Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Walka o siebie
Autor Wiadomość
student

Wysłany: 18-12-2015    [Cytuj]

Dzięki Proca za wsparcie :)

Nie ugnę się, nie ma takiej opcji. Chyba pierwszy raz w życiu jestem w 100% zdecydowany już nigdy nie zapalić (póki co nie palę już prawie miesiąc). Co prawda moje życie nie wiele się zmieniło. Nadal nie mam pracy. Z rodziną staram się rozmawiać, ale jest to trudne póki co, bo nie każdy chce wierzyć w moją przemianę. Nie ma się co dziwić, tyle razy zawiodłem ich i siebie samego (tym bardziej nie mogę spieprzyć tym razem). Mam dni lepsze i gorsze, ostatnio czuję albo przypływ entuzjazmu, albo duży dół spotęgowany przez samotność (spotykam się z 1-2 osobami co parę dni). Dodatkowo nie długo święta, które prawdopodobnie spędzę sam. Wizytę na terapie mam umówioną ale to jeszcze ponad tydzień. Nie jest łatwo, ale to może i dobrze - nie zapomnę szybko o tym co mj zrobiła ze mnie za ciamajdę.

Trzymajcie się, napisze jak coś zmieni się na plus.
 
 
student

Wysłany: 28-12-2015    [Cytuj]

Kolejne 10 dni na czysto, razem będzie ich dokładnie 37 :) Od ostatniego postu sporo się zmieniło. Można powiedzieć, że pierwszy miesiąc upłynął jedynie na abstynencji (bez żadnej terapii i większego progressu - poza ćwiczeniami). Teraz zaczynam nabierać tempa - czekam na pierwsze spotkanie z terapeutą - to już za dwa dni. Znalazłem pracę i to taką, która prawdopodobnie będzie mnie satysfakcjonować :) Do tego postawiłem ważne kroki jeśli chodzi o odbudowę relacji rodzinnych. Nadal ćwiczę, mam coraz więcej energii. Przechodzi depresja - częściej łapią mnie ataki agresji, co mnie mimo wszystko cieszy (lepsze to niż siedzenie i narzekanie:)

Wszystko jest w toku i pewnie za miesiąc, dwa będę mógł napisać coś więcej, z pozycji twardego stąpania po ziemi :) Jednak jeśli czytasz ten post i chcesz rzucić, albo jesteś w trakcie rzucania i walczysz z myślami czy nie zapalić, to masz moją GWARANCJE, że warto trwać w abstynencji. Każdy powrót do nałogu sprawi, że będzie Ci trudniej rzucić i po raz kolejny będziesz przechodził te katusze z początkowych dni. U mnie kluczem póki co okazało się porozmawianie z kimś szczerze o problemie, do tego sport (żeby się odmulić) i modlitwa (sam do nie dawna bym nie uwierzył, że to może pomóc!) Nie byłem 6 lat u spowiedzi, ale postanowiłem na święta poprosić Boga o pomoc i to naprawdę poskutkowało. Poczułem, że mam wsparcie z góry i wszystko zaczęło być prostsze. Poczytajcie sobie o takim gościu, który nazywa się Andrzej Sowa - koleś był przez 11 lat wpieprzony w narkotyki, najpierw mj, a skończył na heroinie i praktycznie w ciągu jednego dnia został uleczony przez modlitwe o uzdrowienie (znikneły mu wszelkie głody, co jest niemożliwe z punktu widzenia nauki). Powiesz, że to brednie? Co Ci szkodzi spróbować? Naprawdę samemu jest bardzo, ale to bardzo ciężko z tego wyjść, a nawet jeśli się wyjdzie to często zostają pokusy w głowie. Wcześniej interesowałem się buddyzmem, medytowałem, praktykowałem nlp, ale to wszystko tylko gorzej mieszało mi w głowie.

Do usłyszenia w nowym, oby trzeźwym roku!
 
 
student

Wysłany: 30-01-2016    [Cytuj]

Nawet nie wiem kiedy a mi już stukneło drugie tyle i mam 70 dni na czysto :) Wszystko idzie w dobrym kierunku, czasem jest trudno bo człowiek sobie myśli, że wszystko będzie od zaraz dobrze a tu w normalnym w życiu na wszystko trzeba pracować i to systematycznie godzinami (np. na wypłate), ale i tak za nic nie oddałbym mojego nowego życia. To bagno w którym tkwiłem było straszną niewolą, choć czasem (raz, dwa razy w tygodniu) przejdzie mi przez myśl marihuana, ale nie w kontekście realnego zapalenia. Na pewno największą pulapka sa inne osoby palace, wiec unikam ich jak ognia, a w razie czego muszę nauczyć się mówić otwarcie, że nie palę. Ostatnio odkryłem, że oprócz mj miałem inne uzależnienie - mianowicie komputer. Już 10 lat siedzę godzinami na kompie i nie do końca byłem świadomy, że to też niszczy moje życie. Dlatego postanawiam, że w lutym robie detox od komputera w domu, a potem zobaczymy jak to się potoczy dalej. Chcę mocniej pójść w kierunku wiary, bo widzę, ile mi to dało, a ja zamiast pójść za tym impulsem to grzęznę w drobnych przyjemnościach. Dodatkowo niedługo robię kurs trenera, chcę w przyszłości pracować w sporcie, mieć wreszcie dziewczynę, być uśmiechniętym człowiekiem, pomagającym innym. To wszystko przede mną i czas postawić kolejne kroki! Do zobaczenia za miesiąc!
 
 
student

Wysłany: 17-07-2016    [Cytuj]

Nie pisałem tutaj dawno. Ogólnie chciałbym podsumować ten okres od 22.11.2015 do teraz. Otóż moja abstynencja od mj trwała około 7 miesięcy. Trwała, bo ostatnio zapaliłem (jeden raz), tak więc muszę zaczynać od nowa. W sumie nie martwi mnie sam fakt zapalenia, bo to świata nie zawaliło. Bardziej martwi mnie mój stan psychiczny, który spowodował, że uległem chęci zapalenia, a wcześniej sięgałem po alkohol czy też tytoń. Oczywiście po zapaleniu poczułem chęć do kontynuacji, ale na szczęście nie miałem jakoś okazji, a teraz już staram się opamiętać i powrócić na dobrą drogę.

Postaram się wypisać wnioski jakie mogę wyciągnąć z tego okresu. Może komuś rzucającemu się przyda również.

1. Sama abstynencja nie leczy. Jest bardzo ważnym warunkiem, ale jednak bez terapii, stałych spotkań indywidualnych i/lub grupowych nie idzie się do przodu. Tego też doświadczyłem, moja psychika nadal była w tym samym miejscu co przedtem. Szczególnie myślę, że tyczy się to osób z dysfunkcyjnych rodzin, gdzie natłok doświadczeń z przeszłości wymaga przepracowania.
2. Relacje z ludźmi są mega istotne. To z kim przestajemy nas strasznie kształtuje i czasem wystarczy jedno spotkanie z osobom, z którą się paliło i skutki są katastrofalne. Niby tylko jedno piwko, a potem się okazuje, że wspomnienia w Tobie odżywają i za parę miesięcy to zaważy na tym, że powrócisz do nałogu. To są tzw. wyzwalacze.
3. Musimy się przyznać do swojego problemu i, że sobie z nim nie radzimy. Ja chodzac na spotkania z terapeutą starałem się pokazać, że wszystko jest okej i dam sobie radę. Sam tak myślałem, ale życie pokazało, że tak nie jest.
4. Warto znaleźć sobie coś, co zastąpi nam nałóg. Może to być sport, pasja artystyczna albo jakiś wolontariat. Grunt mi się wydaję, żeby to lubić po pierwsze (a nie czynić z przymusu), a po drugie aby wiązało się to z relacją z drugim człowiekiem. Samotność zabija.
5. Nie warto patrzeć w przyszłość i tworzyć wielkich wyobrażeń na jej temat. Lepiej skupić się na tym co jest, realizować plan na dzisiaj, a jutro zatroszczy się o siebie samo.
6. Jak się czujesz źle, to nie siedź przed kompem! Wyjdź na spacer, pobiegać, pogadać z kimś itp. Zauważyłem u siebie, że depresja w 90% atakowała mnie samego w domu.

W sumie to narazie tyle z mojej strony. Postaram się teraz wdrożyć te rzeczy w życie zamiast biadolić jak to jest ciężko. Musimy wreszcie pokonać ten gówniany nałóg, a żeby tak się stało trzeba mieć mega determinacje! Napiszę za tydzień co i jak u mnie. Jak ktoś jest chętny pogadać, zapraszam na priv.

Trzymajcie się :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna