Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Jak mądrze być obok? - Prosze o pomoc,jak mam moge pomoc?a wiem,ze moge tylko ja:((
vlinder - 13-05-2009 dzięki za odpowiedź, znam też już adresy różnych poradni , ale najgorzej mi przekonać męża że sam sobie z tym nie poradzi. Niestety odpada jego wyjazd do zakładu na tak długo (chociaż może w wakacje), bo niestety nie mieszkamy w kraju. Jesteśmy z Holandii-NIESTETY :( tym trudniej będzie mu rzucicflower - 30-05-2009 GROSZEK jesli nadal sledzisz to forum to daj znac-napisz cos lub odezwij sie do mnie na mailata_w_swetrze - 12-06-2009 Temat postu: ja się nie chcialam poddać...Witajcie!
Czytam z zaciekawieniem wszystkie wasze posty- gdybym tu wcześniej trafiła może moja historia potoczyłaby się inaczej- nie sądzę że lepiej. Byłam z osobą uzależnioną przez rok. Ponieważ byłam jego pierwszą dziewczyną to na początku barrrdzo się starał i bardzo mu zależało żeby wypaść jak najlepiej. Po miesiącu chodzenia ze sobą dowiedziałam się że pali, ale póki robił to w rozsądnych ilościach- byłam w stanie to wytrzymać i w cale nie przywiązywałam do tego wagi (przede wszystkim z niewiedzy).Po pół roku- kiedy przestał spędzać ze mną tak dużo czasu, a dużo więcej miał dla kumpli ćpunów- stał się innym człowiekiem. Ciągłe uwagi pod moim adresem, brak poszanowania mojej osoby, brak hamulców... Nabrałam niechęci do tego człowieka ale postanowiłam mu pomóc. Próbowałam rozmawiać, prosić, przemawiać do rozumu... Gdy policja go złapała za posiadanie pomyślałam że zmądrzał- znów postanowiłam ratować nasz związek. Od tej pory "nie posiadał" ale "bywał częstowany". Znów rozmowy, które nie dawały efektów. Tłumaczyłam, dzieliłam się z nim moją wiedzą nabytą o tych środkach, o wpływie ich na organizm. W końcu postanoowiłam postawić sprawę jasno: ja albo maryśka. Przedwczoraj wybrał maryśkę... Nie chciałam się poddać... Po prostu narkotyki mnie pokonały...groszek - 15-09-2009 Właśnie dzisiaj pierwszy raz od mojego ostatniego posta weszłam na forum. Na razie mogę powiedzieć, że wszystko zmierza ku lepszemu, ale od początku.... Powiedziałam mojemu chłopakowi w marcu, że byłam w poradni i, że musimy tam iść razem, ale się nie zgodził. 2 dni, kłótni, płaczu, błagania, grożenia. Trzeciego dnia powiedziałam, że będziemy palić razem, na co on wybuchnął śmiechem i nie uwierzył. Powiedziałam, że ma iść do swojego dilera o przynieść dla mnie i dla siebie, bo jak nie to ja to zrobię sama. Dopiero wtedy zapytał czy mówię poważnie, więc odpowiedziałam, że tak i od dziś nasze życie tak właśnie będzie wyglądało. Będziemy palili oboje i skoro on nie chce nas ratować, to ja zacznę palić żebyśmy oboje mogli się stoczyć. Kilka dni później poprosił żebym pozwoliła mu najpierw samemu się z tym zmierzyć. Umówiliśmy się, że ma pół roku i jeśli w ciągu tego czasu nie zapali, poradzimy sobie z tym dalej, jeżeli zapali przyznaje się szczerze, że sobie nie radzi i idziemy razem do specjalisty. Było ciężko, ale zaczął nagle dostrzegać, że trawka, to nie zabawa, że jak odstawił, to nagle pojawiły się problemy z pamięcią i koncentracją i inne skutki uboczne. W końcu nazwał się narkomanem, co wcześniej uważał za bzdurę i obrazę, bo przecież on tylko przypalał. W październiku minie pół roku i mam nadzieję, że te pół roku to dopiero początek. Oczywiście wiele osób pewnie powie, że nie powinnam wierzyć, że on przecież może kłamać, a ja jestem naiwna, ktoś powie, że on robi to dla mnie, a nie dla siebie i to też źle . Ale od 5 miesięcy nie dał mi powodów żebym musiała go o coś podejrzewać i wierze mu. Oboje sobie zdajemy sprawę z tego, że te 5 miesięcy to dopiero malutki kroczek i pewnie nie raz będzie taka chwila, że będzie mu ciężko się oprzeć. A towarzystwo go skreśliło . Od kiedy skończył się kumpel od jarania, skończył się też kolega. Nie chcę mówić, że jest pięknie i kolorowo, bo są momenty kiedy dzwoni do mnie w nocy i mówi, że mu się chce, że chyba nie wytrzyma i wtedy ja z nim rozmawiam, próbuje czymś zająć. Czasem chyba to ja jestem bardziej zmęczona tym psychicznie niż on, ale wierzę, że się uda i to przetrwamy. I nawet jeżeli jestem naiwna, to próbuję i będę próbować.
Pozdrowienia gorące Flower i czekam na wieści od Ciebieflower - 12-10-2009 Ciesze sie,ze u ciebie coraz lepiej.U mnie tak samo. Tez nie pali od kilku miesiecyi tez wierze.Staram sie wspierac i wierzyc. Moze pogadalybysmy prywatnie? xme@vp.pl napisz,jelsi masz ochote,bo widze ze nasze sytuacje sa bardzo podobne.flower - 14-12-2009 groszek sledzisz jeszcze to forum?