mastik serio i to jak najbardziej serio !!!!!!!!!!!!!!!!
dlatego taka złość a o remont mieszkania to nawet nie prosze
od nowego roku zaczynam prace -prawie charytatywnie-ale na waciki zarobie
jestem spokojna o swoją przyszłość zaczyna mi się powoli układać
czytałam na fb że nie moge czekać na to aż się wszystko poukłada i wtedy być szczęśliwą ale najpierw trzeba być szczęśliwą a wszystko się poukłada -TAK JEST
Przeczytalem wszystko od deski do deski. Sarna, musze przyznac, ze miec taka kobiete jak Ty to prawdziwe szczescie - tak kochajaca, wyrozumiala i cierpliwa.
Jednak nasuwa mi sie pewna mysl. Moim zdaniem nie zawsze narkotyki sa przyczyna problemow w zwiazku. Czasem chodzi po prostu o zwykle niedopasowanie charakterem, brak dojrzalosci. Mimo milosci.
Pozdrawiam i trzymam kciuki - bede regularnie tu zagladal, aby wiedziec co u Ciebie.
Masz rację Maćku często bywa tak że trzymamy się tego jedynego pomimo że nas rani bardzo mocno bo boimy się podejmowac samodzielnie decyzje,ja już sie tego nie boję
wiem że moje życie zależy od BOGA I MNIE SAMEJ ,od tego jakie ja podejmę decyzje a MÓJ KSIĄŻE albo je zaakceptuje albo nie
JESTEM CORAZ BARDZIEJ SPOKOJNA I ZNALAZŁAM PRACE -JESTEM OPIEKUNKĄ OSÓB STARSZYCH
wiem bardzo dobrze że nie jestem jedyną kochającą żoną człowieka uzależnionego ale wiem tez że jestem jedną z nielicznych która postanowiła walczyć nie tylko o siebie ale też i o tego uzależnionego
czasami zastanawiam sie czy to że tyle czasu i siły jakie poświęciłam na trwanie przy moim KSIĘCIUNIU kiedyś zaowocuje
zrobiłam liste pozytywów;
1.spokój w domu
2.spokój we mnie
3.poprawa sytuacji finansowej
4.zaczełam wierzyć w siebie
5.uśmiecham się szczerze
6.potrafie postawic granice sobie ,mężowi(byłemu),dzieciakom
7.chce poznawac nowych ludzi i nie boje się ich
8.jestem chyba szczęśliwa
a oto negatywy tej mojej walki;
1...............................
2..................................
Jak to mówił kiedys mój instruktor jak robiłam kat"D"NIE MYŚL KOBIETO NIE MYSL
zaczne chyba się tego trzymać
Miło się czyta takie wpisy ;)
Gratuluje ;)
To, że udało Ci się to wszystko ogarnąć, uratować, uporządkować - jest godne podziwu ;)
Nadal nie wiem skąd Ty siły na to bierzesz, ale teraz ja mam swoje źródło ;)
Zaglądam tu czasem i czytam - sama nie wiem po co... może właśnie dla takich wpisów, choć nie chcę otwierać, tak trudno zamkniętej furtki.
wczoraj na terapii rozmawiałyśmy o stratach w życiu zawodowym przez bycie współuzaleznioną no i doszłam do wniosku że boje sie wracać do swojej wymarzonej pracy ,która straciłam przez brak normalnego i logicznego myślenia i braku skupienia
jestem załamana tym oto faktem mam jeszcze troche czasu aby wrócić ale nie wiem czy to zrobie.
u nas powolutku ,adam dalej w warszawce ja u siebie problemy są na każdym kroku ale rozmawiamy o tym i o dziwo rzadko się kłócimy
przez moment było myślenie o powrocie adama na białystok -aż mi ciarki przeszły po plecach i pytanie odrazu a poco on ma wracac ,przecież ja mu jeszcze nie ufam na tyle aby mógł wrócić po zatym ja chyba tego nie chce-ale jak mu to powiedzaiałam to sam stwierdził że to jeszcze za wcześnie i sam się boi wracac nAa stare śmieci
zapewne jest w tym troche prawdy ale mysle że odzwyczaił sie od hałasu 4 dzieci i harmideru rodzinnego i nadmiaru problemów ot taki typowy facet
chwała mu zato że zaczyna być szczery i to czasami az za bardzo ,jednak jest ok i żyjemy tak se po rozwodzie jak małżeństwo
pozdrawiam wszystkich i dziękuje po raz kolejny za to że jesteście
podjeliśmy decyzje -jeżeli w ciągu roku adam stanie finansowo na nogi tak silnie że będzie nas stać wraz z dzieciakami zamieszkać w warszawie to jedziemy na warszawke
Gratuluje z całego serca! To wielki krok dla Was...widać, że jesteście na dobrej drodze...ja z moim mężem dopiero na początku. On się cały czas wypiera problemu a ja czasem nie mam siły tego udźwignąć.
Dobrze, że jest to forum. Rozmowa z innymi dodaje siły.
-upadek adama po raz pierwszy po trzech latach -2000 automaty (moja kuchnia)
-mam ochote powybijać mu zęby
-pił i zatrzymali prawko i pewnie straci je
-mam ochote połamać mu ręce
-i wszystko od początku terapeutycznie zaczynamy
-BOŻE DAJ MI CIERPLIWOŚĆ BO JAK DASZ MI SIŁĘ TO GO ROZ........
moja teoretycznie wyuczona głowa mówiła uciekaj nie bądź z nim a głupie serce zostan ,no i zostałam ale nie byłabym sobą gdybym mu nie jęczała i najwazniejsze nie kupiłam mu żadnego alkoholu i nie dałam pieniedzy
potrafił nie pić jak dzwonię do niego to nie słysze żeby pił ,mówi że przestał a jak jest jego sprawa
egzekwuje płatność alimentów i zakazałam pijanemu przyjeżdżac do domu co wyniknie zobaczymy
chyba rozumiem jak ciężko jest osobom uzależnionym po upadku podnieść się to że dalej patrze w lustro i nie widze swojej winy w tym że adam znowu zaczął pić było bardzo ciężkie do utrzymania ale jestem dzielna i dalej patrze na siebie bez odrazy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach