Witam wszystkich. Mam 30lat. Cpałem amfetaminę w wieku 19lat przez około rok. Jak zaczynałem byłem grubasem, jak kończyłem, to ważyłem 60kg na 186cm w rok zrzuciłem 60kg. Cpałem ile się dało, mialem do tego wspólnika, który ćpa do dziś, ogólnie kolega jest zawieszony na amen, ja nie ćpa to nie wychodzi z domu, jak wychodzi to tylko naćpany... Ale do rzeczy. Cpałem równo... Poznałem dziewczynę zakochałem(głupi małolat:) W końcu się jej wygadałem, że sobie trąbie, za którymś razem jak nauczyła się rozpoznawać stany po zażyciu, postawiła ulitmatum, albo białko, albo ona, no i padło na nią:) Wyciągneła mnie, udało się, dziś już nie jesteśmy razem od jakiś 7lat, nic NIBY się nie zmienia, nie biorę NIBY.
Wrócił słuch, zdolność normalnej wymowy, rozum zaczął wracać(nie rozumiałem pod koniec uzależnienia co się do mnie mówi). W trakcie ćpania, rzuciłem szkołe, której nigdy już późnej nie skończyłem(chociaż los dał dobrą praacę bez szkoły). Wszystko się ułożyło, wrócięłem do normalności, pracowałem, imprezowałem, żyłem jak człowiek. Przez pierwsze 1,5roku, feta chodziła za mną niczym cień, ale jakoś się udawało i się ocaliłem.
W ciągu dzisięciu lat od skończenia z amfetaminą brałem jakieś inne narkotyki ze 20razy, bez większych przygód, nauczony doświadczeniem, że raz to dla zabawy, za drugim razem to już uzależnienie. Zdażało się też brać samą amfetaminę, ale doświadczony czlowiek, jak zauwazał te lęki, paranoje, przewidzenia i nie odpartą ochotę na seks, to się budził, że już to przerabiał, że tego nie chcę, że nie jest mi to do niczego potrzebne...
Wczoraj się wszystko s.p.i.e.r.d.o.l.i.ł.o. , pojechałem do kolegi samochodem, z butelką małej coli, wszystko GIT, wiedziałem, że ćpają barany, ale już się nauczyłem, nie spożywać alkoholu, jak ktoś w otoczeniu ćpa, opanowałem do perfekcji odmawianie brania narkotyków(nawet po intensywnym namawianiu mnie), a jak czułem, że mogę pęknąć i coś wziąść, to po prostu wychodziłem z usmiechem na twarzy, że nie dam się znowu w to wpierdolić!!! Nie pamiętam, kiedy brałem ostatnio amfetaminę, aż do wczoraj!!! Jedna mała kreseczka, niby wyplułem, niby wycharkałem, popiłem Lechem Free, bo byłem samochodem, nic niby nie poczułem, wciągnałem drugą się zaczeło, jeszcze idiota samochodem jechełem pod zażyciu amfetaminy. Niby nic nie czułem, ale jakoś dużo gadałem. Potem pojechałem odstawić samochód, kupiłem pół litra czystej, cole, wziałem kase na następną "składkę" uchlałem się, nawiciągałem amfetaminy jak głupi, cała niedziela zmarnowana! (dobrze, że na noc do domu wróciełem) Dziś zdycham jak ten ćpun, zmieniam pracę, nie chcę mi się CV wysyłać nawet, partnerka kazała mi posprzątać i jeszcze jakieś tam obowiązki domowe -nic mi się nie chcę, już słyszę te rozdartą buzię wieczorem, że nic nie zrobiłem, że powinienem teraz zaprosić swoich pseudo kolegów, żeby to za mnie zrobili i poszli najlepiej do pracy i zarobili pieniądze.
Mam taką zwałe, że najlepiej to bym się schował w ciemnym zimnym pomieszczeniu. Piękny dzień a ja mam światłowstręt -bo słabo spałem, ściana jak na nią dłużej popatrzę to zaczyna się wybrzuszać jak bańka mydlana. Jak szedłem zapalić, to w leżące kozaki kobiety wkręciły mi paranoje, że jakieś zwierze leży i mnie obserwuje. Jak zakładem to konto, to juz się zagotowałem, bo nie mogłem tego ogarnąć. Piszę bez sensu, a w głowie mam śmietnik, jestem niby głodny, ale nie chcę mi się iść po bułki do sklepu. Jaki ja jestem głupi, jak tego kurna żałuje, niedziela zmarnowana, poniedziałek zmarnowany i jeszcze w chorobie, przez kolejny tydzień wybuchy AGRESJI, stany lękowe, napady euforii, paranoje i brak wiary w samego siebie...
PO CO MI TO BYŁO!!!
Sorry, nie wiem po co to napisałem, nie mam się z kim podzielić tymi cudownymi przeżyciami, dziewczyna wie, że spożywałem narkotyki, sam się przyznałem, żeby wiedziała, żeby mnie opierdzielała przez następnych pare tygodni, żeby wymyślił, czegoś jeszcze bardziej mądrego i nie wziął w krótkim czasie jeszcze raz, bo znowu się zacznie!
Slyszałem kiedyś, że ćpun, zawsze będzie ćpunem. Wczoraj jak mi zaproponowali "malutką kreseczkę do towarzystwa" ... "taką małą, że i tak nic nie poczuję" to aż poczułem podniecenie, jak miałem rurę przy nosie...
Trzeba się jakoś ogarnąć!!!
AAA i powiem jeszcze, jak udalo mi się wtedy z tego wyjść... Jako przedsiębiorczy narkoman, oczywiście też handlowałem, jak zaczeli wszystkich masowo zwijać za handlowanie, to zwineli i mnie, akurat trafili, jak kręciłem "trzydniówkę", bez golenia twarzy, bez kompania się, bez mycia żębów, bez jedzenia, tylko proch i alkohol i "zabawa", coś tam przy mnie znaleźli, ale że wyglądałem gorzej jak śmieć, to dostałem karę grzywny i godziny społeczne do odpracowania PO MIMO WCZEŚNIEJSZEGO WYROKU W ZAWIESZENIU ZA POSIADANIE RÓWNIEŻ AMFETAMINY, tłumaczyłem się, że byłem wtedy czynny narkomanem i to prokuratorce wyystarczyło, posiadziałem dwa dni na dołku, dostałem szybki wyrok w sądzie 24godzinnym, wyszedłem, poleciałem podziękować do kościoła za łaskę daną. Niestety(teraz dzięki bogu) w to nie uwierzyli moi "przełożeni" z narko-świata, zaprosili na rozmowę, złamali, nos, szczękę, prawie straciłem oko, bo mnie gość kopnął w oko czubem buta i miałem wylew (jak terminator jakiś wyglądałem) -całe białko oka na czerwono, lekarz nie wierzył, że ja widzę... W taki o to sposób musiałem się wyprowadzić z ze swojej dzielnicy, zmienić towarzystwo, uzywki, nawyki, miejsce zamieszkania i przebywania i jakoś mi się udało wydostać z "kochanych objęć" amfetaminy... Przepraszam, że to takie wszystko bez ładu i składu, ale nawet nie chcę mi się błędów sprawdzać i poprawiać. Patologia.
Przeczytaj czytelniku, nie opluwaj za handel, człowiek, młody głupi był, myślał, że życie jest takie łatwe jak handlowanie małymi zawiniątkami...
Pozdrawiam
I sorry za te bzdety, ale gdzieś się wygadać musiałem
Przez ten rok jak brałem. Przyzyłem jakimś cudem dwie zapaści, przy pierwszej zapaści "koledzy" nie wiedzieli co zrobić, a że nie chcieli przerywać imprezki, to nie zrobili nic:(
Druga zapaść odbyła się w klubie, tu znalazł się ktoś ogarnięty i wezwał karetkę, -tak było jak się zmieszało amfetaminę i extasy + plus alkohol, tańczenie i nie picie wody, zemdlałem, zacisneła mi się szczęka (szczękościsk) i zaczałęm się telepać, podobno wyglądało to jakbym miał atak padaczki. W karetce przestałem się trząść, ale przestało mi serce bić i mnie reanimowali, mam "pamiątkowy" wykres USG jak przez 17sekund NIE BIJE MI SERCE!!!
Od brania, dużych ilości powypalało mi stawy i przez parę lat stawy w kolanach i łokciach słyszałem przy poruszaniu się, taki odgłos jakby nienasmarowanych zawiasów w drzwiach(to nie paranoja:), kości mi strzelały i wszystko mnie bolało.
Po odstawieniu, poszedłem do normalnej pracy i nie potrafiłem wstać rano, nie miałem siły na nic i to nie siła psychiczna, tylko pod względem fizycznym, te gówno, powypalało mi mięśnie szkieletowe(te najważniejsze), co powodowało, że najzwyklejsze czynności, podnoszenie małych ciężarów(np 2-3kilo) jest mega wysiłkiem tak jakbym podnosił za każdym razem po 60-90kg, wracając z pracy, nie miałem siły na nic, szedłem tylko spać, przez całe dnie, będąc w pracy, wymysłałem co i raz jakieś pomysły i argumenty, żeby sobie tylko przywąchać! Amfetamina przez 1,5roku chodziła za mną jak cień, w prawdzie przerzuciłem się na picie alkoholu w zastępstwie za nie branie amfetaminy, ale wychodziło to na taki plus, że po 2-3godzinach od zaczęcia picia nadchodził koniec i szedłem ululany jak małe dziecko spać, co skutkowało tym, że nie piłem dużo, że nie miałem czasu na myslenie o "obudzeniu się" za pomocą amfetaminy -bo już spałem smacznie nawalony alkoholem... Właśnie, od czasów zaprzestania brania amfetaminy, miałem cały czas problemy z żołądniem, coś mnie bolało, to jakieś wzdęcia, to treść końcowa zawsze jakaś inna -niestandardowa itp, Dopiero w tym roku okazło sie, że mam wrzody żołądka, dwusnastnicy i dwie inne choroby, niby nie jest powiedziane, że to od amfy te wrzody, ale z drugiej strony, przed rozpoczęciem "zabawy" z narkotykami, z żołądkiem nie było jakiś większych problemów, dziś mam to wyleczone, jak macie problemy z zołądkiem, to polecam gastrologa na Waryńskiego w Wawie, są w porządku i wyleczyli mnie ostatecznie przy pierwszej kuracji...
OOOO spać mi się zachciało, może spróbuje.
Narazie:)
Wszedłem poczytać, może by mnie ktoś opieprzył, czy coś, a tu cisza.
W każdym razie, już ze mnie zeszło, posprzątane, pozmywane, odkurzone, pranie się kręci, obiado-kolacja czeka w bloku startowym na podgrzanie jak wróci dziewczyna.
Spać mi się chcę, głowa mnie nawala(kacyk od wódki właśnie się ujawnił), ale już jest dobrze, lało się ze mnie jak z kranu, jak stałem i kroiłem cebule do obiadu:DDD
Słuchajcie ludziki, jak macie możliwość przestania, to przestańcie z tym gównem, a jak przestaliście, to olejcie stare towarzystwo, skasujcie numery do dealrów i znajomych co mają dostęp. Nie da się odmówić jak ktoś zaproponuje. Za to można pięknie się oddalić z ewentualnego miejsca zbrodni. To moim zdaniem jest najlepsze wyjście z sytuacji.
Znajdzie sobie jakieś ciekawe wciągające zajęcie, żeby nie myśleć. Najważniejsze, rozmawiajcie o swoich potrzebach narkomana, z kimś kto nie ćpa.
Jak już przestaliście, to się nie przejmujcie, że nie macie na nic siły i że nic się Wam nie chce. Notorycznie pobudzany organizm musi się przyzwyczaić do "nowej-starej" normalności. Roczej strzeli szybko i ciśnienie samo ujedzie:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach