Anonimowi Marihuaniści (MA) - KROK ÓSMY
miodzio - 28-04-2015 Temat postu: KROK ÓSMY Zrobiliśmy listę wszystkich skrzywdzonych osób i powzięliśmy postanowienie zadośćuczynienia.
W Kroku Ósmym mamy wiele założeń duchowych: szczerość, otwartość, chęć, wiara, akceptacja a w szczególności miłość i wybaczenie. W pierwszych siedmiu krokach pracowaliśmy nad odbudowaniem własnej więzi ze sobą i z Siłą Wyższą. Budując na tym fundamencie możemy teraz zacząć odbudowę relacji z innymi.
Manifestacja niedociągnięć naszego charakteru krzywdziła nas samych i naszych bliskich. W Siódmym Kroku poprosiliśmy Siłę Wyższą żeby zabrała nasze niedoskonałości. W Kroku Ósmym przypominamy, że kroki są ułożone w pewnej określonej kolejności. Aż do momentu przejścia przez Krok Ósmy nie mieliśmy w sobie wystarczająco dużo pokory, aby szczerze i w pełni zadośćuczynić.
Podczas pierwszych kilku spotkań zaczęliśmy zdawać sobie sprawę ze spustoszenia, jakie poczyniliśmy naszym przyjaciołom, rodzinom i ukochanym osobom. Pierwszy impuls to biec jak najszybciej i prosić o wybaczenie tych, na których najbardziej nam zależy a skrzywdziliśmy ich. Jednakże, jeśli wykonamy ten ruch zbyt wcześnie w procesie ozdrowienia to ryzykujemy uczucie odrzucenia i porażki, co z kolei może zagrozić naszemu ozdrowieniu. Wielu z nas przyznało, że było im przykro już wcześniej a mimo to kontynuowali te same zwyczaje. Jak mogliśmy myśleć, że ktokolwiek zaufa nam lub uwierzy naszym przeprosinom zanim nie zobaczą jak z pokorą zmieniamy nasze zachowanie? Tę zmianę rozpoczęliśmy w Siódmym Kroku.
Uzyskanie prawdziwej wolności w programie pochodzi z odpowiedzialności za działania wynikające z naszych niedociągnięć. Wydaje się z początku, że przy zadośćuczynieniu koncentrujemy się na innych. Jednakże ten krok jest dla nas – żeby wspomóc nasze ozdrowienie.
Naszym celem było oczyszczenie się z wraków przeszłości żebyśmy mogli doznać własnego duchowego przebudzenia. Gdy przeszliśmy już etap zadośćuczynienia – wolność, którą poczuliśmy zadziwiła nas.
Na początku Ósmego Kroku sporządziliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy z powodu niedociągnięć naszego charakteru i dokładnie opisaliśmy w jaki sposób. Czasem lista zawierała osoby nieżyjące lub takie, z którymi z pewnością długo się nie zobaczymy. W tym momencie jednak to nieistotne. Koncentrujemy się na chęci zadośćuczynienia. Ludzie, miejsca i rzeczy na naszych listach dzielą się na kategorie: tych, którym musimy zadośćuczynić od razu, tych do których chcemy udać się niebawem, tych do których udamy się później a także tych do których na razie nie wyobrażamy sobie na razie podejść.
Zbadaliśmy listy również z innego punktu widzenia. Jakiego rodzaju krzywdę wyrządziliśmy? Jak poważna była? Jak możemy zaradzić? Wyrządzona krzywda dzieli się na pięć podstawowych kategorii: duchowa, społeczna, umysłowa, fizyczna i finansowa. Otwieranie starych ran, które już dawno uznaliśmy za zaleczone może wydać się niepotrzebne i bolesne, ale odkryliśmy, że ten krok jest niezbędny do rozpoczęcia nowego życia i nowego początku.
Duchowo. Czy utrudniliśmy ukochanym osobom wiarę? Czy przymusiliśmy ich do przyjęcia naszej wiary, nie szanując ich własnej? Czy podcinaliśmy skrzydła ich wierzeniom cynizmem i rozdzieraliśmy ich duszę sarkazmem? Czy byliśmy przykładem współczującego duchowego poszukiwacza?
Społecznie. Czy odizolowaliśmy się od społeczności, pozbawiając przyjaciół swojej obecności i wsparcia? Czy byliśmy nieobecni w rodzinie i zaniedbaliśmy ich potrzeby? Czy marihuana, praca, pieniądze, sport czy rozrywka były dla nas ważniejsze niż obowiązki wobec rodziny i przyjaciół? Czy poświęcaliśmy czas na nakłanianie ukochanych lub wspólników do swojej woli? Czy bywaliśmy okrutni i nie mili dla ludzi w naszym otoczeniu? Czy traktowaliśmy ich tak jak sami byśmy chcieli być traktowani? Czy kłamaliśmy wprost lub przez niedomówienie? Czy wywyższaliśmy własną osobę umniejszając jednocześnie innych? Czy plotkowaliśmy, omawialiśmy lub niezasłużenie krytykowaliśmy przyjaciół, współpracowników lub ukochanych?
Umysłowo. Czy żyliśmy tylko we własnym wewnętrznym świcie zamiast tu i teraz? Czy oddawaliśmy się złudzeniom, fantazjom i myśleniu życzeniowemu zamiast użyć naszego potencjału w dobrym celu dla siebie i innych? Czy podpuszczaliśmy dręcząc naszych ukochanych poprzez różne umysłowe gry? Czy jak zrobiliśmy coś złego zrzucaliśmy potem winę na innych?
Czy skrzywdziliśmy fizycznie kogoś z naszego otoczenia? Czy może staliśmy bezwolnie, gdy ktoś inny napastował nas lub nasze dzieci? Czy był przypadek napaści, gwałtu lub morderstwa? Czy skrzywdziliśmy kogoś seksualnie wykorzystując lub zdradzając? Czy używaliśmy swojego ciała jak towaru? Czy byliśmy leniwi, nie wykonując naszego przydziału pracy?
Finansowo. Czy pozbawialiśmy innych rzeczy, których potrzebowali? Czy wydawaliśmy pieniądze bez opamiętania, zaspokajając swoje zachcianki i nie odkładając jednego grosza na rzeczy potrzebne? Czy oszukaliśmy kogokolwiek lub okradliśmy? Czy można nam było zaufać?
Szczere spojrzenie na nasza listę dało każdemu do myślenia. Po wykonaniu listy zanieśliśmy ją do naszego sponsora lub duchowego przewodnika. Potrzebowaliśmy wsparcia, bo jako uzależnieni, często uderzamy w skrajności. Niektórzy z nas pomyśleli, że skrzywdzili każdą jedną spotkaną w życiu osobę. Niektórzy zaprzeczali jakoby kiedykolwiek kogokolwiek skrzywdzili. Żadna z tych postaw nie jest uzasadniona. To przesada myśleć, że zraniliśmy wszystkich. Pamiętajmy, że mimo wszystko nie jesteśmy aż tak wpływowi. Nie jesteśmy centrum wszechświata – choćbyśmy nawet tak o sobie myśleli. Równie aroganckim jest podejście, że można przejść przez życie nie krzywdząc nigdy nikogo. Dotykamy życia ludzi wokół nas, czasem w krzywdzący sposób. Nasz sponsor / przewodnik pomógł nam to poukładać.
Czasem trudno jest nam rozsądzić czy osoba na liście skrzywdziła nas czy my ją. Ci z nas, którzy przeszli traumę w dzieciństwie wierzą, że byli winni temu, co się im stało. Kolejny dobry powód żeby podzielić się listą ze sponsorem / przewodnikiem to obiektywizm – to ogromna pomoc w niektórych przypadkach. Zdarza się, że bardzo trudnym jest przyznanie własnej odpowiedzialności w sytuacjach, w których widzieliśmy tylko własną krzywdę, pomijając naszą rolę.
Zdarza się, że nie jesteśmy skłonni zadośćuczynić komuś, o kim uważamy, że to on nas skrzywdził w danej sytuacji. Żeby skłonić się do zadośćuczynienia takiej osobie skoncentrowaliśmy się raczej na własnym zachowaniu, nie biorąc pod uwagę uczynków osoby, która nas skrzywdziła. Musieliśmy nauczyć się wybaczać zanim mogliśmy zadośćuczynić. Bez przebaczenia być może nigdy nie udałoby nam się z nimi pogodzić bezpośrednio. Zrobiliśmy to nawet, jeśli nie czuliśmy za bardzo przebaczenia. Uczucie wybaczenia może przyjść dopiero po samym akcie wybaczenia. To jeden z momentów, gdy ćwiczymy wiarę w Ósmym Kroku.
Aby odnaleźć chęci zadośćuczynienia wszystkim, których skrzywdziliśmy czasem musieliśmy pomodlić się o chęć. Zdaliśmy sobie sprawę, że samo przystąpienie do programu już oznaczało drogę do zadośćuczynienia. Nie jesteśmy już uzależnionymi oddającymi się nałogowi – jesteśmy uzależnionymi na drodze do zdrowego życia.
Przeszkodą w zadośćuczynieniu może być uzmysłowienie sobie, że niebawem osobiście staniemy przed osobami, które mogą być dla nas wrogie lub nawet nie mieć świadomości, że ich skrzywdziliśmy. Trudno było przyznać się do tego wszystkiego nawet przed samym sobą, Siła Wyższą i do innej osoby – lecz myśl o faktycznym spotkaniu z osobami przez nas skrzywdzonymi wydała się przytłaczająca. Właśnie te myśli przeszkadzały nam również szczerze uzupełnić nasza listę. Dlatego właśnie bardzo ważne jest takie wykonanie Kroku Ósmego jakby nie czekał nas już Krok Dziewiąty.
Niektórzy musieli najpierw sobie zadośćuczynić zanim mogli zadośćuczynić innym. Jakkolwiek byśmy do tego nie podchodzili, okazywało się, że trzymanie się wraku naszej przeszłości było zdecydowanie bardziej bolesne niż podjęcie wysiłku zmiany.
Jednym z cudów Ósmego Kroku jest to, że daje on przyzwolenie na bycie uczciwym wobec siebie. Na resztę naszego życia zaprzestaliśmy ulegać słabościom naszego charakteru i przejawiać zachowania, które przyczyniały się do krzywdzenia nas samych i innych. Poczuliśmy się lepiej sami ze sobą i poczuliśmy więcej pewności, że mamy zdolność tworzyć relacje z innymi. Zdobyliśmy nową umiejętność ufania sobie samym i innym. Odkryliśmy, które nasze działania były krzywdzące i zaprzestaliśmy ich. Poczucie winy i wstydu zmniejszyły się a wzrosła chęć zmiany na lepsze. Pojawiło się pragnienie czystej karty i stawianie czoła każdemu nowemu dniu bez poczucia winy. Mniej pociągała nas dramatyzacja i trauma a bardziej rozsądek i harmonia. Poczuliśmy chęć zadośćuczynienia tym, których skrzywdziliśmy. Jesteśmy gotowi na Krok Dziewiąty.
|
|
|