Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Dno...
jeleń - 17-04-2011 nie idzie kompletnie :(mastik - 13-05-2011 hej jeleń
tak czytając inne forum znalazłem taki tekst o mechanizmach uzależnienia i terapiach:
"mechanizm prosty jak cep-lapie dola,pojawia sie nuda...i chce sie cos przyjebac..podswiadomie ćpak czuje nakreca sie i mysli schodza na plan ćpania..kombinowania...-trzeba szukac zastepstwa w postaci czegos co zadna substancja nie jest i nie daje kopa w stylu-wezme i czuje sie lepiej
niby proste niby logiczne niby nic nowego ale zauwazyc cos takiego u siebie zanim bedzie za pozno i odpowiednio zareagowac to juz inna sprawa...to trudne.poprostu...pewne rzeczy robimy odruchowo.
ja mam cosik takiego...jak widze ze ktos robi kreske(np.w klubie w kiblu-zadka sytuacja ale zdazylo sie kilka razy)...to zanim pomysle ze nie wolno to mam odruch wziecia....zoladek wykreca..reka sama siega...3 minuty dalej a ja juz mysle jak ewentualnie skolowac kontakt by cpac codziennie...-naszczescie w pore sie ogarniam,wychodze z klubu..ciensienie mnie trzyma do nastepnego dnia ale mija...zawsze mija."
tak sobie wspomniałem ze masz podobny problem: jesteś trzeźwy ale nagle dostajesz sępa na jaranie i nic nie może Cię zatrzymać. Obrony przed takimi sytuacjami uczą właśnie na terapii. Stwierdziłeś że to nie dla Ciebie ale może warto to jeszcze raz przemyśleć?jeleń - 14-05-2011 Własnie gdy zaliczyłem ten krótki epizod z terapią miałem jedną z pogadanek na ten temat , wszystko jak o ścianę rozbić :/ Muszę chyba dorsnąć do tej decyzji , bo raz chce bardzo nie palić a zaraz mógłbym w ogień skoczyć za bucha , bezsensu:( Nie wiem co z mną jest nie tak że tak bardzo mi ciężko to przychodzi , już nawet myślałem żeby się nie katować , nie myśleć o tym codziennie , poprostu sobie jarać i mieć wyj..... ale ja chyba tak niepotrafie , jakaś cześć mnie tam w środku podpowiada mi że nie tedy droga , i tak kazdy dzien konczy sie jak sie konczy :/ albo zaczyna . Jeden kierunek studiów zawaliłem już konkretnie w tym semestrze i nawet nie mysle jak wyjsc na prosta tylkoo tym jak sobie ćpunsko zaplanować weekend :/ Nie wiem po jaką cholerę ja to robię , ale zachowuje się jak typowy cpunek ktoremu wlasnie ta reka wedruje tak gdzie nie potrzeba i znowu od nowa . Pozatym w pierwszych dniach trzezwosci jestem jak bomba ktora zaraz ma wybuchnac z tym tez musze sobie jakos poradzic bo przy tak podniesionym cisniemu w koncu musze sie wyautowowac i zabawa od nowa .....
Przepraszam za błedy ale mialem tylko chwilke by to napisać . Dzieki Mastik że obchodzi Cię los innych , pozdrawiam Cie bardzo mocno.....jeleń - 28-03-2012 Powraca syn marnotrawny....
A tak na poważnie , od czasu mojego ostatniego wpisu dużo się zmieniło . Od praktycznie początku poprzednich wakacji mieszkam ze swoją kobietą która na jarania reaguje jak płachta na byka( sam ją nauczyłem tego podejścia :) ) więc dlatego niemożliwym jest żeby było tak jak kiedyś . Problem w tym że raz na jakiś czas zdarzy się okazja by sobie przyjebać i ja z niej korzystam . Oszukuję wtedy swoją Panią ale jakoś zawsze się znajdzie jakiś argument aby sobie to wszystko wyprostować w głowie . Moim największym marzeniem jest żeby te chwile słabości się nie przytrafiały , bo chodź występują rzadko to mam wrażenie że cała praca włożona w wyjście na prostą idzie na marne . Problem w tym że z problemem rzucenia borykam się hmmm...? ze 3 lata , tragedia :/ . Próbowałem terapii - nie pomogło , odizolowania się - nie pomaga , i wielu innych metod które zawsze kończyły się fiaskiem . Najgorsze w tym wszystkim jest to że z jednej strony wiem że żeby żyć zgodnie ze sobą i być szczęśliwym człowiekiem nie mogę palić i robić wszystko by się rozwijać , z drugiej zaś gdy wiem np. że za tydzień zajaram bo kobieta wyjedzie w rodzinne strony potrafię chodzić cały ten tydzień z bananem na mordzie , a w dzień który ma nadejść to już po prostu euforia . I to jest właśnie cały paradoks mojej jakże dziwnej historii . Mam wrażenie że stany po odstawieniu nakręcają mnie do tego żeby się wypalić na chwile . Praktycznie schemat ciągle powtarza się ten sam , spróbuję go w skrócie opisać :
- po ok 1tyg zaczyna się niepewność i nerwowość , wielkie rozdrażnienie i rozkojarzenie
- po ok 2 tyg bardzo wielka potliwość organizmu , ręce pocą się tak że wstyd komuś rękę podać
- jeszcze większe zdenerwowanie przez ten stan rzeczy i praktycznie do 3 tyg wytrzymuję , później zawsze coś się wymyśli jak ja to nazywam ''żeby się skurwić''
Boli mnie to że nie ma żadnych pozytywnych bodźców które skłoniły by mnie to stałej abstynencji . Normalnie tego nie robię bo nie mogę , ale gdybym mógł to kto wie :(
Nie wiem czy przez skuna wypaliłem sobie ostatnie szare komórki , dlatego tak się miotam , nie wiem jaki podjąć kolejny krok by w końcu normalnie funkcjonować , boje się przyszłość .
jak kogoś nachodzą jakieś refleksje do tej wypowiedzi to śmiało walcie nawet jak ma to być najbrutalniejsza prawda , pozdrawiam :)Kolega - 28-03-2012 Hm ciezko ciezko, ale mam kilka mysli. Masz jakas pasje? Cos co robisz tylo dla siebie? Co daje Ci radosc i zajecie wciagu dnia, nie mowiac o obowiazkach codziennych praca, milosc itp.Radek - 28-03-2012 Witam :)
Witam cię ponownie
Ja będe namawiał cię do ponownej trapi, Oraz grup samopomocnych (mitingi) bedzi nim wiele ludzi wyszło od uzależnień od alkoholu ,narkotyków , hazardu itp
Oszukujesz swoją dziewczynę??
A jak byś się czuł gdyby ona ciebie w taki sposób oszukiwała? czy było by ci fajnie?
na pewno nie!!! szczerość jest bardzo ważną rzeczą w trzymaniu abstynencji . jeżeli jest to dla ciebie bardzo ważna osoba i jej ufasz to nie powinieneś chować swojego uzależnia bo prędzej czy później możne ono wyjść na jaw.
Kłamstwo jest sprzymierzeniem Uzależnienia . pamiętaj o tym !!!
Kolega dobrze ci sugeruje
Masz jakoś pasję ? Cele? realizuj je. Nie stój w miejscu
Ogranicz kontakt z MJ, kolegami i wszystko co jest z tym związane a będzie ci łatwiej na początku
życzę ci powodzenia :)jeleń - 29-03-2012 @Kolega - właśnie mam z tym problem na tą chwile , ale planuje zapisać się do jakiejś A-klasowej drużyny w piłkę , zawsze to była moja największa pasja , a swoją przyszłość zawodową zmarnowałem przez przećpane dzieciństwo . Po świętach się za to zabiorę :)
@Radek - wiem że że to najszczersza prawda to co napisałeś , ale już to było wałkowane pare razy i bez skutku . A moje kłamstewka wyszły już nie raz na światło dzienne i za każdym razem jakoś udało się z tego wybrnąć . Wie że się staram , a że czasem popełniam błędy to już opisałem powyżej dlaczego tak jest . Generalnie to jest tak że może jarałem do kilku razy w przeciągu kilku miesięcy , kiedyś to było tak że cały dzień opierał się na bani i nic więcej...
A co do terapii to próbowałem , dwa podejścia , za każdym razem bez skutku , chyba kwestia charakteru....mastik - 29-03-2012 spoko @jeleń
pełnego sukcesu nie ma ale dobry i względny postęp :)mastik - 29-03-2012 chociaż nie powiem że to dobrze, mam trochę podobny stan i powiem że ostatnio głody delikatnie mówiąc: mi rosną...Kolega - 29-03-2012 jeleń zajmij sie pasja, to jest jedyna (moze sie myle) droga do wyjscia ze wszystkich problemow. Pasja daje Ci wielka energie moralna. Robisz cos tylko dla siebie, np. grajac w pilke strzelasz bramki, kibice szaleja otrzymujesz taki zastrzyk radosci jaki niektorzy maja w ciagu jednego roku Ty masz w jednej chwili. To naprawde dzialajeleń - 30-03-2012 @Mastik można by rzec ''tak źle i tak niedobrze''
@Kolega do tego co napisałeś jeszcze daleka droga :)Kolega - 31-03-2012 jeleń droga daleko, ale widac na koncu cel :)mastik - 31-03-2012 nie cel jest ważny a dążenie do niegojeleń - 06-02-2013 Cześć Wszystkim walczącym . To że się nie odzywałem nie znaczy że zniknąłem gdzieś na zawsze :). Co się u mnie zmieniło ? Na pewno podejście do tematu palenia , do samej abstynencji , kiedy tak robię sobie rachunek sumienia, stwierdzam że kiedy w przełomie roku 2009/2010 chciałem podjąć próbę zerwania z nałogiem byłem całkowicie do tego niedojrzały emocjonalnie. Czy teraz jestem ?. Jeszcze nie do końca , ale staram się by wpadki które mi się zdarzają były coraz to rzadsze i coraz to więcej próbuje wnosić do życia codziennego, zachowań, celów, które dają mi szczęście i są kompletnie nie związane z paleniem zioła. Przytrafiła mi się ostatnio okazja przed egzaminem, skorzystałem, może i nie musiałem, ale się tym nie zadręczam. Podczas pisania egzaminu w pewnym momencie chciałem napisać ''zabezpieczenia'' i nagle dziura w głowie !! Czy to się pisze przez ''b'' czy przez ''p'' w środku . Pomyślałem sobie wtedy ''O Ja pierdole , co to gówno robi z człowieka'' . Dało mi to wiele do myślenia, od tamtego momentu wiem że już nigdy w życiu nie będę świadomie robił z siebie idioty . Nie powtarzam sobie już że nigdy w życiu nie zapale. Wałkowałem to już setki razy , zawsze bez skutku , aktualnie skupiam się na tym żeby brnąć do przodu i podnosić sobie coraz wyżej poprzeczkę , a jarania po porostu przeszkadza mi w tym i dlatego jest już całkowicie na innym planie . A wyżej wymieniona sytuacja dała mi kolejny bodziec do tego by przypomnieć sobie jakie gówno robi palenie z mózgu , a ja świadomie nie chcę się truć, bo tak na dobrą sprawę to nie o to w życiu chodzi. Pozdrawiam :)jeleń - 12-02-2014 Nie wiem czy śmiać się czy płakać z tego co napisałem dokładnie prawie równy rok temu . Wracam tutaj nie z byle powodu , pochrzaniło się konkretnie , jaki ja musiałem być żeby nie zauważyć tego że wszystko sprowadzi się do punktu wyjścia . Teraz już to wiem że nie ma czegoś takiego jak wpadki , albo podejmujemy męską decyzje albo trwamy w tym niebycie . Wszystko było dobrze dopóki nie wpadłem w ciąg , do tego dużo zmian w życiu , nerwy i w końcu znowu zostałem sprowadzony do parteru . Śmieszy mnie to bo już rzucam w nieskończoność , już sam nawet się z siebie śmiałem że za parę lat obudzę się w ręką w nocniku i na pytanie co robiłeś w życiu odpowiem RZUCAŁEM JARANIE . Aktualnie jestem w sytuacji patowej , życie wali mi się na łeb , do tego jeszcze te stany po odstawieniu to jakaś katorga . Zacznę od tego że nie kontroluje emocji , jestem jak bomba która zaraz ma wybuchnąć , nic mnie nie cieszy , nie bawi , nie potrafię podjąć walki bo depresja i zespół amotywacyjny to moi dobrzy znajomi . Póki co wracam na terapie , nie ma wyjścia a nawet się ciesze bo już próbowałem wszystkiego , w końcu to do mnie dotarło że uzależnienie to choroba i trzeba ją leczyć . Rzuciłem papierosy i wróciłem ze zdwojoną siłą , a wróciłem nie przez co innego jak blanty z tytoniem , gdzie oczywiście tolerancja wzrosła , na dzień dzisiejszy pale 2 paczki na dzień i jakoś ciężko przy takim spalaniu wrócić do biegania , bo to raczej mija się z celem . Piszę o tym bo mam konkretne pytanie do tych co rzucali fajki i trawę . Czy jest możliwe odstawić to i to w jednym momencie i nie zwariować :) ? Bo fajnie by było się zabrać ponownie za sport , może by się ten pusty łeb trochę ocknął , tylko nie widze sensu kopcąc przy tym 2 paczki fajek dziennie .
Serio czuje że wariuje przez tą ciągłą gonitwę myśli , palę- fatalnie bo przepale życie i nic ze mnie nie będzie , albo skończę na stryczku przez zajebiste wyrzutu sumienie . Nie palę tragedia z nerwami :/ Następnym razem jak pójdę na spotkanie muszę pogadać czy bez antydepresantów się nie obędzie , nie chcę bardzo brać tego , ale jak nie będzie wyjścia to trudno.... Nie wiem co więcej napisać wyprało mi mózgownice , może jak poczuję się lepiej to opisze jak wyglądały te ostatnie miesiące bardziej w szczegółach .
Chciałem się zapytać czy macie jakieś rady by trochę naturalnego uśmiechu pojawiło się na początku bardzo trudnej i wyboistej drogi ? Pozdrawiam .