Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
bezsilna...
Autor Wiadomość
Zuzanna

Wysłany: 19-01-2014   bezsilna... [Cytuj]

Witam, nie wiem co mam robić, mój mąż to jakby 2 osoby w jednym ciele, od pewnego czasu zachowuje się dziwnie...podejrzewam że ma to związek z marihuaną, tzn. obecnie z jej niepaleniem.od początku związku byłam temu przeciwna, on uważa, że to mu nie szkodzi, że to nic złego..na początku małżeństwa był kochany, czuły, był zamknięty w sobie, ale myślałam, że ten typ tak ma, teraz z perspektywy czasu widzę że ma to związek z tym co pali. od pewnego czasu zachowuje się dziwnie, a co najgorsza podejrzewa mnie o to co się z nim dzieje. Boli go głowa, twierdzi że to moja wina, miał rozstrój żołądka, twierdzi, że ja mu czegoś dosypałam, wyzywa mnie od najgorszych, twierdzi, że chce mu źle, w połączeniu z alkoholem wzmaga się u niego agresja, złość, jakby był w jakimś amoku, obwinia mnie o rzeczy ktorych nie zrobiłam i każe się przyznać do tego. Ma w nocy lęki, nie może spać, a twierdzi, że ja nie śpie, nie da się namówić na jakąkolwiek pomoc, bo twierdzi, że problem jest we mnie a nie w maryśce. pomóżcie nie wiem co mam robić...
 
 
Paweł100

Wysłany: 20-01-2014    [Cytuj]

Witaj,nie pomożesz mu jeśli On nie będzie chciał sam sobie pomóc ale możesz pomóc sobie.Powinnaś pójść na terapie jako osoba współuzależnionna.
Pozdrawiam
 
 
Zuzanna

Wysłany: 20-01-2014    [Cytuj]

Witam..ciężko jest go namówić na wizytę u psychologa, nawet nie chce o tym słyszeć, twierdzi, że nie potrzebuje takiej pomocy.Bardzo go kocham i chcę mu pomóc, tak się zastanawiam nad tym, żeby pójść na jakąś terapię, bo nie wiem jak mam z nim rozmawiać, jak znosić i co odpowiadać na jego zarzuty, czasem po prostu nic nie mówię, bo On ma swoją rację i nie da się przekonać do tego, że nie ma racji...
 
 
Paweł100

Wysłany: 21-01-2014    [Cytuj]

Wiem jak to jest bo sam paliłem i jesteś niestety bezsilna wobec jego nałogu.Z terapią nawet się nie zastanawiaj tylko idź.Każdy Twój problem można sobie przerobić na terapii i bardzo takie spotkania stawiają na nogi.Skąd jesteś ? Gdybyś się zdecydowała to Miodzio może polecić placówkę.
 
 
Zuzanna

Wysłany: 21-01-2014    [Cytuj]

Witam, tak jak napisałam na wstępie, że nie wiem czy jego zachowanie ma związek z paleniem,miał też ciężkie dzieciństwo, jest bardzo wrażliwą osobą.. to prawda jeśli sam nie wyrazi chęci to ja nie przekonam go do tego,bo wg niego ja jestem ta zła, a kto mógłby to uczynić??dodam że w tą sytuację jest wtajemniczonych kilka osób z rodziny. czy na takiej terapii dowiem się jak mam dalej żyć i jak rozmawiać z nim?? jak w ogóle postępować??jak to wszystko się odbywa i wygląda?? czy są to spotkania w grupach, czy indywidualnie?? Białystok
 
 
Paweł100

Wysłany: 21-01-2014    [Cytuj]

Może być spowodowane takie zachowanie na skutek głodu narkotykowego.Poobserwuj jak się zachowuje będąc po wpływem a jak gdy jest trzeźwy.Może mieć też jakieś kłopoty ze złością również z innego powodu albo jedno i drugie.Pisałaś że On zawsze był zamknięty w sobie...Jakaś przyczyna tego musi być i to dobry temat na terapie.
Ja w każdym razie wądpię w dużą przemianę bez terapii jego bo sama abstynencja nie leczy i ja sam się o tym przekonałem bo po 1,5 roku na czysto poszedłem na terapie ze względu kłopotów z emocjami i złego samopoczucia.
Terapia wygląda tak że idziesz do ośrodka i umawiasz się na konsultacje z terapeutą.Po wstępnym wywiadzie terapeuta stwierdza że wymagasz terapii i wybierasz albo indywidualnie albo grupowo.Na początek polecał bym indywidualną a potem grupę.Grupowa terapia szybciej działa no i nie jesteś tam sama :)
Cechy osoby współuzależnionej:

http://www.alko.fora.pl/w...ionych,805.html

Wkleiłem ze stronki o problemie alkoholowym ale z narkotykami są te same problemy.
Poznajesz siebie z tych cech ? Terapia wygląda tak że omawiasz po kolei wszystko z czym masz kłopot i terapeta pomaga Ci w rozwiązaniu problemów.
 
 
ehhh
Gość
Wysłany: 02-02-2014    [Cytuj]

Witaj Zuzanna,
mam identyczny problem.... tylko, że ja mam jeszcze czternastomiesięczną Córeczkę..
Czytając Twoje słowa, tak jakbym czytała o moim mężu (jeszcze)... również obwinia mnie za wszystko.
Dojrzałam do decyzji odcięcia się od niego... jest ciężko, ale kieruję się dobrem dziecka - nie chcę, żeby widziała to i żyła z człowiekiem po którym można się spodziewać wszystkiego (łącznie z popychaniem, kopaniem itd. kobiety trzymającej dwumiesięczne dziecko na rękach)..
Naiwnie łudziłam się, że my - ja i Córka znaczymy więcej. On też nie pracuje, potrafi za moimi plecami narobić długów oczywiście na to, a ja muszę je spłacać...a jeśli nie ja to tak jak Twoja teściowa tak męża babka płaci mu za to bo potrafi wyciągać od niej pieniądze.
W ubiegłym roku w maju powiedziałam dość i wyrzuciłam go z mieszkania - skończyło się tak, że babka mu finansowała to, a do mnie się nie odzywa bo jestem najgorsza :(
Jest ciężko wiele nocy nieprzespanych, hektolitry łez i taka bezsilność, że nie chce się żyć ;(
Wiem, że muszę być silna dla Córki, która jest wspaniała i zrobię wszystko żeby nie zniszczył jej życia tak jak zniszczył moje...
Próbowałam wszystkiego - prosiłam, błagałam, płakałam, groziłam, straszyłam i nic... dziecko miało mu dać sens życia i pomóc w zerwaniu z nałogiem...nawet ona nic nie znaczy w porównaniu z trawą...a urodziła się półtora miesiąca za wcześnie z powodu przeżyć ...też z powodu tego zielska.
Trzymaj się...życzę Ci lepszego życia, mam nadzieję, że Wam się uda....jednak z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli ma taki problem i dalej twierdzi, że raz na jakiś czas (w domyśle raz na tydzień a później coraz częściej) nie szkodzi nic nie pomoże :(
mój mąż też nie chce słyszeć o terapii.... ja nie mam już siły walczyć o normalną rodzinę.. poddaję się niech żyje z tym, a nam da spokój chcę w końcu zacząć cieszyć się tym co mam - Córcią, bo do tej pory każdy dzień to udręka - chodzenie do pracy, ukrywanie przed światem problemu...tego co się dzieje w domu...teraz wiem, że nie było warto i trzeba było podjąć decyzję o rozwodzie już wcześniej i nie wierzyć!!! Takim osobom nie można wierzyć w żadne słowo :(((
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 03-02-2014    [Cytuj]

Masz racje nie wolno wierzyć ale trzeba podjąć decyzje na czym ci naprawde zależy i czy ten facet jest tym z którym chcesz być,nie można wszystkich skreślac czasami trzeba im tylko pokazac droge i przestać im pomagać.

zrozumiałam że jesteś po rozwodzie a czy sama chodzisz na terapie?

Każda z nas musi indywidualnie podjąć decyzje czego chce. Ja walcze inne rezygnują i układają nowe szczęśliwe życie,myśle że nie ważne jakimi sposobami do tego dojdziemy ważne żebyśmy były pewne że podjełyśmy dobrą decyzję i tyle

trzymajcie się kobiety jakoś to będzie
 
 
ehhh
Gość
Wysłany: 08-02-2014    [Cytuj]

Witam ponownie,
masz rację Sarnaa3.... ja walczyłam 4 lat, jeszcze nie jestem po rozwodzie dopiero podjęłam taką decyzję... prosiłam wskazywałam drogę, tłumaczyłam, kiedy powiedział, że dziecko da mu sens życia...dałam mu dziecko.
Niestety jak byłam w ciąży dalej palił, do tego pił dużo alkoholu i tłumaczył, że na razie nie czuje więzi, że jak się urodzi będzie inaczej.... urodziła się, śliczna zdrowa - pomimo tego, że urodziła się dużo za wcześnie przez nerwy, a on po miesiącu zaczął znów, nie mówiłam nikomu...myślałam, że się zmieni, ale jak zostawiałam z nim maleństwo bo musiałam wyjść załatwić sprawy on potrafił zostawiać ją samą i wychodzić palić o czym mi później mówił, albo płakała a on czekał "aż się zmęczy". Ja mogłam cierpieć bo go kochałam i nadal kocham, ale kocham też dziecko, i nie mogę pozwolić, żeby na to patrzyła i czekała tak jak ja.... nie chcę, żeby wierzyła, że tata zrobi to co obieca a w ostatniej chwili nie dotrzyma jej słowa...
Doszło do tego, że poprosiłam, żebyśmy mieszkali przez jakiś czas oddzielnie, żeby pokazał na czym mu zależy, córka miała 3 miesiące... miał do nas 10 min drogi no i przychodził co któryś dzień na 20 min....później dowiedziałam się, że znów palił trwało to kolejne 3 miesiące, później wybaczyłam i to, pomimo tego, że przez ten czas byłam sama jedna z dzieckiem nie mówiąc nikomu co się dzieje. Wypłakałam hektolitry łez i co z tego mąż znów wrócił do tego i w ostatniej rozmowie powiedział, że tak to jest z tym... nie wiadomo kiedy i gdzie znów się do tego wraca, jednak szkoda mi pieniędzy na "to" pracuję sama na utrzymanie wszystkiego i już nie mam siły walczyć ;(
Chyba jestem zbyt słaba, a on uparty...;( nam nie wyszło, mam nadzieję, że Tobie się uda
Trzymam kciuki.
 
 
Paweł100

Wysłany: 08-02-2014    [Cytuj]

Historia bardzo typowa,niestety uzależnieni są mistrzami w obietnicach i niedotrzymywaniu słowa i umią manipulować :/ Tym bardziej jest mi Ciebie szkoda że utrzymujesz sama wszystko.
A może pora wprowadzić zmiany i zacząć mu pomagać w niebraniu w sensie nie pomagać ? Taka pomoc jest często lepsza niż po dobroci.Np pozbawić go pieniędzy ? Przecież jak mu je dajesz to przyczyniasz się do jego brania prawda ?
I polecam terapie dla Ciebie bo jesteś współuzależniona,oraz oczywiście dla niego.
Pozdrawiam
 
 
ehhh
Gość
Wysłany: 09-02-2014    [Cytuj]

Pieniądze przestałam mu dawać już rok temu... właśnie dlatego żeby nie miał za co. Namawiałam też do pójścia do pracy. Niestety "życzliwa" osoba z jego rodziny daje mu na każdą zachciankę ;/ no i namawia żeby nie poszedł do żadnej pracy. Powiedział, że jest równouprawnienie i żebym znalazła dodatkową pracę niewystarczająco zarabiam.
O terapii też rozmawiałam - powiedział, że żaden "głupek" nie będzie mówił mu co ma robić i na żadną terapię nigdy się nie zgodzi ;/
Nie chcę, żeby dziecko patrzyło na to.... próbowałam już wszystkiego i nic ;/
no i oczywiście to ja jestem ta zła bo nie jestem tolerancyjna wobec niego ;(
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 10-02-2014    [Cytuj]

Paweł ma rację uzależnieni są mistrzami w obietnicach a my osoby współuzależnione lgniemy do takich osób jak muchy do miodu

terapia pokazuje jak można ominąć miód i dalej być przy osobie ukochanej

poddać się to najłatwiejsze wyjście walczyć to droga przez męki i nie wiadomo co jest na jej końcu

terapia pozwala nauczyć się oddychać i przeciera nam tą brudną szybę przez którą patrzymy na życie

terapia pozwala zrozumiec siebie a i wtedy też jest cieżko bo okazuje sie że my te pokrzywdzone kobiety wcale nie byłyśmy i nie jesteśmy takie idealne,terapia pokazuje nam jakie błędy popełniałyśmy i zapewne dalej popełniamy

ja zaczynam dopiero teraz zauwazac te błędy i jestem przerażona

żyje dniem dzisiejszym i wiem że kocham i staram się pomóc jak tylko potrafię

a jak to będzie to czas pokarze

trzymajcie się dziewczyny i trochę więcej wiary w siebie
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 10-02-2014    [Cytuj]

zuzanna odezwij się jak sytuacja?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna