Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Nawarzył piwa...
Autor Wiadomość
Claire

Wysłany: 17-11-2012   Nawarzył piwa... [Cytuj]

Oto co mam do powiedzenia.

Mam problem z facetem (albo raczej emocjonalnym chłopcem), przedział wiekowy 24-30.
Ja jestem niewiele młodsza, studiuję. Obydwoje jesteśmy DDA, ja dodatkowo BPD.

Poznałam go rok temu jako miłego, spokojnego i całkiem inteligentnego człowieka z dużymi aspiracjami. Kogoś takiego szukałam i niebawem staliśmy się sobie bardzo bliscy, na tyle że dowiedziałam się o jego tajemnicach.

Że ma długi, przeżył osobistą traumę i... że niemal codziennie odpręża się przy pomocy trawy.
Z początku nie byłam negatywnie nastawiona, bo nie miałam o trawie, ani innych narkotykach pojęcia i nie chciałam oceniać na podstawie wymysłów.

Podczas spotkań z jego kolegami w jakiejś melinie (pierwszy sygnał alarmowy, że taki porządny facet spotyka się jakimś marginesem w zapyziałej kanciapie), udało mu się mnie namówić na spróbowanie kilka razy. Trochę mdliło, pojawiły się abstrakcyjne myśli, ale przez następne kilka dni lub nawet tygodni byłam rozkojarzona i otępiała.
Jeszcze kilka razy zapaliłam na imprezach żeby "nie psuć zabawy". Nie odpowiadało mi, jak trawa wpływa na intelekt, który stanowił dla mnie największą wartość i całkowicie się od tego odcięłam.
Nadal jednak pozwalałam jemu na palenie, a czas który spędzaliśmy ze sobą stawał się coraz krótszy i bardziej bezwartościowy. Przestałam z nim wychodzić na spotkania towarzyskie, a kiedy wracał naćpany, gardziłam nim.
Zawalił pracę, przybrał sporo na wadze (gastro...) i właściwie nigdy nie miał na nic czasu oraz chęci, bo spał.

Zaczęliśmy się kłócić, zwłaszcza, że nie rozumiem jego argumentów, że to co pali jest zdrowe (sic!). Potem tłumaczył, że dużo przeszedł i to jest jego odskocznia. [Tak samo mówili moi rodzice - alkoholicy... ] Potem twierdził, że to moja wina, bo za dużo od niego wymagam i zabieram mu wolność.
Umówiliśmy się, że w tygodniu kiedy pracuje nie będzie palenia, tylko w weekendy i to przez jakiś czas funkcjonowało do momentu, aż w tygodniu nocowałam u niego i wyszedł na kilka minut pożegnać się z kolegą, który wyjeżdżał. Wrócił po kilku godzinach zaćpany.

Mniej więcej od tego momentu zaczęły się moje nastroje depresyjne, myśli samobójcze i samookaleczenia, na które on nie reagował. Jego emocjonalność i empatia jakby zanikły, dla zdrowej osoby jest to przykre, a co dopiero z BPD.
Dawałam mu szanse, mnóstwo szans, a on je wszystkie po kolei marnował. W końcu kiedy zdecydowałam się odejść, okazało się że jestem w ciąży. Źle to przyjął. Mam wrażenie, że znalazł ukojenie w kolegach, ich zdanie było ważniejsze niż moje, zabawa z nimi ważniejsza niż wspieranie mnie, chociaż bardzo źle znosiłam ciążę i musiałam czasami sama jechać taxi do szpitala, bo on był na haju, wyłączał telefon, żebym "nie marudziła".

I tak już kilka miesięcy, potrzebuję mężczyzny, a on myśli tylko o trawie, o swojej wolności, o kolegach. Nie widzę z nim przyszłości i rozsądek powoli bierze górę nad uczuciami. Szkoda mi tylko dziecka, bo gdy przyjdzie na świat czeka nas nędza. Mieszkam sama, rodzice za granicą (spłacają ogromne długi), stan zdrowia nie pozwala mi pracować od początku ciąży, od państwa dostanę ochłapy, a wytrawnemu palaczowi nie przyjdzie do głowy odłożyć ani grosza na dziecko.

Ostatnio mieliśmy lepszy okres, bo obiecał mi, że nie będzie palił. Ale zamiast tego zaczął pić na umór, bo stwierdził, że inaczej jest nudno na imprezie. Wstydziłam się jak opowiadał, że sąsiedzi go widzieli i komentowali jego stan. Pewnego weekendu zadzwoniłam do niego, bo potrzebowałam pomocy i nie był w stanie ze mną porozmawiać (poznałam, że to po trawie). Powiedziałam o tym jego matce, która od wielu lat o niczym nie wiedziała. Myślę, że on mnie znienawidzi teraz, bo mama go utrzymywała częściowo i zapewniała mieszkanie, a on ją zawiódł. Ciekawe jak to się skończy.
Jestem wściekła i rozważam zgłoszenie na policję jego kanciapy. Może mały wyrok dla niego i kolegów meneli będzie słuszną nauczką?

Paskudna sprawa. Czuję się oszukana, bo pokochałam inną osobę, a nie ćpuna. Nie spędziliśmy praktycznie żadnego weekendu razem, bo wszystkie były zarezerwowane dla kumpli i marihuany.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna