Zadośćuczynienie wszystkim osobom, którym to możliwe. Poza sytuacjami, kiedy sprawiłoby to szkodę im lub innym.
Krok Dziewiąty pozwala na wypraktykowanie wszystkich podstaw z poprzednich ośmiu kroków, dodając zasadę sprawiedliwości. Dziewiąty Krok to seria czynności, które wykonaliśmy w procesie od Kroku Czwartego, czyli oczyszczenie naszej przeszłości. I chociaż wielu z nas podeszło do Kroku dziewiątego z obawą, okazało się, że ten Krok jest najbardziej satysfakcjonującym i głębokim duchowo przeżyciem w naszym życiu. Krok Dziewiąty nie ma oznaczać, że będziemy myśleć o sobie gorzej, mamy myśleć o sobie rzadziej.
Wyzdrowienie z uzależnienia od marihuany wymaga od nas dokonanie poważnych zmian w sposobie, w jaki żyjemy. Po pierwsze, przestaliśmy używać marihuany, podczas gdy kiedyś uważaliśmy ze to nie do pomyślenia! Dodatkowo musieliśmy porzucić złudzenie, że panujemy nad własnym życiem. Podjęliśmy się z dużym zaangażowaniem zmiany duchowej. Wyglądaliśmy postępów w terapii z bardzo praktycznych powodów:, „aby pozostać wolnym od uzależniania od marihuany oraz pomóc tym, którzy jeszcze trwają w uzależnieniu również uzyskać taką wolność”. Aktywnie działaliśmy żeby uzyskać wolność i pokazać innym jak ją uzyskiwać. Program Dwunastu Kroków powinien zostać doświadczony, przeżyty a nie tylko omawiany na spotkaniach.
Bezpośrednie zadośćuczynienie tym, których skrzywdziliśmy wymagało szczerego przyznania się im, że postępowaliśmy źle, szczere przeprosimy oraz, tam gdzie to konieczne, propozycja naprawy krzywd.
Wobec osób szczególnie nam bliskich już same przeprosiny wydawały się bardzo trudne. Byliśmy chętnie zmienić swoje zachowanie i odnowić obecność w ich życiu, jeśli na to pozwolą. To wobec nich musieliśmy okazać naszą zmianę.
Forma i czas naszego zadośćuczynienia jest zależny od okoliczności, lecz podejście powinno być zawsze takie samo – chęć wzięcia odpowiedzialności za konsekwencje swojego zachowania. Ta chęć najbardziej była widoczna w połączeniu z działaniem różniącym się od tego, które wyrządziło im w przeszłości krzywdę. Chęci i nowe wzorce zachowania w cudowny sposób przekształciły życia nasze i naszych bliskich.
Nie mogliśmy oprzeć naszych chęci na oczekiwaniu, że nie będziemy musieli naprawić krzywdy. Z naszą Siłą Wyższą nauczyliśmy się jak przebrnąć przez strach i podjąć działanie. Oparliśmy się na mocy duchowej, aby mieć siłę i odwagę konieczną do dokonania zadośćuczynienia. Pozostawiliśmy efekty tych działań Bogu. Oczywiście wielu z nas uznało za pomocne omawianie rezultatów zadośćuczynienia ze swoim sponsorem. Omawialiśmy osoby, którym chcemy zadośćuczynić, co planujemy w ramach naprawy w każdym przypadku. Naprawa musiała pasować do wyrządzonej krzywdy.
Krok Dziewiąty to paradoks wzięcia odpowiedzialności za swoją przeszłość po to, aby przekazać swoją teraźniejszość Bogu. Być może znaleźliśmy się na „różowej chmurce” teraźniejszości i kusiło nas żeby odwrócić się od “starych złych czasów”. Lub też odwrotnie, czas teraźniejszy mógł nas tak wykończyć, że nie czuliśmy się na siłach żeby poświęcać czas i energię na poprawianie starych błędów. Tak czy inaczej zdaliśmy sobie sprawę, że dopóki nie dokonamy zadośćuczynienia będziemy płacić dużą cenę za swoje przeszłe przewinienia. W dalszym ciągu przechowywalibyśmy urazę do dawnych wrogów, tkwić w zadawnionych kłamstwach, żyć w lęku przed ujawnieniem, oraz odczuwać wstyd i żal związanych z bolesnymi wspomnieniami. Tak długo jak nosimy ze sobą te ciężary zagrażamy swojemu ozdrowieniu i ograniczamy możliwości służenia Bogu oraz innym uzależnionym, którzy nadal cierpią.
Stawaliśmy się prawymi ludźmi. Z pokorą zaakceptowaliśmy, kim byliśmy i kim stajemy się obecnie. Ten Krok wymaga abyśmy naprawili nasze nastawienie i działania. Zaczęliśmy brać pod uwagę efekty naszych działań lub ich zaniechania. Ten Krok wymaga postępów z komunikacji, dyscyplinie i zaangażowaniu. Nauczyliśmy się wiele o szacunku do samych siebie. Naszym podstawowym nastawieniem podczas zadośćuczynienia był miłość. Podczas pracy w Kroku Dziewiątym często przeżywamy duchowe połączenie zadośćuczynienia i wybaczenia.
Celem Dziewiątego Kroku nie jest wygranie podziwu innych osób, lecz odbudowanie własnej wartości i dalszy rozwój duchowy. To wspaniałe uczucie móc sobie zaufać i w miarę możliwości odzyskać zaufanie innych, ale… Krok Dziewiąty nie może zostać wykonany z oczekiwaniem, że nasze zadośćuczynienie magicznie naprawi czyjąś krzywdę. Często reakcja na nasze zadośćuczynienie jest pozytywne i nagradzające. Stare rany zaleczyły się, odbudowane zostały zniszczone relacje, otwarte zostały nowe drzwi po tym jak przyznaliśmy się do złego zachowania i podjęliśmy próbę naprawy. Czasem nawet zadziwiały nas błogosławieństwa, jakie w ten sposób otrzymywaliśmy. Czasem natomiast nasze wysiłki były odtrącane lub wyśmiewane. Jeśli wykonaliśmy swoje zadanie to szukaliśmy wtedy wybaczenia dla siebie u Siły Wyższej lub kogoś innego, np. sponsora. Podjęliśmy dobrze przemyślaną akcję a po jej efekty zwróciliśmy się do Boga.
W Kroku Ósmym musieliśmy uważać na pokusy żeby minimalizować, racjonalizować lub zaprzeczyć krzywdom, których dokonaliśmy. W Kroku Dziewiątym podobnie. Musieliśmy stanąć twarzą w twarz ze skrzywdzonymi. Podczas gdy izolowaliśmy sami siebie, to również zaniedbywaliśmy i gubiliśmy zdolność porozumienia. Skutki tego procesu odczuły nasze rodziny, przyjaciele i współpracownicy. Musieliśmy dokonać zadośćuczynienia zrównoważą to, co zrobiliśmy jak i to, czego nie zrobiliśmy.
Mogliśmy również zadośćuczynić osobom, które są nadal uzależnione. Nie chcieliśmy umożliwiać uzależnionym trwania w uzależnieniu. A jednak często zadośćuczynienie uzależnionemu polegało na oddaniu mu pieniędzy. Mieliśmy pewne możliwości. Jeśli oddawaliśmy pieniądze to musieliśmy tak to zaplanować żeby nie narazić się na ryzyko powrotu do nałogu lub narazić się na łamanie prawa poprzez kontakt z narkotykami. Nie możemy również narazić się na zemstę ze strony innych uzależnionych lub dealerów. Czasem zadośćuczynienia trzeba dokonać nie bezpośrednio. Naszym celem było wynagrodzenie krzywd, które wyrządziliśmy a nie wyleczenie czy też kontrolowanie tych osób. Co więcej w trakcie wyjaśniania, dlaczego dokonujemy zadośćuczynienia i o sile uzdrowienia dajemy innym uzależnionym silny przykład, siejemy ziarna na nadejście momentu, w którym oni też będą szukać duchowego wsparcia.
Dokonaliśmy zadośćuczynienia nawet tym, którzy skrzywdzili nas bardziej niż my ich, niezależnie od tego czy nam to odwzajemnili. Objęcie moralnego przewodnictwa w tej sytuacji należało do nas. Do nas należało oczyszczenie naszej części, a nie zmuszanie innych żeby przyznali, że to oni nas skrzywdzili. Dbanie o konsekwencje procesu zadośćuczynienia nie mogły być naszą wymówką chyba żeby zaistniało ryzyko, że ktoś ucierpi.
W niektórych przypadkach nie jest możliwe bezpośrednie zadośćuczynienie. Osoba, którą skrzywdziliśmy być może nie żyje lub była nie do namierzenia. W takich przypadkach zadośćuczynienie niebezpośrednie było najlepszym rozwiązaniem. Mogliśmy napisać szczery list, nawet, jeśli nie zostanie wysłany. Nasi obecni współpracownicy mogliby być odbiorcami naszego naprawiania szkód wyrządzonych poprzednim współpracownikom. Możliwe jest też przekazanie środków na cele charytatywne, wolontariat w ośrodkach dla uzależnionych lub w innych miejscach. Zawsze jest jakiś sposób. Warto przedyskutować tego typu trudne sprawy ze sponsorem lub doradcą duchowym.
Nasz cel był natury duchowej. Nasza własna ocena sytuacji często była niejasna i wadliwa, więc szukaliśmy jasności i wskazania drogi poprzez modlitwę, prosiliśmy też o wskazanie woli Boga wobec nas i siły żeby ją spełnić. Tymi narzędziami wzmacnialiśmy naszą odwagę, harmonię, i pokorę potrzebną do wykonania zadośćuczynienia.
Celem Dziewiątego Kroku nie jest oczyszczenie sumienia kosztem innych. Musimy uważać żeby nasze zadośćuczynienie uderzą w innych. Nie wolno nam wciągać innych, którzy uczestniczyli w popełnianych przez nas błędach. Upewniliśmy się, że możliwe konsekwencje naszego zadośćuczynienia takie jak utrata zatrudnienia lub kara kryminalna nie utrudnią nam wypełniania roli, jako rodzica, małżonka, pracownika lub przyjaciela. Nie mamy prawa działać bez zwrócenia uwagi na inne osoby.
Pokusa odwlekania jest szczególnie silna, gdy stajemy twarzą w twarz z osobami, które były uwikłane w nasze najbardziej wstydliwe epizody. Roztropnie było odczekać właściwy okres czasu, lecz trzeba było być szczególnie uważnym i konsultować ze sponsorem właściwe motywy zwlekania. Gdy już upewniliśmy się, co do właściwego sposobu postępowania należało działać bez wahania. Musieliśmy pamiętać o „Jak to działa”: „Rygorystyczne praktykowanie szczerości, otwarcia naszych serc i umysłów, oraz chęć podjęcia wszelkich kroków, aby osiągnąć przebudzenie jest niezbędne dla ozdrowienia.”
Nagrody otrzymane w Kroku Ósmym i Dziewiątym są dogłębne i wzniosłe. Działania w tych krokach pozwoliły nam żyć w dobrym celu i dały nam siłę żeby być wsparciem dla innych. Cuda stały się nasza codziennością. Dokonywaliśmy rzeczy, których nie bylibyśmy w stanie dokonać samemu. Bóg stał się częścią naszego życia. Staliśmy się wolni i radośni. Służba innym zastąpiła egoizm. Porzuciliśmy nasze lęki i odbudowaliśmy zaufanie w Bogu, w nas samych i w innych ludziach. Drobne kłopoty przestały nas denerwować. Nasze nastawienie zmieniło się z zaprzeczania, buntu i walki na wdzięczność, pokorę i szczery wysiłek bycia pomocnym. Odzyskaliśmy godność wraz z odzyskaniem miejsca w społeczeństwie. Ciężka praca, którą włożyliśmy pierwsze dziewięć kroków była cennym osiągnięciem i cennym prezentem. Aby utrzymać ten dar zwróciliśmy się do Kroku Dziesiątego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach