Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
rzucanie palenia
Autor Wiadomość
agaX
aga

Wysłany: 09-01-2010   rzucanie palenia [Cytuj]

moj chlopak rzuca palenie po kilku miesiacach rozmow o tym...... kiedys palil b czesto teraz raz na miesiac jakiegos skreta....
chodzi o to ze ja nie rozumie jego zmian w zachowaniu , mam na mysli okazywanie uczuc do mnie, przestalismy prawie wogole sie kochac fizycznie od kiedy przestal palic czesto, cos sie zmienilo w nim.......
bardzo prosze o wytlumaczenie mi tego wszystkiego co sie dzieje teraz w jego psychice-jestem poza granicami polski i nie bardzo moge isc do poradni.

to sa bardzo meczace zachowania, bardzo egoistyczne z jego strony i o tyle o ile wiem ze on sie stara i jest mu ciezko z tym chociaz mowi ze nie...ale ja widze jak on ciagle tylko gra i siedzi na necie..gra i net..... czuje ze to wlasnie tak sie objawiac bedzie ale prosze mi pomoc w zrozumieniu tej drogi bez skreta dla niego..... bo to meczy psychicznie bardzo te jego nastroje.
 
 
flower

Wysłany: 11-01-2010    [Cytuj]

Moj jak przestawal palic to tez gral claymi dniami,twierdzi,ze wtedy nie musi myslec.Ale przeszlo mu to po kilku miesiacach.Na poczatku w ogole nie chcial ze mna rozmawiac,teraz niechetnie ale rozmawia.U mnie to kwestia czasu,tak mysle.
 
 
Violeta

Wysłany: 14-01-2010    [Cytuj]

A ja myślę też że to granie na komputerze i internet to jest takie zastępstwo zamiast jarania. Teraz Twojemu chłopakowi życie wydaje się szare i nijakie bez skręta i w ten sposób próbuje sobie je urozmaicić i odsunąć tamten problem(czyli jaranie). Pewnie go do tego bardzo ciągnie dlatego przesuwa tą uwagę na komputer.
Powinno to minąć po jakimś czasie... myślę też że Twój chłopak powinien udać się do poradni uzależnień jeśli ma taką możliwość. na pewno jest mu ciężko, niełatwo się wychodzi z uzależnienia.
Pozsotaje Ci być cierpliwą i czekać, no i oczywiście rozmawiaj z nim jak się da najwięcej.
 
 
agaX
aga

Wysłany: 15-01-2010   mozna zwarjowac [Cytuj]

jak dlugo trwaja takie zachowania ?? jakich bledow nie popelniac bedac z kims kto stara sie rzucic palenie?
czy taka osobe trzeba traktowc "ulgowo" przez pewien czas czy zyc w miare normalnie nie starajac sie odciazac go z roznych obowiazkow w zwiazku
 
 
Violeta

Wysłany: 15-01-2010    [Cytuj]

trudne pytania zadałaś... To jak należy traktować drugą osobę to sprawa indywidualna.
Ale myślę, że ulgowo go nie traktuj, niech wie, że życie jest życiem i obowiązki są, pomimo trudności jakie on przechodzi. Ale czy Ty nie przechodzisz również przez trudny czas?? On też to powinien zrozumieć. W tym związku widzę, że to Ty się starasz, a on co?? Tylko rzucił palenie i dalej nic nie robi ze sobą tylko siedzi przed kompem. Nie wiem czy to jest dobre.
 
 
agaX
aga

Wysłany: 15-01-2010   prowokowanie [Cytuj]

zdaje sobie sprawe ze i mnie jest ciezko (dziwnie) i jemu jest ciezko, najgorsze jest to ze gdy chce o tym rozmawiac to on mowi ze nie jest mu ciezko i nie chce sie mu palic.... wiec sa takie dni kiedy wszystko jest w miare spokojnie ale czasem sa dni w ktorych cos jest nie tak i wtedy jego zachowanie przyprawia mnie o zawrot glowy i chec rzucenia tego wszystkiego bo wiem ze mozna inaczej zyc.
jego uczucia gdzies odchodza na daleki plan i obserwuje go jak trwa sam z soba i tak jest mu dobrze..wiec zastanawiam sie czy pozwalac mu na to czy ingerowac i mowic mu ze mnie to boli jak mnie tak lekcewazy.
on nie ucieka od obowiazkow w domu....chodzi mi jedynie o uczucia ze gdzies je pogubil po drodze albo ja przesadzam.
kiedys slyszalam jak ktos komus powiedzial "ze twoje zachowania moga prowokowac" wlasnie to mnie zastanawia czy ludzie ktorzy rzucaja palenie sa bardziej wrazliwi i lepeij nie prowokowac klotni i przeczekac z tym...czasem mi mowi ze mnie nie rozumie-wiec ja mu tlumacze o co mi chodzi a on wybucha ze wymagam zbyt wiele.
 
 
szyszka

Wysłany: 17-01-2010    [Cytuj]

mój facet nie pali od dwoch miesięcy i też ledwo wytrzymuje jego nastroje,wkurza się o byle co,podnosi na mnie głos,jak już mamy się kochać myśli tylko o sobie.Obiecał mi,że prócz tego,że przestanie palic pójdzie się tez leczyc,ale do tej pory tego nie zrobił,i kiedy zaczynam z nim o tym rozmawiac odwraca kota ogonem i twierdzi,że skoro juz nie pali to po co mu leczenie,że robie z niego narkomana wysyłając go tam(palił 15lat więc i tak jest narkomanem,ale wiadomo,że najtrudniej się przyznac do tego).Albo musisz byc twarda jak Ci bardzo zależy,albo zostaw go w cholere trzymam kciuki
 
 
Violeta

Wysłany: 18-01-2010    [Cytuj]

Taki człowiek, który jarał przez wiele lat i był od tego uzależniony powinien jak najbardziej iść na terapię, napiszę nawet, że musi. Bo to się może skończyć tym, że taki delikwent popadnie w inny nałóg, czy też będzie miał takie zachowania o których tu piszecie. Samemu bardzo ciężko z tego wyjść. Oni narkomanami będą już do końca życia, tyle tylko, że niepalącymi. Ale bez terapii mogą łatwo wrócić do nałogu. I mogą obwiniać właśnie was kobiety, bo jesteście takie i owakie i dlatego oni musieli zacząć znów palić, żeby z taką wytrzymać - to takie usprawiedliwianie nałogu.
Uważajcie.
 
 
flower

Wysłany: 18-01-2010    [Cytuj]

Moj narzeczony po 2 latach mojej walki o jego niepalenie,przyznal ze jest uzalezniony.Minelo 2 lata,jak zdal sobie z tego sprawe i wtedy dopiero zaczal sie otwierac przede mna i ufac mi,ze ja chce tylko i wylacznie naszego i jego dobra.
 
 
agaX
aga

Wysłany: 19-01-2010   ciezko uwierzyc w jego checi [Cytuj]

jako kobieta wierze ale ostwiajac emocje na bok jakos ciezko jest uwierzyc ze on rzuci palenie, widze jak sie mota, pewno pali na boczku i pewno jeszcze tlumaczy sobie to ze pali przeze mnie... nie mowie tego z braku milosci , mozie to z dostrzezenia prawdy ze jak ktos rzuca palenie i nic nie robi w tym kierunku wiecej (jak mowicie) to ciezko uwierzyc ze w poprawe zyjac z kims kto traktuje ciebie jak zlo wymagajace nadprzyrodzonych rzeczy np. takich jak przytulenie... palacze to infantylni ludzie.

najgorzej sobie radzic z ich oskarzeniami ze to moja wina te nieporozumienia....a nie nasza.... tylko moja! bark czasem argumentow na oczywista glupote.
 
 
Violeta

Wysłany: 20-01-2010    [Cytuj]

Też to słyszę, że problemy w naszym związku to w większości moja wina, bo to ja nie radzę sobie z jego uzależnieniem i emocjami które się z tym wiążą...
Ja zawsze uważałam że wina leży po obu stronach ale on w sobie winy widzi znacznie mniej. Mówi, że sobie tylko pali i żyje spokojnie, a ja się emocjonuję nieporzebnie i zaburzam ten jego spokój >:-/
Ale już przestałam się go czepiać o palenie jakiś czas temu i równoznacznie z tym zaczęłam się od niego oddalać.
 
 
szyszka

Wysłany: 20-01-2010    [Cytuj]

u mnie to samo wszystko jest moja wina,teraz jak sie wyprowadziłam i zabrałam synka ze soba,zwala na mnie,ze to moja wina,że dziecko nie bedzie z ojcem,ze on sam wychowywał sie bez taty i ja teraz pozbawiam ojca naszego syna,wytyka moje błędy,a własnych nie widzi.Niestey niektóre jesgo słowa bolą mnie na maksa:(
 
 
suzi84

Wysłany: 21-01-2010    [Cytuj]

Laski!

Oni celowo wzbudzają poczucie winy. W Was kochane koniety żadnej winy nie ma. No chyba że życie na czysto, w spokoju bez uzależnień jest niedobre to faktycznie wszystkiego kobiety obwiniane są be be be.

BZDURY !!!!!!!!

Jak ja juz miałam dośc to spakowalam manatki i powiedziała PA. I dodałam mu: że nie mam zamiaru brac udziału z tym trójkącie w którym na piedestale jest marihuana. To potem łaził i ględził za uszami. Dałam mu ostatnia szansę. Od 1 listopada jest czysty. Odpuka w niepomalowane, bo aż się boję że zapeszę :/

Raz na jakiś czas robie mu testy. Ale i ja wiem i on wie, ze jeden jego numer i niestety ale bajka się skończy.

trzymajcie się dziewczyny i nie pozwólcie wzbudzac w sobie poczucia winy! bo Wy nie jesteście niczemu winne! Pamiętajcie o tym!

I pomyślcie nad terapią dla wspóluzaleznionych.
Ja chodze akurat do psychologa indywidualnie i na grupę dla DDA. Strasznie pomaga to człowiekowi stanąc na nogi. Zrozumiec wiele spraw. A przede wszystkim dodac siły.

Do dzieła!
 
 
Violeta

Wysłany: 22-01-2010    [Cytuj]

Ja właśnie chodzę na terapię dla wspóuzależnionych...
ale nie napisałam o tym, że ja jestem winna, tylko że on tak twierdzi. Ja uważam inaczej, tzn problemy w naszym związku są różne i tu wina może być po obu stronach, ale jeśli chodzi o problemy wynikające z jarania to oczywiście, że 100% winy ponosi on.

A terapię dla współuzależnionych polecam wszystkim. Świetna sprawa:)
 
 
Violeta

Wysłany: 22-01-2010    [Cytuj]

suzi84 masz bardzo mądre podejście do sprawy, dobrze to rozwiązałaś. Jesteś konsekwentna i to się liczy najbardziej kiedy trzeba się zmagać z uzależnieniem.
Ja się tej konsekwencji muszę nauczyć, trudne to... Poza tym u mnie to nie takie proste, bo mam dwójkę dzieciaków, z zasiłków żyję, na wychowawczym jestem. Cięzko mi teraz podjąć drastyczne kroki typu rozstanie. Przymierzam się do tego ale jeszcze nie teraz.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna