To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Anonimowi Marihuaniści (MA) - KROK CZWARTY

miodzio - 20-04-2015
Temat postu: KROK CZWARTY
Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.

Po tym jak staliśmy się wystarczająco szczerzy, by postawić pierwszy krok, nasze umysły wystarczająco otwarte, by postawić drugi, a nasza gotowość i ochota wystarczająco mocne na krok trzeci, to teraz jesteśmy gotowi na konfrontację z Krokiem Czwartym.

Zaobserwowaliśmy co się dzieje z tymi, którzy wzbraniają się przed tym krokiem. Niektórzy uzależnieni od marihuany nie chcą podążać za sugestiami odnośnie tego kroku, lub odkładają w czasie pracę nad nim. Inni przestają przychodzić na mitingi i zaczynają używać od nowa. Jeszcze inni przychodzą stale, ale ich świadomość duchowa nie wzrasta. Przeżywają od nowa i opowiadają o tych samych doświadczeniach, wyrażają te same emocje i cierpią ten sam ból. Nic się u nich nie zmienia; wydaje się, że utknęli.

Nauczyliśmy się tego, że tak długo jak opieramy się przed przeprowadzeniem naszego obrachunku moralnego, narażamy naszą trzeźwość i nasze życia na szwank. Tak jak zaprzeczanie i wypieranie się nałogu powstrzymywało nas kiedyś przed poszukiwaniem drogi do zdrowienia, tak przekora, bunt, poczucie wstydu i strachu mogą powstrzymywać i hamować nasz duchowy rozwój. Skoro powzięliśmy wcześniej decyzję, by powierzyć nasze życie i naszą wolę opiece Siły Wyższej, to naglącym nakazem stało się zrobienie tego. W końcu, wiara, którą zyskaliśmy poprzez postawienie Kroku Trzeciego znaczy bardzo niewiele jeśli nie poprzemy jej natychmiastowym działaniem.

Choroba jaką jest uzależnienie upośledziła naszą zdolność poznania samych siebie i bycia szczerym z samym sobą. Niezależnie od stylu życia jaki prowadziliśmy, nasze wypieranie się nałogu połączone z brakiem samoświadomości trzymało nas w nieskończonym błędnym kole, w którym praktykowaliśmy wciąż te same, wyniszczające nas zachowania, każdorazowo spodziewając się innych rezultatów.

Krok Czwarty jest procesem dochodzenia do prawdy, mającym na celu położenie kresu temu błędnemu cyklowi, poprzez rozpoznanie tych aspektów naszego charakteru, które odgradzały nas od kontaktu z Siłą Wyższą. Krok Czwarty wymagał od nas odwagi.
Niektórzy ludzie wierzą, że nasze instynkty zostały nam dane przez Siłę Wyższą w konkretnym celu. Pragnienie bezpieczeństwa materialnego, emocjonalnego i seksualnego zapewnia nasze przetrwanie jako gatunku. Jako uzależnieni, pozwoliliśmy naszym zdrowym uczuciom wymknąć się spod kontroli. Uczucia te zdominowały nas, zaczęły sterować nami i naszym życiem. Uległy spaczeniu i wyolbrzymieniu. Pościg za pożądaniem powodował ból i cierpienie innych ludzi w naszym życiu. Oni w odpowiedzi na to reagowali, a w ostateczności my czuliśmy urazę.

Wszyscy z nas musieli znaleźć i wypracować swe własne wzorce postępowania. Czasem, z pomocą sponsora odkrywaliśmy, że życie nas wszystkich tkane jest podobnymi nićmi; nie jesteśmy tak do końca unikatowi. Pobłażaliśmy sobie w bezowocnych poszukiwaniach ludzi i innych zewnętrznych czynników, na które moglibyśmy zrzucić winę za duchową pustkę naszej egzystencji. Oscylowaliśmy wokół obwiniania siebie lub obwiniania innych. Często bywaliśmy całkiem dziecinni. Nasza zdolność doświadczania emocji była upośledzona. Pielęgnowaliśmy urazy z przeszłości, które uniemożliwiały nam przyjęcie teraźniejszości i życie pełnią tego życia. Niektórzy z nas byli pełni wyrzutów sumienia i nie potrafili wybaczyć sobie własnych błędów. Oznacza to, że nie chcieliśmy zaakceptować naszego człowieczeństwa.

Byliśmy przepełnieni strachem, który powstrzymywał nas od robienia tego co było konieczne. Żyliśmy w prywatnym świecie ułudy, była to wizja, której nikt inny z nami nie podzielał. Rozważaliśmy samobójstwo, byliśmy w innej formie depresji, albo uważaliśmy się za niezdolnych do wchodzenia w relacje z innymi ludźmi. Być może byliśmy skrajnie samotni. Dla wielu z nas użalanie się nad sobą przeszło w złość na świat za złe traktowanie nas, w przypadku innych gniew ten eskalował we wściekłość.

Niektórzy z nas kłamali, oszukiwali lub kradli, w próżnym wysiłku zaspokojenia materialnego, emocjonalnego i seksualnego bezpieczeństwa. We wspólnocie dowiedzieliśmy się, że wielu z nas dokonywała tych samych czynów, czuła to samo, a także doświadczała podobnych myśli. Działaliśmy pod wpływem wewnętrznego przymusu, obsesji i nie potrafiliśmy wyrazić pełnej palety ludzkich emocji. Pełni lęków i uraz, utożsamiliśmy się z tymi, którzy wciąż tkwili w tym samym miejscu i chcieliśmy podążać za tymi, którzy znaleźli drogę wyjścia.

Dokonanie obrachunku nie jest ćwiczeniem umysłowym; to zadanie pisemne. Przelewając nasze doświadczenia na papier, rozpoczynamy proces wyzbywania się naszych uraz, wyrzutów sumienia i lęku. Dostrzegliśmy wzorce zachowań, które pozwalały na zbyteczne doznawanie przez nas krzywd, lub przy pomocy których krzywdziliśmy innych.
Czy nasz gniew, lęki, wojowniczość, opór i zaprzeczanie łączyły się z naszą chorobą i doprowadzały nas do szpitali, cel aresztu lub do rynsztoka? Czy byliśmy wykolejeńcami niezdolnymi do utrzymania naszych rodzin i samych siebie? Czy funkcjonowaliśmy na marginesie społeczeństwa, tłumiąc uczucia i stając się skrytym w sobie kłębkiem niewyrażonych emocji? Czy szybko obwinialiśmy społeczeństwo i bliźnich za nasze nieszczęścia? Czy byliśmy obłudnikami usprawiedliwiającymi swój udział w ewidentnie nielegalnej działalności? Czy byliśmy pełni wielkich idei, ale niezdolni by zamienić je w czyn? Czy kierowały nami żądze użycia innych narkotyków, alkoholu, seksu, jedzenia, albo innych ludzi, by na siłę czerpać satysfakcję ze świata zewnętrznego? Czy byliśmy utalentowanymi ludźmi mającymi fantastyczny potencjał, którzy, nawet gdy osiągnęli sukces, nie potrafili cieszyć się jego smakiem? Niezależnie od naszych wzlotów w karierze, bądź osiągnięć artystycznych, czy czuliśmy się niespełnieni? Pomimo tego, iż wchodziliśmy w wiele relacji społecznych, czy odczuwaliśmy brak czegoś i pustkę?

Gdy przyłożymy długopis do papieru, zaczynają się pojawiać odpowiedzi na pytania takie jak te powyżej. Zaczynamy zdawać sobie sprawę , że ataki i obrażenia jakich doznaliśmy, realne i wyimaginowane, powodowały, że nurzaliśmy się w lęku i złości. Zaczęliśmy dostrzegać nasz udział w tym co się nam przytrafiało. Zyskaliśmy nowy sposób myślenia o tych, którzy nas skrzywdzili. Zobaczyliśmy, że ludzie ci byli często duchowo chorzy lub zbłąkani, tak jak my. Zrozumieliśmy, iż sami odegraliśmy jakąś rolę w naszej mniemanej niedoli. Rygorystycznie szczery obrachunek pokazał nam, że być może deptaliśmy po nogach innym, w naszej zbłąkanej, naćpanej i egocentrycznej krucjacie ku szczęściu i poczuciu spełnienia. W ten oto sposób zyskaliśmy wgląd w relacje, które tworzyliśmy.

Wielu z nas obawiało się rozpocząć ten proces, ale ostatecznie poczucie niezałatwionej sprawy stało się nieznośne. Tym razem szukaliśmy przewodnictwa i wskazówek ze strony sponsora. W tę podróż nie musieliśmy wybierać się sami. Poprosiliśmy nasza Siłę Wyższą o dar gotowości, siły i odwagi by przyjrzeć się sobie szczerze, starannie i bez lęku. Robiliśmy tak za każdym razem gdy siadaliśmy do pisania, obojętnie czy zabieraliśmy się do tego raz, czy kilka razy. Jest wiele sposobów na postawienie Kroku Czwartego. To nie jest autobiografia. Jedna sugestia wyznacza drogę.

Po pierwsze, sporządziliśmy listę naszych uraz. Podzieliliśmy ją na urazy do ludzi, miejsc, rzeczy i zasad. Obok tego napisaliśmy dlaczego żywiliśmy każdą z uraz. Następnie spisaliśmy jaki wpływ na nas wywierała dana uraza. Czy wpływała na naszą samoocenę, albo na osobiste związki? A może na bezpieczeństwo materialne lub emocjonalne, albo na życie erotyczne? Czy nasze ambicje (społeczne, fizyczne i seksualne bezpieczeństwo) były zagrożone?

Potem, musieliśmy dokonać poważnego wglądu w naszą duszę. Jakie popełniliśmy błędy i pomyłki? W czym leżała nasza wina, nasze niedostatki i wady? Jaka była nasza część w każdej z uraz? Czy byliśmy egoistyczni, bądź nieuczciwi? Skoncentrowani na sobie lub przerażeni? Nieuprzejmi i nierozważni? Pamiętajmy, że to nasz osobisty obrachunek moralny. Musieliśmy pominąć drugą stronę i spojrzeć tylko na naszą własną część. Musieliśmy być absolutnie uczciwi sami ze sobą i wyznać pisemnie, na papierze, jakie są niedostatki i wady naszego charakteru.

To samo zrobiliśmy w przypadku wszystkich naszych lęków. Sporządziliśmy ich listę, a następnie napisaliśmy dlaczego towarzyszył nam każdy z nich. Dodaliśmy także opis tego jak oddziaływały i wpływały na nas poszczególne lęki oraz jaki był nasz udział w ich powstaniu.

Następnie dokonaliśmy przeglądu naszych poczynań seksualnych, spisując listę naszych partnerów i określając w których związkach byliśmy egoistyczni i samolubni. Kogo skrzywdziliśmy? Kim się posłużyliśmy? Kogo wykorzystaliśmy? Co zrobiliśmy? A co mogliśmy zrobić zamiast? W jaki sposób to na nas wpłynęło? Opisaliśmy to wszystko z należytą starannością.

Później zrobiliśmy listę jakichkolwiek innych kwestii moralnych, które zdawały się nie pasować do poprzednich kategorii, włączając w to chwile gdy kłamaliśmy, oszukiwaliśmy, kradliśmy lub krzywdziliśmy innych. Spisaliśmy również wszystkie tajemnice, o których dotąd nie wspominaliśmy. Doświadczenie nauczyło nas, że jesteśmy tak chorzy jak nasze tajemnice.

Kiedy już wypisaliśmy i dokonaliśmy analizy istoty naszych uraz, zaczęliśmy uzmysławiać sobie, że już dłużej nie mają one takiej mocy nad nami. Zaczęliśmy widzieć, że negatywne cechy i sposoby zachowania, które praktykowaliśmy i które być może sprawiały nam radość i uznawaliśmy je za przyjemne, już dłużej nie będą się sprawdzać w naszym życiu. Wiedzieliśmy czego się obawiamy i dlaczego. Z pomocą naszej Siły Wyższej, możliwym stało się stanąć twarzą w twarz z naszym lękiem. Gdy to zrobiliśmy, natychmiastowo zaczęliśmy przezwyciężać je. Po obrachunku stanu naszych związków (zarówno o charakterze seksualnym, jak i innych), zaczęliśmy patrzeć na nie inaczej, z mniejszą dozą egoizmu i samolubstwa.

Gdy już spisaliśmy wszystko, z czym nie chcieliśmy się uporać przez tak długi czas, w końcu mogliśmy przyjrzeć się temu co było dla nas dobre. Dla wielu z nas było to równie ważne, by spisać listę naszych pozytywnych zasobów i osobistych atrybutów. Dotarło do nas, że nasza samoocena była niska. Nauczyliśmy się wtedy, że nie jesteśmy tylko źli, albo tylko dobrzy. Jesteśmy po prostu ludźmi.

Krok Czwarty otworzył nam drzwi. Odkryliśmy na nowo wielu ludzi, którzy pomagali nam na naszej drodze życia, wzrosła także nasza wdzięczność dla naszych najbliższych, przyjaciół, przewodników duchowych i nauczycieli. Zaczęliśmy przemieniać nasze lęki w wiarę i odnajdować nową formę miłości – bezwarunkową.

Nasza postawa zaprzeczania i oporu zaczęły zmieniać się w postawę wdzięczności. Pewni z nas nie otrzymali tego wszystkiego od razu, przeprowadziliśmy więc kolejne obrachunki, z czasem jak kolejne wspomnienia zaczęły wychodzić na powierzchnię. Nie ma w tym nic złego. Obrachunek moralny to proces, który możemy powtarzać. Jednakże odkąd zaczęliśmy podchodzić do tego z zapałem i uczciwością, zobaczyliśmy, że proces ten jest bardziej radosny niż trudny. Ból stawiania Czwartego Kroku był czymś dużo mniejszym, niż ból, który stale dokuczałby nam, gdybyśmy tego kroku nie zrobili. Korzyści z niego płynące są większe, niż można by przewidywać.

Po spisaniu naszego kroku Czwartego, zyskaliśmy zarówno możność docenienia sił, którymi dysponujemy, jak i akceptację dla naszych słabości. Ponownie przeczytaliśmy nasz obrachunek. Siedząc w samotności, dokonaliśmy starannego przeglądu. Poprosiliśmy Boga, by dopomógł nam odnaleźć wszystkie możliwe istotne rzeczy, które mogliśmy przeoczyć. Upewniliśmy się, że nasze wyznania były szczere i rzetelne. Staliśmy się gotowi, by postawić Krok Piąty.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group