To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - Jak dalej z tym żyć??

Karolina - 30-03-2012
Temat postu: Jak dalej z tym żyć??
Witam wszystkich.

Chciałabym opisać Wam moją historię życia u boku palacza choć wiem o tym dopiero od kilku dni. Może zacznę od początku. Mam 23 lata i z moim narzeczonym poznałam się ponad 6 lat temu. Od 5,5 jesteśmy razem. Już wtedy wiedziałam, że jara ale obiecywał, że przestanie. I tak było ale tylko na chwilę. Później zaczęły się spotkania z jego "kolegami" których nie znałam. Bałam się o niego. Jednak wierzyłam, że nic złego nie robi. Widziałam, że się stara i zabiega o mnie. Wybaczałam mu jakieś małe potknięcia w życiu bo nikt nie jest idealny i każdy ma jakieś słabe momenty. Wszystko zaczęło sie układać. Jakiś rok temu zauważyłam u niego problem z alkoholem. Jakieś wesela czy imprezy, upijał się, zostawiał mnie samą i robił dziwne akcje (czasami nawet bardzo przykre dla mnie i moich bliskich). Później oczywiście sceny płaczu, przeprosiny, obietnice, że z tym skończy itp. Uwierzyłam mu.
I wiecie co, było naprawdę zajebiście. Zaczęliśmy zastanawiać się nawet nad ślubem, wspólnym mieszkaniem, dziećmi.... W między czasie były oczywiście rozmowy o osobach palących marihuanę. Kiedy mówiłam, że nie nawidzę takich osób, że ich nie rozumiem, nie powinni tak to on zgadzał się ze mną. Wiedziałam, że jego koledzy popalają to czasami. A może czasami nawet często.... Gdy go pytałam o to czy on z nimi pali mówił, że nie, że zapalił jakieś 2miesiące temu ostatnio jakiegoś małego bucha z kolegami nic więcej. Nawet gdy kilka razy coś wyczułam od niego wypierał się. Potrafił zejść do piwnicy pod byle pretekstem i wrócił najarany. Jednak wierzyłam mu we wszystko.
Przyznam się, że nawet mnie przekonał do tego i zapaliłam na wakacjach ale to jakies 3 razy nie więcej. Nic w tym ciekawego nie widziałam. Tłumaczył mi, że to wcale nie jest nic groźnego, że nie uzależnia jak alkohol a jak sobie zapali raz na jakiś czas to się zrelaksuje. No właśnie... raz na jakiś czas. oczywiście niczego nie świadoma wiedząc, że ma ciężkie dzieciństwo za sobą nie robiłam mu z tego powodu wyrzutów.
Aż tu pewnego dni mówi mi, że musimy porozmawiać. Dowiedziałam się, że od ponad 2 lat mój facet ma z tym problem.... Że jara dzień w dzień. Przyznał się do tego, że ukrywał wszystko przede mną, bo nie widział w tym problemu. Jak mogłam nic nie zauważyć przez tyle czasu??? Jak mogłam tego nie widzieć?? Żyłam obok faceta który mnie oszukiwał tyle czasu. Jak był ze mną nie dawał w ogóle tego po sobie poznać. Tłumaczył się, przepraszał, chce się zmienić. Mówi, że nie chce palić. Wykasował wszystkie numery tych niby "kolegów" chce się leczyć. Cieszę się, że powiedział mi o wszystkim i widzi problem. Widzi, że to co robi jest złe.
Boje mu sie jednak zaufać jeszcze raz. Kocham go bardzo i chcę mu pomóc, chcę żeby wiedział, że ma we mnie oparcie. Ale boje się cholernie, że znowu bedzie mnie oszukiwał. Nie wiem już co mam robić. Dawałam mu nie jedną szansę w życiu. Nie raz mu wybaczałam. Ale chcę żeby się z tego wyleczył. A wiem że jest to zajebiście trudne.

Błagam pomóżcie mi bo już nie wytrzymuje. Czy THC długo pozostaje w organizmie? jak długo trwa leczenie? Z dnia na dzien moja psychika staje się coraz słabsza... Coraz więcej o tym myślę i nie wiem Co mam robić :(

Kolega - 31-03-2012

Wkleje swoje odpowiedzi z poprzedniego tematu zeby miec wszystko razem:

Spokojnie Karolina, napewno gdy sie o tym dowiedziałas to był cios, dlatego jestes taka nieufna teraz. Poczekaj troche i zobacz czy faktycznie dotrzymał slowa, musisz teraz o niego "zadbac". Jesli palil nalogo potrzebuje pomocy z Twojej strony, zeby wytrwac w abstynencji, oczywiscie on musi byc w tym zaangazowany najbardziej, bo jesli on tego nie chce to nic z tego nie bedzie. Na forum znajdziesz potrzebne wskazowki jakie mozesz mu przekazac (dieta, sport, wytrwalosc w slowie i abstynencji itp.). Ty tez musisz odpoczac, mozliwe ze jestes wspoluzalezniona. Powinnas tera zadbac o swoje zdrowie. Oszczedzac sie, unikac sytuacji stresogennych. Polecam Wam czeste rozmowy, nie wywieraj tez presji na narzeczonym, nie pytaj go codziennie po nieobecnosci w domu czy palil. Jesli jest na abstynencji jest bardzo wrazliwy na bodzce zewnetrzne. Stres, nerwy, leki moga go dobic, wiec staraj sie byc dla niego lagodna, ale zarazem stanowcza. Jednak jesli nie poradzicie sobie z tym sami, udajcie sie do poradni dla osob uzaleznionych (i wspoluzaleznionych). Chodzcie na terapie wspolnie, tak bedzie latwiej i lepiej. Na forum znajdziesz adresy poradni, nr telefonow i wszelkie potrzebne informacje.
3maj sie! i pisz na forum jak sie sprawy maja

"zadne testy thc na poczatek, chcesz zeby tylko nazeczonego denerwowala? Musi mu na poczatku dac poczucie konfortu psychicznego, a nie od razu pytac sie go czy jaral, pokaz oczy po kazdym wyjsciu z domu. Jesli od razu na niego naskoczy, albo w najblizszym czasie to bedzie gorzej, koles sie wkurzy i moze zaczac palic. Musi byc dla niego łagodna, spokojnie podchodzic ale i bardzo stanowczo.
Tak jak pisalem, wspoluzaleznienie moze wystepowac, wiec Karolina powinna rowniez zadbac o swoje zdrowie psychiczne."

Karolina napisalas:
"dziś moja 6dzień jak mój facet nie pali. Podobno... Ale staram się mu wierzyć. Sama czuję się fatalnie. Mam mentlik w głowie i nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Raz jestem na niego potwornie zła a później chcę mu pomóc. Nie okazuję mu tej złości bo wiem, że to nie ma sensu a może jedynie pogorszyć sytuację. Rozmawiamy o tym coraz częściej, mówi że chce chodzić na terapię. Mam nadzieję, że nam się uda i pomogę mu przetrwać ten trudny czas. Chciałabym żeby jak najszybciej minął ten koszmar, te jego ciągłe wahania nastroju, pesymistyczne nastawienie do wszystkiego i ból głowy. Wierzę, że to wszystko minie....

Dzięki wielkie Kolego za słowa wsparcia i za pomoc jaką mi okazujesz. Ale nie tylko mi bo i mojemu facetowi. Dzieki wielkie i naprawdę warto pomagać naszym bliskim w problemach. POstawmy się w ich sytuacji. Napewno odwrócenie się od osoby palącej nie jest niczym pomocnym a spowoduje odwrotną sytuację. Wytrwałości życzę wszystkim (sobie też)...

Dzięki jeszcze raz."


Podrecznikowo usuwanie thc z organizmu trwa 3 miesiace. Chodzi Ci pewnie o to ile moze trwac tzw detox organizmu. To wszystko zalezy od trybu zycia Twojego faceta. Nie mozna okreslic z gory ze jego stan sie polepszy np. po 2 miesiacach, moze to trwac nawet i pol roku. Zrobilas juz duzy krok czyli chec pomocy, bo zobaczylas problem. To najwazniejsze. Tylko on tego tez musi chciec, musisz mu uswiadomic ze palenie do niczego nie prowadzi a tylko szkodzi Tobie a w szczegolnosci jemu. Poczatki abstynencji sa ciezke, moze go dopasc nerwica, hustawki nastroju, rozne przykre stany psychiczne, leki. Nalezy mu w tym pomoc, rozmawiac z nim o tym, niech Ci najlepiej wszystko mowi.

Co do zaufania jeszcze raz, nie mi dawac takie rady, zrob co Ci podpowiada serce.
W razie wiekszych problemow wybierzcie sie na terapie, mozesz z nim w tym uczestniczyc. Sa poradnie zajmujace sie uzaleznieniami, specjalisci ktorzy wybiora profil leczenia.

Przytocze swoja wypowiedz, w ktorej opisalem "metody" pomocne przy abstynencji:

"Głodu nie musisz czuc narazie, masz jeszcez thc w organizmie, ale jesli "wyplucze" sie, to moze byc ciezko. Przedstawie Ci co Cie moze czekac, a pozniej rozwiazania :) Problemy ze snem, koszmary nocne, nerwica somatyczna (somatyczna tzn. możesz mieć bóle róznego rodzaju, które nie mają pokrycia fizycznego np. bóle głowy, klatki piersiowej, pieczenia skóry, mroczki w oczach, swędzenia itp.), huśtawki nastroju, napady dziwnych myśli, lęki. Może to brzmi strasznie, ale uwierz mi ze przez to wiele osób przeszlo, w ty ja, i po tym wszystkim moge stwierdzić, ze warto sie pomeczyc.
Troche o metodach. Napewno zdrowa dieta. Owoce cytrusowe, mięso, wieczorem możesz pić melise jesli bedziesz mial klopoty ze snem, tak ok. 2 godziny przed położeniem się spać.Mozesz uzywac jakis suplementów diety plusz magnez np. Odżywiaj sie regularnie. Pamietaj również o wypoczynku. Zadbaj o higiene snu tzn chodź spac o podobnej godzinie i wstawaj o podobnej godzienie o ile to mozliwe, łatwiej Ci ebdzie zasnac. Bardzo pomaga ruch/sport na świeżym powietrzu. Sport pozwala produkować endorfiny czyli hormony szczescia :) wiecej nie musze nic mowic. Czesto rozmawiaj ze swoja Lubą o tym co czujesz, rozmowa bardzo pomaga. Czytaj tylko forum, lub podobne tego typu strony, nie używaj googli to diagnozy swoich stanów, bo można sie bardzo nakręcić i przestraszyc - ludzie pisza niezle bzdury o ktorych nie maja pojecia.
Jesli jednak cała sytuacja Cie przerosnie, nie dasz sobie sam rady, udaj się do specjalisty na forum znajdziesz adresy, telefony, maile."

Karolina - 04-05-2012

Postanowiłam dalej napisać o tym co się dzieje w moim życiu przy boku palacza. Niby wydaje się wszystko już poukładane i na dobrej drodze, ale.... jednak nie do końca. Mój facet nie pali jak twierdzi. Wydaje mi się, że wiem o wszystkim gdyż mówi mi o wszystkich swoich słabszych chwilach, o tym kiedy najbardziej chce mu się jarać. Za nami święta wielkanocne (w których nie palił ale dał mały popis po alko) jak i majówka gdzie było naprawdę super. Pojechaliśmy na kilka dni na mazury tylko we dwoje i nie mam mu nic do zarzucenia. Ale co dalej? Staram się z nim dużo rozmawiać i wspierać we wszystkim. Jednak on chce razem zamieszkać. Ja jednak jestem zdania żeby w pierwszej kolejności był ślub (bez wesela) a on nie chce. Boję się powiedzieć mu tego wprost żeby nie wywołać niepotrzebnych konfliktów. Niby jak razem zamieszkamy to wszystko się ułoży. Wiem, że dużo by to zmieniło ale jeszcze nie jestem na to gotowa. Wiele w naszym życiu jest sytuacji "pod górkę" ale staramy się razem przechodzić przez to wszystko. Cieszę się, że On widzi swój problem i potrafi o tym mówić. mam nadzieję, że będzie tak dalej i, że zwalczymy wszystko razem.

Także wszystkim, którzy żyją z palaczem życzę powodzenia i dużo wytrwałości. Uwierzcie w tą drugą osobę i dajcie jej szansę. Najważniejsze dla nich jest teraz wsparcie. Jeszcze raz wytrwałości życzę a we dwoje zawsze lepiej pokonuje sie trudności niż w pojedynkę.

Karolina - 09-05-2012

Jednak nie jest tak słodko jak sie wydaje. Pewnego ranka postanowiłam przejrzeć korespondencje mojego faceta w telefonie. był zajęty czymś innym a komórkę zostawił w pokoju więc miałam trochę czasu. I co? I okazało się, że niby jedno piwo na które wyciągnęli go koledzy to był jego pomysł. I to z jego inicjatywy nie wychodziło jedno piwo tylko jak to stwierdził "najeb***e". I tak się skończył ten wypad gdzie wersja dla mnie była taka, że koledzy go ugościli a tak naprawdę to on nalegał na to spotkanie z nimi. Mało tego. Wynikło to wszystko tylko dlatego, że nikt nie mógł załatwić mu towaru. W ramach rekompensaty umówił się na imprezę z kolegami. Szkoda tylko, że mnie oszukuje w tym wszystkim. Tym razem juz nie wytrzymałam i zaczęłam robic mu awanturę. Wcześniej byłam potulna jak baranek a teraz już moje nerwy nie wytrzymały.
Jutro jest umówiony na spotkanie z psychologiem. Z jednej strony mówi, że chce tam iść ale z drugiej nie wierzy, że obca osoba może mu pomóc skoro sam sobie nie radzi z tym problemem... Co ja mam w tym wszystkim robić? jak sie zachować??? Być przy nim i go wspierać czy sie odwrócić żeby się opamiętał?? Nie wiem sama... Koeljne załamanie.

Radek - 09-05-2012

czyli kolejna obietnica bez pokrycia...
To ty idź do psychologa-terapeuty Ona dokładnie ci powie co masz zrobić ze sobą z i z nim

Musisz przyjąć opcje ze TO TY JESTEŚ NAJWAŻNIEJSZA!!! twoje zdrowie psychiczne .

A on wydaje mi sie ze widzi problem jednak mechanizmy uzależnienie działają mówić ze nikt nie jest wstanie mu pomóc?? skąd on to wie ? próbował już?

Do ''kolegów'' go ciągnie bo wie ze z nimi jest opcja ze zajarać.
Wiec tak naprawę nie powinien sie z nimi spotykać.
Z alkohol tez powinien odpuścić gdyż jest to uciekanie z jednego narkotyku w drugi. On nie może przyjąć życia na trzeźwo gdyż myśli ze jest nie do przyjęcia

3maj
Pozdrawiam Radek uzależniony

nikiriki - 21-05-2012

walcz o siebie a nie o niego. to trudne ale on nie ogarnie się bo Ty mu karzesz i musisz się z tym pogodzić. mimo twojej dobrej woli nie da się pomóc komuś kto tego nie chce. skoro on nie czuje potrzeby zrobienia czegoś ze sobą to albo będzie dla świętego spokoju udawał i kłamał, albo perfidnie wyleje się na Twoje prośby. lub nawet jeśli posłucha, zrobi to "dla Ciebie" a nie dla siebie, prędzej czy później zrobi to samo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group