Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Tutaj nawet grawitacja jest inna ...
Mariusz - 15-05-2007 Temat postu: Tutaj nawet grawitacja jest inna ...Witam wszystkich , zaciekawilo mnie to forum , wiec postanowilem podzielic sie z Wami swoimi osobistmi przezyciami zwiazanymi z codziennym paleniam mj przez dlugi okres czasu , jak i puzniejszymi tego konsekwencjami .
Pale dlugo , bo okolo 12 lat. Tak zwane maratony zdarzaly sie dosyc czesto , jednak nie trwaly dluzej niz 6 miesiecy , poza ostatnim trwajacym dwa pelne lata (praktycznie bez dnia przerwy).
Jak dla wiekszosci z Was ziolo bylo dla mnie "stylem zycia" , wszyscy w kolo mnie palili (przynajmniej na poczatku). Zajefajne fazki , rozkminki , uczucie wspinania sie na coraz to wyzszy poziom podswiadomosci , dostrzeganie prawdziwych wartosci jakie daje nam zycie , wieczne uczucie euforii ...
Moj ostatni "maraton" trwal pelne dwa lata , w doborowym towarzystwie nigdy nie narzekajac na brak kasy , cieszylismy sie "magia" skuna i haszu z nigdy nie wyczerpujacego sie zrudelka.Dzien zaczynal sie od rozbicia bongo , i na nim sie tez konczyl , w miedzy czasie "doladowywalem sie" blantami i pojedynczymi wiaderkami.
Po roku , doszedlem do wniosku ze czegos mi brak , fazki staly sie o wiele krotsze , tak jakby "nie pelne" (slabsze) , wiec zaczolem experymentowac . Nie , nie z innymi dragami , chcac zwiekszyc ilosc thc w organizmie coraz czesciej raczylem sie , a to haszyszowym jogurcikiem , a to makumba z czystego skuna , pieklismy ciasta i robilismy nalesniki zaprawiane thc (do tego nie obywalo sie bez blanta czy bongo) .
Zaczelo mnie to wciagac , doznania po tak wysokich dawkach thc sa niebezpieczne i moge z czystym sumieniem napisac ze tragiczne w skutkach .
Po jakims czasie zostalem juz tylko z jedna osoba ktora rownierz duzo palila , i czula sie z tym dobrze. "Wchlanialismy" ogromne ilosci thc na wszelkie mozliwe sposoby , zaczelismy laczyc duze dawki thc z alkocholem (potem dawki alkocholu byly rownierz zwiekszane) , co pozwolilo nam odkryc jeszcze nowsze nie odkryte przez tem stany swiadomosci.
Drobne wachania nastrojow , problem z komunikowaniem sie , totalne zatracenie mozliwosci odbierania rzeczyweistosci taka jaka ona jest , tak sie zaczol poczatek konca.
Nie bede opisywal wszystkiego co sie potem wydarzylo , wiem tylko ze za puzno sie ogarnolem.
Rok temu udalo mi sie pokonac chorobe zwana "psychoza" , nie obeszlo sie bez psychotropow i tabletek antydepresyjnych . Do dzisiaj walcze z silna depresja , ktora zabija mnie od srodka . Z duszy towarzystwa , zmienilem sie w nie wychodzacego z domu outsidera walczacego ze swoimi paranojami i bezpodstawnymi lekami .
Nie dopuszczam do siebie nikogo , po prostu nie potrafie.Jestem wspanialym aktorem nikt nie wiem ze juz dawno sie rozpadlem, na czesci pierwsze , a lekarze zlozyli mnie do kupy jako zupelnie inna osobe , osobe bez celu przed oczami , bez ambicji i checi zycia...
Nie palilem 12 miesiecy , piec dni temu spotkalem kogos z kim przechodzilem przez te "zielone lata" .Z checi przypomnienia sobie tego co bylo wypalilem jednego blanta. Bylo to piec dni temu , pale do dzis ...
Nikogo nie obwiniam za to co sie stalo , nikogo poza soba samym , sam do tego doprowadzilem.
Nie palcie ziola , a jezeli juz to robicie , to robcie to z glowa , nie pier ...cie sie ze swoim umyslem , bo w koncu wasz umysl wypier ...oli Was . Pozdrawiam .miodzio - 05-06-2007 Temat postu: hejWitaj Mariusz - nie poddawaj sie, po takim czsie niepalenia szkoda brnąć zowu w nałóg - dobrze wiesz jak jest, wiec po co? - celu w zyciu to Ci nie da... Przegrales jedna bitwe z soba - ale nie poddawaj sie tak jakbys przegral wojne.
A co do "palenia z głową" - to niestety nie ma czegos takiego. To byloby mozliwe, gdyby marihuana nie uzalezniala. Ale uzależnia, a do tego szkodzi - zwlaszcza psychice, choc nie tylko. Dlatego patentu na bezpieczne jaranie po prostu nie ma. Konsekwencje pojawiają się prędzej czy póżniej.
3maj sięMariusz - 06-06-2007 Od dzisiaj biore lek co zmniejsza skutki odstawienia marihuany i dziala antydepresyjnie . Palilem ponad miesiac , od rana do wieczra , nie osczedzajac sie ani troche , w glowie czuje sieczke i nic pozatym .
Wiem ze nie powinienem palic , ale jakas czesc mnie leje na to . Wiem ze baz marihuany tez mozna odczuwac radosc zycia , pamietam jeszcze ten rozdzial swojego zycia. Ale to bylo tak dawno temu , ze to wspomnienie jest zbyt slabe zeby mu hm... zaufac ? , to chyba odpowiednie slowo .
Najgorsze w tym wszystkim jest to , ze w glebi duszy brak mi motywacji do zaprzestania palenia . Swiat za szybko pedzi , ludzie obieraja sobie jakies dziwne priorytety , i ta ich "plastikowa" moralnosc .
Najgorsze w tym wszystkim jest to , ze mam czas , pieniadze i jestem w nalogu.
Olac to , nie mam teraz czasu ani sily na takie myslenie , musze sie ogarnac.Dalem sobie jeszcze jedna szanse.
Dogadalem sie z lekarzem , ze jak tabletki nie pomoga mi z tego wyjsc to zostane skierowany do osrodka dla osob uzalerznionych od marihuany , to chyba moja ostatnia deska ratunku.
Dalem sobie rok czasu (kolejny rok) , jezeli tym razem znowu przegram , nie bede juz wiecej walczyl. Przeprowadze sie do Holandii (daleko nie mam , bo to jedyne 80 km) , i tam juz zostane.
Miodzio napisal "A co do "palenia z głową" - to niestety nie ma czegos takiego."
Wiem o tym miodzio , doskonale o tym wiem . Czasami pisze rzeczy w ktore kiedys tam wierzylem , w ktore dalej chcialbym wierzyc , chyba nawet na przekor sobie samemu ;)
Pozdrawiam Wszystkich.miodzio - 06-06-2007 Temat postu: :)Spoko Mariusz - wiem jak jest...
Nie jestem lekarzem (lekarz po badaniu moze widziec inne potrzeby nz ja) - ale wg mnie jesli juz bierzesz leki - to nie powinno sie brac antydepresantow dluzej niz 3 miesiace - tyle czasu wystarczy, bys sie ogarnal, a leki jednak trzymaja ciagle w mechanizmie chemicznej regulacji uczuc.
Co do pedzacego swiatach i dziwnych priotytetow - to Ty mozesz pomalutku isc do dobrych celow - to ze odstawiasz ziolo nie oznacza, ze masz wsiadac do pociagu o nazwie kasa i konsumpcja.
Jesli chodzi o terapie to zalecalbym na starcie ambulatoryjna - czyli dochodzisz na terapie raz czy dwa x w tyg. - terapia w osrodku zamknietym to ostatecznosc - wg mnie juz teraz bardzo by Ci pomogla wizyta w poradni i udzial w terapii uzleznien.
A z holenderskimi planami to kiepska opcja - szczesliwy w takim scenariuszu nie bedziesz.
Nie poddawaj sie i walcz - czasem na przekor sobie samemu ;)
3maj sieMistiqe - 07-06-2007 No ladnie, jakbym czytal historie swojego zycia. Tez palilem przez ok 12 lat czyli polowe swojego zycia. Do tego dochodzily inne narkotyki, wszystkie oprocz walenia w zyle...to mi sie jakos nie podobalo. Bylem w tak zlej sytuacji, ze mialem kumpla chemika, ktory produkował różny stuff i było całkiem dobre. Ganje hodowalem sam, albo sie kupowalo za bardzo niska cene od znajomych, ktorym sie pozniej odwdzieczalem. Bledne kolo. O ile z "twardych" narkotykow potrafilem zrezygnowac sam po jakims czasie i nie mialem przy tym wiekszych klopotow... o tyle z zielskiem nie udawalo mi sie zerwac. Bo to bylo "cool" i wszyscy palili, muzyka byla zajeb****, gadki z kumplami, TV wciagalo jak cholera (lubilem ogladac reklamy w obcych jezykach, jednoczesnie stawiajac telewizor do gory nogami...), imprezy byly swietne, dobrze sie bawilem...a te mysli krecace sie po mojej glowie... ta wena... ten talent... To wlasnie sprawialo, ze nie potrafilem z tym zerwac. Mialem maratony trwajace kilka lat, kilka dni przerwy i znowu kilka lat... W pewnym momencie swojego zycia, kiedy bylem trzezwy zauwazylem, ze cos bardzo zlego dzieje sie ze mna. To juz nie bylem ja. Zgubilem samego siebie. Jednak nadal nie potrafilem z tym zerwac. Tak jak powiedziales - pewna czesc mnie lala na to i niestety ta czesc dominowala moim umyslem. Miedzyczasie uwalilem szkole, nie chcialo mi sie do niej chodzic. Tak sobie zylem z dnia na dzien. Skonczylo sie na tym, ze siedzialem sam w domu, palac zielsko i smiejac sie do monitora... Obudzilem sie w styczniu tego roku, powiedzialem "dosyc!". Juz wtedy wiedzialem co sie ze mna dzieje i co dopiero nadejdzie. Ale nie spodziewalem sie, ze az tak. Na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie dac sobie rady z wlasnymi emocjami, z problemami, jestem znudzony zyciem, nie mam poczucia wlasnej wartosci. Moja wlasna psychika stala sie moim wrogiem, najwiekszym. Juz nie wspomne o tym, ze caly czas siedzie w domu, wychodzac jedynie na zewnatrz kiedy musze...wszyscy "kumple" mnie zostawili, no bo przeciez juz nie jestem "cool". Zostalo mi paru dobrych znajomych ale nie potrafie sie z nimi dogadac. Sa dla mnie obcy... Nie znam ich bedac trzezwym. Nie potrafie sie skupic na niczym, brak mi checi i zapalu do wszystkiego, nie mam zadnych ambicji ani motywacji. Warzywko... Nie wiem jak bedzie dalej, ale wiem, ze dlugo w takim stanie nie wytrzymam... Na szczescie poznalem pewna kobiete, ktora bardzo kocham i ktora jest moim calym swiatem. Ona jest moja nowa motywacja, wspiera mnie jak moze... Niestety prawda jest taka, ze ona niewiele moze zrobic poza werbalnym wsparciem... poniewaz zyjemy 600km od siebie i fizyczna bliskosc nie jest mozliwa :( Jednak mamy plany... ale do tego czasu chcialbym byc juz po prostu czlowiekiem, zyc realnym zyciem...
Chcialbym sie dowiedziec co moge zrobic ze swoim stanem psychicznym? Bo to mnie powoli zabija od srodka...a juz nie chce...Mariusz - 08-06-2007 Mistiqe chcialem Ci wczoraj polecic tabletki, co podobno pomagaja uwolnic sie od marihuany . Ale dzisiaj znowu sie nacpalem , wiec rozumiesz ze nie bardzo moge je polecic . Bralem je trzy dni , poltoraj dnia nie czulem kompletnie chcicy na ziolo , w glowie mialem tylko sieczke , bylem spokojny jak nigdy dotad , naprawde uwierzylem ze moze sie udac . Wczoraj od poludnia , zaczela mnie lapac Qrvica . nie moglem unalezc sobie miejsca , szmery wydawaly mi sie krzykiem , moje uszy staly sie tak wrazliwe , ze dzwieki az bolaly . Brat wyciagnol mnie z domu na piwo , spotkalismy sie w takiej knajpie z zonami. II tam sie zaczelo . Nie slyszalem co do mnie mowia , tzn. slyszalem ale nie potrafilem zrozumiec co oni mowia. Na poczatku staralem sie na sile skupiac na ich slowach , potem bylo mi juz wszystko jedno.Zapraszali nas potem do siebie do domu , ale ja w glowie mialem tylko jedno. Jechac do domu , isc spac , jakos przeczekac do jutrzejszego dnia (zona dzisiaj pracuje do 18.oo) i znowu skrecic blanta.Plan wypalil w 100%-tach.
Nie wiem co ja pale , to nie moze byc czysta marihuana. Dzisiaj rano wstalem zlany potem , musialem zmieic poszewki na poduszke i koldre , bo byly przesiakniete potem. Rece mi sie strasznie telepaly. Od trzech dni nie jadlem :obiadu , sniadania i kolacji , zero apetytu . Pije tylko duzo wody zeby zabic uczucie glodu , i raz dziennie pije taki szejk weglowodanowo/bialkowo/tluszczowy.
Nie cpaj stary, puki jeszcze wszystko z Toba ok. Potem jak juz zacznie Ci powaznie walic na dekiel , jest juz chyba za puzno na wycofanie sie z tego wyimaginowanego wlasnego swiata.miodzio - 08-06-2007 Temat postu: do M. & M.Mistiqe - masz masz za soba pol roku trzezwienia, to jeszcze nie tak duzo po takim jaraniu. Najlepiej popracujesz nad psychika na terapii (emocje, poczucie wartosci itd.). Co do relacji z ludzmi to norma na starcie, ze jest trudno, ale przyjaznie mozna zaczac w roznym wieku - ja w tej chwili mam wokol siebie wlasciwie samych przyjaciol, ktorych poznalem po 30 roku zycia (kiedy odstawilem ziolo). Koncentracja i motywacja zwykle pomalu sie poprawiaja w miare uplywu czasu - po roku powinno byc ok. No chyba, ze masz objawy depresji przeszkadzajacej zyc - wtedy namaiwam Cie tez na wizyte w poradni zdrowia psychicznego. Ale jesli nie - to poradnia uzaleznien wystarczy + cierpliwosc :) Wykorzystaj tez te relacje z kobieta - bardziej niz fizyczna bliskosc wsparciem moze bys dla ciebie rozmowa z nia, chocby telefoniczna, zwlaszcza kiedy przychodzi dolujacy nastroj. Planuj i spodziewaj sie udanego zycia - nie jestes przegrany i skazany na jaranie :)
Mariusz - wspolczucie z powodu zlamania podjetej abstynencji. Nie oddawaj sie pokusie, by machnac reka i dalej jarac. Szkoda zycia. Jedno co chyba powinienies zobaczyc w tej sytuacji: ze sam nie jestes w stanie przestac, ze potrzebujesz wsparcia. Dlatego i Ciebie zachecam do udzialu w terapii. Na niej dowiedzialbys sie m.in. ze warto odstawic tez alko, chocby na czas wychodzenia z ziola. Bardzo czesto powrot do jarania nastepuje pod wplywem alkoholu. Warto korzystac z pomocy, zwlaszcza ze jest juz dosc dobrze w PL rozwinieta, darmowa i dyskretna. Cudownych tabletek na uwonienie od nałogu nie ma - terapia uzaleznien nie jest taka prosta i wymaga wysilku. Glownie z Twojej strony. NIe ma letko :D
Jak napiszecie skad jestescie (tu albo na jmaciuk@o2.pl) to podpowiem namiary na solidne poradnie uzalenien w Waszej okolicy.Mariusz - 24-06-2007 Witam , nie pale juz dwa tygodnie .Ostatnie cztery dni byly decydujace , moj organizm bronil sie juz przed thc . Mialem odruchy wymiotne przy paleniu nawet slabych blantow . Nie jest za ciekawie , ale chce przestac , sam dla siebie , mam juz dosyc tego zielonego gowna . Jestem dobrej mysli , wierze ze dam rade . Jak na razie zycie na trzezwo odbieram jak cos "nowego" , mysle ze wiecie jak to jest . Ale dobrze mi z tym , chce byc trzezwy . Pozdrawiam ;)miodzio - 25-06-2007 Temat postu: ?no nie kumam - mowisz, ze nie palisz 2 tyg, a za chwile ze probowales jarac blanty - cos to sie kupy nie trzyma jak dla mnie - czy Ty aby na pewno chcesz przestac palic? A moze ja czegos nie rozumiem z Twojej wypowiedzi?Mariusz - 26-06-2007 "...no nie kumam - mowisz, ze nie palisz 2 tyg, a za chwile ze probowales jarac blanty - cos to sie kupy nie trzyma jak dla mnie - ..."
Rzeczywiscie troche zle to sformulowalem , chodzilo mi oczywiscie o ostatnie cztery dni przed tymi dwoma tygodniami abstynencji .
"...czy Ty aby na pewno chcesz przestac palic? ..."
Juz dawno nie chcialem przestac , tak jak teraz chce .
"...A moze ja czegos nie rozumiem z Twojej wypowiedzi?..."
Mysle ze teraz wszystko sie wyjasnilo . Pozdrawiam ;)miodzio - 26-06-2007 Temat postu: :)dzieki za dopowiedzenie :D
3maj sie i powodzenia w odkrywaniu trzezwosci :]Avie - 27-06-2007 3 maj sie Mariusz ,najgorsze masz juz za soba pamiętaj o tym ,teraz będzie juz tylko łatwiej.Moj chlopak nie pali 3 tygodnie ( naprawde nie pali bo robie mu testy)i jest mu z kazdym dniem lepiej .Tylko jak juz bedziesz myslal ,ze wygrales- pod zadnym pozorem sie nie sprawdzaj!czlowiek czasem mysli ze potrafi byc ponad czyms i wystawia sie na pewne ''proby'' co konczy sie nieciekawie.Najgorszy poczatek masz za soba a organizm dzieki Bogu tez ci troche pomogl:)Trzymaj sie i badz dumny z kazdego kolejnego dnia w ktorym to ty zwyciezasz i to ty masz w rece ster a nie ubezwlasnowolniony tanczysz tak jak ''ona ''ci zagra.Trzymam kciuki za ciebie :)misiek102 - 29-06-2007 ja mam jedne pytanie do wszystkich, jestem cpunem i nieznam zycia na trzezwo jak nie twarde(skączyłem z nimi) to miekie(niepale, przynajmniej staram sie) teraz aslkochol ,chodz w dzin nie pije tylko po pracy wypije kilka piwek na sen . nie umniem zyc na trzezwo ponad połowe mego zycia jestem na haju(bardzo duzo straciłem)i juz niechcem , mam dosc , ale nie umiem sobie poradzic , i sie odnalesc w tym swiecie(a od 6 lat prawie nic nie pamietam , ale jesli chodzi o strefe zawodowa to idzie mi dobrze jestem mocno chwalny)ale ja chciałbym sie nauczyc zyc na trzezwo . a od 6 lat jestem w belgi i tu nie jest łatwo znalesc pomoc>misiek102 - 29-06-2007 i zreszta im dłuzej cpam tym bardziej czuje sie starszy(gowno prawda)i tym bardziej chce ppujsc na drugą strone , tam jest spoko , luzik , tak mysle przynajmniejmisiek102 - 29-06-2007 a najgorsze w tym wszystkim ze sobie z tym guwnem sam nie poradze, porażka