To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - pomożcie !!! nie daję rady !!!

ewela - 18-06-2012
Temat postu: pomożcie !!! nie daję rady !!!
kochani .. niby wszystko wiem.. i nic nie wiem !!! jestem trzezwiejąca od 8 lat alkoholiczką, wtedy też poznałam i zakochałam się na wspólnej terapii we wspaniałym człowieku.. ale teraz już od prawie dwóch lat jest dramat. nie miałam nigdy styczności z narkomanią ale agresja, na przemian ze spaniem po 48 i więcej godzin nie jest tylko depresją,Nienawiść do mojej rodziny ,ciągłe wprowadzanie mnie w poczucie winy i manipulowanie moimi uczuciami są już normą.. przestałam dawać mu jakikolwiek komfort a on w zamian zaczął mnie i moje dzieci szantażować emocjonalnie.. wiem co trzeba zrobić .. ale dziś usłyszałam że jestem debilem bo w niczym nie przeszkadza podobno (w trzeżwieniu) palenie marichuany !!!!
Wiem -cyba że to wierutna bzdura i potrzeba mi wsparcia by wyjść z tego marazmu i tym sposobem też może mu pomóc..

Kolega - 18-06-2012

najpierw przeczytaj to: http://www.intus.ehost.pl/forum/viewtopic.php?t=12
pozniej : http://www.intus.ehost.pl/forum/viewtopic.php?t=13
nastepnie sprobuj: http://www.intus.ehost.pl...opic.php?t=2009

jest to ksiazkowa wiedza, ktora mozliwe ze Ci wystarczy do oopanowania problemu, jesli jednak to bedzie malo napisz na forum, pomozemy

miodzio - 18-06-2012
Temat postu: wspolna terapia
moze czas na przechodzenie terapii osobno? rozmawiasz ze swoim terapeuta o uzywaniu narkotykow przez Twojego faceta?
suzi84 - 19-06-2012

"jednak to bedzie malo napisz na forum, pomozemy"

W jaki konkretny sposób chcesz jej pomóc??

Kolega - 22-06-2012

Suzi mialem na mysli, taka pomoc jak zasusugerowal miodzio tj. praktyka, osobne rady jakie mozna udzielic oprocz standardowej lektury z forum, ktora pomaga zrozumiec teorie ;)

Najwazniejsze to pamietaj o własnym zdrowiu, szczegolnie tym psychicznym
Możliwe, że Twoj parnter po prostu znalazł sobie subtytut alkoholu - trawke. Z tego co piszesz to bardzo wyolbrzymia emocje i miesza je z nałogiem.
Najlepiej to z nim rozmawiaj o problemie. Daj mu do zrozumienia, że jego nałóg niszczy wszystko co zbudowaliście. Podawaj pamiętliwe incydenty, a zarazem bądź życzliwa. Pokaż mu, że Tobie na tym zależy, ale teżą bądź stanowcza w swoich działaniach. Jeśli rozmowa nie pomoze, to pomyśl nad podjęciem działań z zewnątrz. Jesli bedzie mu cięzko rzucic, to zaproponuje detoxykacje tzn odtrucie organizmu, fizyczne oduzaleznienie. Niby trawa nie uzaleznia fizycznie, ale napewno cos to pomoze. Zaproponuj wspolna walke z problemem, że bedziesz jego podporą w tym wszystkim. Wspolne sesje terapetyczne itp.
Pamietaj tylko ze On tez musi chciec z tym przestac

suzi84 - 24-06-2012

"bo w niczym nie przeszkadza podobno (w trzeżwieniu) palenie marichuany !!!! "

Jako alkoholiczka zapewne wiesz, że to nieprawda. On niestety nie jest trzeźwy.

"Najlepiej to z nim rozmawiaj o problemie."

Zapewnie robiła to nie raz :) raczej marna porada w takiej sytuacji

"Zaproponuj wspolna walke z problemem,"

Z nałogiem się nie walczy ... z nim się żyje

"Wspolne sesje terapetyczne"

To jakiś dziwny twór?? Czy Ty kiedykolwiek podejmowałeś jakąś terapię??

Kolega - 25-06-2012

Suzi opanuj troche te emocje...
Nie musisz cytowac moich wypowiedzi w celu negowania. Jesli cos zle napisalem badz Ty wiesz lepiej, napisz to po prostu.
Nie wiem jak wygladaja sesje terapeutyczne, nigdy nie bralem w tym udzialu bo nie czulem potrzeby, ale wiem ze mozna na terapie uczeszczac z parterka/rem.
Wspolna walka z problemem to wsparcie drugiej osoby w utrzymaniu abstynencji. Zle zinterpretowalas slowo problem.

Problem z marihuana jest taki, ze palacy nie widzi po co ma to rzucic. Nie widzi sensu odrzucenia tej uzywki, bo "w niczym ona mu nie przeszkadza". Ogarnia go lenistwo, brak checi do działania, brak mobilizacji, niemożliwość podejmowania ważnych decyzji zyciowych. Mozliwe ze podejmie jakies decyzje rzucenia, jednak potrzeba duzo samozaparcia zeby utrzymac abstynencje. Na poczatku abstynencja idzie łatwo, jednak po jakims czasie odczuwamy brak uzywki.
Czesto wystepuje efekt sufitowy, nawet po kilku latach abstynencji i wszystko wraca na nowo.

suzi84 - 26-06-2012

Zapewniam Cię, że z moimi emocjami jest wszystko w porządku.

Cytowanie to odnoszenie się do konkretnej wypowiedzi ... ?

miodzio - 26-06-2012
Temat postu: terapia wspoluzaleznienia
Zaczynamy sie chyba niepotrzebnie zblizac do dyskusji - wiec pozwole sobie przypomniec wybrane zasady obowiazujace na forum :] Pamietanie o nich pomoze nie zmienic charakteru forum z pomocowego w dyskusyjne.

Na forum MOŻNA: 1. Dzielić się swymi problemami i osiągnięciami; 2. W odpowiedziach - mówić o swoich osobistych doświadczeniach w radzeniu sobie z problemem; 3. Mówić tylko o sobie i za siebie

Na forum NIE MOŻNA: [...] 4. Krytykować, oceniać, podważać czyjes doswiadczenia, teoretyzować, filozofować, doradzać (wyjątek: gdy ktoś o radę prosi - jednak i wtedy mówimy o własnych doświadczeniach: nie wchodzimy w rolę terapeuty czy lekarza, nie doradzamy lekówo itp.)

Reszta tu: http://www.intus.ehost.pl/forum/viewtopic.php?t=10

A co do moich doswiadczen, to nie spotkalem sie z terapia uzaleznien dla par. Moze Kolega mial na mysli terapie malzenska? Jednak przy czynnym uzaleznieniu raczej ciezko byloby pracowac terapeutycznie nad relacja malzenska. Wracajac do dzielenia sie swoim doswiadczeniem (do czego wszystkich zachecam) - proba zaangazowania partnera w moja zmiane to zwykle manipulacja i przerzucanie odpowiedzialnosci, wiele razy mialem z tym do czynienia (poczawszy od siebie przed laty, a skonczywszy na pacjentach poradni obecnie). Trzezwy partner czesto sam w ten schemat zreszta wchodzi - dlatego zachecam Ewele do terapii wlasnej: nie tylko uzaleznienia, ale wspoluzaleznienia, bo wyglada, ze z tym mamy tu do czynienia. Prawda jest taka, ze nie da sie zmienic za kogos - ale to nie znaczy ze nie mozna zrobic nic: mozna decydowac za siebie. Dlatego najlepsza droga w takiej sutuacji to zamiast koncentrowac sie na uzaleznionym partnerze - zadbac o siebie. Brzmi to dla niektorych paradoksalnie, nie dla kazdego jest to latwe i pewnie tez nie do konca umialem wyjasnic w paru zdaniach sedno - jednak wsparcie sie terapia pomaga zrozumiec, w czym rzecz.

Sarnaa3 - 29-06-2012

te słowa że trzeba zająć się sobą a nie osobą uzależnioną to ŚWIĘTE SŁOWA
JA ZROZUMIAŁAM TO PO 6 LATACH nie ma jak funkcjonowac inaczej

Violeta - 29-06-2012

ja się zajmuję sobą i dziećmi i co? i obok ...żyje mój uzależniony mąż, pomaga mi przy dzieciach, czasem coś w domu zrobi jak go poproszę... Jestem w tej ostatniej 4 fazie: "poddanie się czyli pogodzenie się z patologiczną sytuacją, rezygnacja i utrata nadziei na jakąkolwiek poprawę, skoncentrowanie się na minimalizowaniu szkód związanych z nałogiem partnera" ...
co dalej? :-(

Sarnaa3 - 30-06-2012

i dalej tylko rozwód.............i szczęście do którego doszłaś przez łzy lub dalsze trwanie przy przekonaniu a może się zmieni.

poczytaj mój post a zrozumiesz o czym mówie i ile razy twierdziłam że mój mąż jest najważniejszy

goń go i zacznij ciężkie i szczęśliwe życie bez pasożyta



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group