To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - piszę to i płaczę :(

miodzio - 04-01-2010
Temat postu: terapia w Poznaniu
Nie znam osobiscie terapeutow pracujacych w Poznaniu i trudno mi polecic nazwisko. Moge jedynie popowiedziec dwie placowki, gdzie jest wykwalifikowana kadra, a terapia bezplatna:

Centrum Profilaktyki Uzależnień
al. Marcinkowskiego 21
telefon: (0-61) 855 73 54
czynne pon, sr, pt 9-20, wt, czw 12-20

Poradnia Profilaktyki i Terapii Monar
pl. Grunwaldzki 55/18
telefon: (0-61) 847-63-29
czynne pn-pt 8-20

Agness - 21-01-2010

Witam wszystkich
Czytajac te posty sama sie poplakalam, szczegolnie dotknely mnie te o dzieciach. Wiem ze jestem w trudnej sytuacji nie bede opisywac swojej histori bo przeczytalam juz o swoim zyciu z waszych postow. Jestem w takim zwiazku juz od 10 lat i nic zadnych zobowiazan dzieci, slubu i moze tak jest lepiej nie wybaczylabym sobie gdyby moje dziecko musialoby przez to przechodzic. Mieszkamy za granica i wlasnie planujemy budowe domu czekamy na pozwolenie a ja tak bardzo sie boje. Wiem co mnie czeka ale jak dlugo wytrwam..... i jak gleboko jeszcze w to zabrne? Nie wiem co robic zaczelo mnie to przerastac. Czuje ze musze podjac jakas decyzje na jego oparcie nie moge liczyc (nic do niego nie dociera, nie chce o tym rozmawiac, zmienia temat, mam dosyc klotni i sprzeczania). Cale zycie stanelo mi przed oczami. Czy zmarnowalam 10 lat zycia?

BillyJean85 - 24-01-2010

Agnes nie zmarnowalas kochana. Ja mysle, że wszystko co nas spotyka jest po coś. Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem, bo czasu nie cofniesz, nic nie zmienisz w przeszlosci. Ale bardzo wane jest to, że masz wplyw na swoją przyszlosc i tutaj akurat beda widoczne skutki Twoich decyzji. Od tego jakie decyzje podejmujemy w terazniejszosci zalezy nasza przyszlosc. Sama musisz sie zastanowic nad swoim życiem, czego chcesz dla siebie, jakie masz potrzeby i czy odpowiada Ci obecna sytuacja. Nie martw się, bo na wszystko masz wplyw jesli tylko zechcesz. Trzymam kciuki za Ciebie.
agucha - 22-02-2010

Wiem co przeżywasz, mojego męża pierwszy raz przyłapałam na paleniu 6 lat temu i wtedy mi obiecał,że już nie zapali i wogóle i mu wtedy uwierzyłam. Ale nie dotrzymał słowa przyłapałamngo jeszcze pare razy i za każdym razem chciałam odejśc ale przekonywał mnie za każdym razem,że juz nie będzie,że w każdej chwili może przestać. Parę dni temu znowu złapałam go na paleniu ale tym razem było inaczej,chce iśc na leczenie i prosił mnie o pomoc. Podobnie jak ty nie chce go teraz zostawiać,ale boję sie tego czy mu jeszcze zaufam!!
Ona2o1o - 26-02-2010
Temat postu: Pomocu !!!
Nie mam już siły z tym walczyć za dwa miesiące urodzi się nasze dziecko a on ciągle pali twierdzi ze to nie narkotyk ze to nie szkodliwe itd.
Nie będę się rozpisywać o jego zachowaniu... ale nie jest za ciekawie.
Co mam zrobić żeby to przestał palić ?!
Proszę o jakieś rade co z tym zrobić ?

Violeta - 28-02-2010

Ona2o1o - napisz jednak więcej o jego zachowaniu. Czy on dba o Ciebie podczas ciąży? Przygotowuje się na przyjście potomka? Przejmuje się Tobą i dzieckiem?
psuyak - 26-03-2010

Mam 20 lat. Jestem z moim Ukochanym prawie pół roku. Jara. Wiedziałam to zanim zaczęliśmy być razem ale niewiedza pozwoliła mi wyprzeć problem ćpania z umysłu. Zdarzyło mi się zajarać kilka razy z nim i z jego kumplami (to naprawdę fajni chłopacy poza tym, że jarają). Stawianie warunków nie przynosi efektów. Ukochany jest przeświadczony o nieszkodliwości, nie chce się leczyć, mówi, że nie ma na to siły, przyznaje, że jest uzależniony. Kocham go, bo poza tym, że przez tą cholerna trawę często nie radzi sobie z negatywnymi emocjami (np. smutek, zazdrość, rozgoryczenie, zniecierpliwienie przeradzają się w agresję skierowaną w stronę przedmiotów [przedwczoraj rozwalił o ścianę już drugi telefon odkąd jesteśmy razem, a kilka mscy temu komputer]), to jest kochany, wspaniały człowiek, który mimo nałogu ma swoje pasje (rycerstwo, biała broń, Japonia i spawanie :) ), jak ma "czyste" dni (nawet on przyznaje, że woli je bardziej niż te z trawą) to jest wesoły ma masę świetnych pomysłów, które razem realizujemy. Boję się o niego. Siedzę i ryczę i smarkam i czytam to co piszecie dziewczyny. Musze iść na tą terapię dla współuzależnionych, nie wiem tylko gdzie takie się odbywają w Krakowie. Chcę żeby przestał. Kocham Go. Potrzebowałam sie wypisać bo już nie mam siły go prosić, grozić, przekonywać.
miodzio - 26-03-2010
Temat postu: poradnie w Krakowie
Polecam te adresy - maja rekomendacje ministerstwa zdrowia:

1) http://www.poradnia.krakow.pl

2) http://nzoz.sdn.org.pl

3) http://kctu.pl

4) Poradnia Uzależnień Kliniki Toksykologii Woj. Szpitala Specj. im. L. Rydygiera w Krakowie, os. Złotej Jesieni 1, 31-826 Kraków, telefon: (0-12) 646 83 17
Placówka przyjmuje pacjentów bez ograniczeń wiekowych (lub od 18 lat wg danych z innego informatora)
Czynne: poniedzialek-piatek 8.00-19.00, sobota-niedziela 8.00-15.00
Zakres udzielanej pomocy:
* Poradnictwo dla rodzin osób uzależnionych
* Poradnictwo dla osób używających narkotyków (nieuzależnionych)
* Poradnictwo dla osób uzależnionych od narkotyków
* Psychoterapia indywidualna dla osób uzależnionych od narkotyków
* Psychoterapia indywidualna dla rodzin osób uzależnionych
* Psychoterapia indywidualna dla osób używających narkotyków (nieuzależnionych)
* Konsultacje lekarskie
* Bezpłatne testy na obecność metabolitów narkotyków w moczu

psuyak - 27-03-2010

Nie wytrzymałam nerwowo. Zerwałam z nim wczoraj. Upiłam się okrutnie ze smutku i teraz mam bardzo zły dzień. Czekam na to, że będzie próbował do mnie wrócić, bo niestety nadal mi na nim zależy. Może gdyby przeprowadził się do Krakowa byłoby łatwiej. Zobaczymy. Na razie muszę sama siebie doprowadzić do ładu i składu.
suzi84 - 27-03-2010

Gdyby się przeprowadził to byłoby łatwo dla kogo?
Dla niego czy dla Ciebie? I dlaczego byłoby łatwo?

Czy myślisz że miałabyś go pod kontrolą?
Jeśli on będzie chciał palic to nawet gdybyś go na Grenlandię wysłała to i tak załatwi sobie co potrzebuje. To jest uzależnienie.

Smutne ale prawdziwe ... niestety

psuyak - 27-03-2010

On mieszka 200km od mojego obecnego miejsca zamieszkania (czyli w naszej rodzinnej miejscowości), ja studiuje w Krakowie. Gdy przyjeżdża tu do mnie na kilka dni to nic nie pali i jest naprawdę dobrze między nami. Gorzej jest jak jesteśmy daleko od siebie. :( Czuje się okropnie.
Amy - 14-04-2010

Psuyak, też tak miałam, jak bylismy razem, przyjeżdżał do mnie na kilka dni było wszystko w porządku. Nie przypuszczałam że taki sympatyczny człowiek, kochany, ciepły może mieć tego rodzaju problemy. Okazało się, że w swojej miejscowości ma zupełnie inne kontakty, innych kolegów o poziomie zupełnie bym powiedziała innym od niego. Wiem, trudno jest to zrozumieć, bo ta osoba przy nas wydaje się taka fajna. Ale tak naprawdę nie do końca nią jest. Co innego bycie z nią na weekend a co innego życie z nią na co dzień przy takich problemach i niestety tak rzeczywiście jest, że póki sama nie będzie chciała tego zmienić to nie zmieni, teraz dopiero zaczynam to widzieć. Musi widzieć problem i dojrzeć do decyzji.
blackswan - 05-05-2010

Wlasnie skonczylam pisac posta ze swoja historia i teraz czytam inne watki. I zalamuje rece, bo widze, ze wszystkie nasze historie sa niemal identyczne... :( Slyszymy te same zarzuty (jestes nienormalna!), te same klamstwa (juz wiecej nie zapale, pale bo lubie). Tak samo sie martwimy, nie potrafimy odpuscic. Poniekad zazdroszcze tym z Was, ktore zebraly sie na odwage i zerwaly... Da sie z tym potem zyc?
gomora - 06-05-2010

blackswan da się żyć. na początku jest ciężko, ale banalny tekst "czas leczy rany" jest jak najbardziej prawdziwy. i nie żałuje, mimo że jeszcze boli. ale zmieniło się moje życie: nie ma awantur o palenie, mojego strachu kiedy wróci, w jakim stanie, nawet tak trywialna rzecz jak nie walanie się bletek po mieszkaniu, tytoniu w każdym kącie i woreczków plastikowych itd. itp. cieszy. Zaczęłam w końcu się cieszyć i śmiać, bo tak wiecznie humor do dupy, bo on znów pali, bo była kolejna awantura o to, bo moje próby przekonania go do rzucenia palenia znów spełzły na niczym. Teraz ja odbudowuje swoje szczęście, a on nic nie zmienił w swoim życiu. Po wyprowadzce i rozstaniu nadal palenie, koledzy i imprezy są najważniejsze, tylko tym razem to wszystko jest bez mojego "marudzenia" i protestów. Gdyby chciał coś zmienić naprawdę... ale nie chce, ja za niego tego nie zrobię, zbyt dużo mnie jego nałóg kosztował. Ja się niszczyłam, a on miał to w dupie i nadal palił, bo każda obietnica to były tylko słowa. Gdyby chciał zerwać z nałogiem tak naprawdę - pomogłabym, ale tej chęci u niego brak. Więc wybrałam swoje szczęście. Trawa zniszczyła jego życie na jego własne życzenie, ja nie pozwolę zniszczyć swojego.

blackswan taka decyzja o rozstaniu jest trudna i nikt prócz Ciebie jej nie podejmie. Tym bardziej, że pozostaje poczucie winy itd, wielu osobom stąd pomagają terapie dla współuzależnionych, na pewno Tobie też pomoże. I forum - mi pomaga bardzo. Mimo, że już niby mam to za sobą, nadal tu jestem. Życzę Ci, abyś znalazła w sobie siłę do własnego szczęścia (czy to będzie bez niego, czy przy jego boku walcząc z jego nałogiem). Trzymaj się!

suzi84 - 06-05-2010

Gomora ma rację!

Myślisz że bez narkomana nie da się życ? BZDURA!
Według mnie dopiero po odejsciu odczujesz co to życie. Zero kontroli, życia w stresie, napięcia.
Ja zaczęłam wychodzic do ludzi, odnowiłam moje znajomści. Wokół mnie sporo się dzieje.
Nikt za Ciebie tej decyzji nie podejmie. Ja na początku byłam przerażona bo nagle miałam dla siebie mnóstwo czasu. Ale teraz ten czas poświecam sama sobie.
Zastanów się, jak Twoje życie będzie wyglądało za 10 lat. Czy jesteś na tyle silna by życ z narkomanem.

Ale według mnie skoro już o tym zaczynasz myslec ... to decyzja jest w Tobie. Musisz do niej dojrzec. A ja Ci życzę, żebyś dojrzała jak najszybciej.

Ja po odejściu dopiero wtedy otwarlam oczy w czym tkwilam.
Życze Ci dobrej decyzji

pozdrawiam suzi



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group