Jak mądrze być obok? - Moj maz pali nalogowo.Nie mam juz sily
fiku - 02-04-2010 Temat postu: Moj maz pali nalogowo.Nie mam juz sily Jestem po slubie od 6 lat.Mam dwie wspaniale coreczki :5 lat i 9 miesiecy.Wszystko bylo by dobrze gdyby nie nalog mojego meza.Gdy pali jest wesoly bawi sie z dziecmi po prostu wspanialy,ale gdy nie zapali to sie zaczyna.Najlepiej nie podchodzic jest nerwowy ,wyzywa itd.Niczym sie nie interesuje.Ja juz wiem zeby najlepiej nie podchodzic ale dzieci nie wiedza.On mysli tylko o tym z kad tu kase wziasc zeby tylko zapalic.Nie moze jesc jak nie zapali ,spac poprostu jest mocno uzalezniony.Potrafi 2 gramy spalic podczas wieczoru a moze wiecej?Nie wiem co robic.Dlaczego on nie widzi co robi niszczy moje zycie i swoje!
miodzio - 13-04-2010 Temat postu: co robic? Faktycznie wyglada to na uzaleznienie - polecam Ci kontakt z poradnia uzaleznien.
Skoro maz nie widzi w paleniu problemu, to pewnie nie pomysli nawet o
tym, by szukac pomocy. Jednak Ty problem widzisz - dlatego zachecam Cie, bys to Ty pierwsza poszukala pomocy.
To wbrew pozorom czesto skuteczna kolejnosc. W poradniach prowadza pomoc dla
bliskich: dowiesz sie wiecej o mechanizmach nalogu, o tym czego unikac, jak
madrze postepowac z nalogowcem, jak uniknac tzw. mechanizmu wspoluzaleznienia
(na forum jest pare slow o tym, co to takiego).
Jesli podasz miejscowosc, to podpowiem Ci poradnie w okolicy. Naprawde warto skorzystac ze wsparcia - nie zostawaj z tym sama!
fiku - 14-04-2010
mieszkam za granica to kolejny problem Pozatym nawet nie mam z kim o tym porozmawiac Dziekuje za odpowiedz
marianna - 19-04-2010
Hej! Ja mieszkam w Anglii i moj maz tez jest uzalezniony,oczywiscie sie do tego nie przyznaje,ale dalam mu czas na podjecie terapii,dalam namiary na terapie i jesli nic nie zrobi,to odchodze. Jesli mieszkasz w UK to moge dac Ci pare nr. Pozdrawiam:)
suzi84 - 02-05-2010
Marianno!
I jaka decyzja u partnera?
marianna - 02-05-2010
Nie wiem,czy mozna to nazwac decyzja meza,bo w zasadzie ja ja podjelam. Ale zaczyna terapie,a ja jade z dziecmi do Polski,jak zawali to nie wracamy. Caly czas probuje wziac mnie na przetrzymanie i nie wierzy w to,ze moge nie wrocic,tym bardziej,ze ja nie pracuje i jestem od meza calkowicie zalezna,ale ze mna nie wygra...
Pozdrawiam:)
suzi84 - 03-05-2010
Marianno...
Cieszę się, że odpisałaś.
Zrobisz jak uważasz, ale ja na Twoim miejscu nie robiłabym sobie złudnych nadziei. Wydaje mi się, że jesli decyzja o terapii nie wyszła sama od niego i on do niej nie dojrzal to chyba marne szanse, żeby naprawdę chciał coś z tym zrobic i wyciągnąc z terapii coś dla siebie.
Piszesz, ze przyjeżdzasz do Polski. Pomyśl może czy nei warto wybrac się do ośrodka gdzie pracują specjaliści, którzy napewno Ci pomogą. Miodzio napewno poda Ci namiary. Zacznij myślec o sobie. Jesteś współuzalezniona i też potrzebujesz pomocy.
Pomyśl o swoim życiu i swoich potrzebach.
I wpadaj do nas. Dziel się wszystkim.
|
|
|