Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Dopadło i mnie? Nie - to niemożliwe
Autor Wiadomość
Nieistotne

Wysłany: 23-09-2008   Dopadło i mnie? Nie - to niemożliwe [Cytuj]

Witam serdecznie,

Mam na imię Marcin i mam 20 lat. Postanowiłem opisać wam moją historię (może poczuje się lepiej).

Zawsze uważałem się za bardzo rozgarniętego i rozsądnego chłopaka.
Od 16 roku życia utrzymywałem się samodzielnie odciążając rodziców.
Rozwijałem własny biznes (teraz jestem właścicielem własnej firmy).
Zawsze każdy mi zazdrościł tego jak sobie życie ułożyłem, niczego mi nie brakuje.

Marihuanę po raz pierwszy zapaliłem w szkole gimnazjalnej jeszcze. Spodobało mi się jednak paliłem rekreacyjnie 1-2x w miesiącu. Nie miałem nigdy ciągów - paliłem raz i dawałem sobie spokój. Jednak w maju obecnego roku zacząłem palić więcej (mam towarzystwo do palenia). Od maja paliłem dużo jednak dopiero wyjazd do Amsterdamu na 2 tygodnie na wakacjach mnie zmienił. Paliłem tam na potęgę. Mój organizm uodpornił się na marihuanę. Dawniej czasami zdarzało mi się łapać shizy po zapaleniu, typowe śmiechawy z rzeczy błahych. Jednak w Amsterdamie marihuana przestała na mnie działać. Teraz jestem w stanie prowadzić auto spalony, rozmawiać z rodzicami i zachowywać się bardzo normalnie. Myślę, że to doprowadziło do sytuacji taka jaka jest teraz.

Trzymałem w pokoju lufki, butelki i różnego rodzaju przyrządy do palenia i to nawet nie bardzo schowane. Potrafiłem palić podczas gdy tata znajdował się tylko w pokoju obok. A pamiętam jak dawniej odczekiwałem kilka godzin zanim wróciłem do domu po paleniu.

Taki stan rzeczy spowodował, że czułem się poniekąd bezkarny w tym co robie, nie musiałem już wychodzić na kilka godzin z domu, szukać miejscówek do palenia, unikać policji - teraz mogłem bez problemu wyciągnąć lufkę, zapalić przed komputerem i porozmawiać z tatą.

Najbardziej przeszkadza mi zespół amotywacyjny. Nie mogę zebrać się do pracy, moje zarobki spadły, cały dzień jestem ospały, nie mam chęci do życia - nie myślałem, że kiedyś to powiem bo przecież marihuana nie uzależnia.

Dzisiaj postanowiłem zerwać z nałogiem...ale nie do końca.
Nie rzucę całkowicie palenia.

Moim planem jest palić co drugą sobotę. Proszę - nie piszcie tylko, że takie coś nie ma sensu, marihuana jest szkodliwa, nie wolno w ogóle palic. Nie uważam, że marihuana jest szkodliwa - ba! uważam że potrafi zdziałać cuda (ileż to razy katar, ból gardła lub głowy ustępował po lolku).

Tak jak niektórzy jeżdzą do myjni co 2 tygodnie, inni chodzą regularnie co 2 tygodnie do kina a jeszcze inni co 2 tygodnie chodzą na solarium tak i ja chciałbym co 2 tygodnie palić marihuanę i nie chciałbym aby to życie było dostawką do marihuany ale marihuana do życia.

Myślę, że nie będę miał z tym problemów i że dojdę do takiego etapu, że nawet nie będę czekał z upragnieniem na sobotę. Po prostu sobie nagle przypomnę "oo! dzisiaj sobota, aż sobie zapale". Myślę, że tak będzie ale dopiero wtedy jak wrócę na właściwy bieg życia. Dzisiaj wstałem, posprzątałem pokój ze wszystkich rzeczy służących do palenia (wyrzuciłem lufki, butelki, puszki), wziąłem kąpiel i...siedzę! Tak - to ten zespół o którym mówiłem i który mi najbardziej dokucza. Gdy on minie i wrócę do regularnej pracy to zapomne o marihuanie mając inne zajęcie.

Tyle - dziękuję za przeczytanie. Ulżyło mi...

Prosiłbym jeszcze o odpowiedź z własnych doświadczeń ile po ostatnim paleniu może utrzymywać się zespół amotywacyjny ? Kiedy wrócą mi chęci do życia...?

Marcin!
 
 
donedone

Wysłany: 24-09-2008   . [Cytuj]

ja po prawie 10 latach palenia dzien w dzien, wlasnie podjalem 2 proba rzucenia palenia, za pierwszym razem udalo mi sie 3 tygodnie prawie, co jest bardzo duzo, bo ja jak zaczalem palic to palilem od razu codziennie i bardzo bradzo duzo. No ale po tych 3 tygodniach przypadkowo zapalilem jointa i znowu 3 miechy prawie jaralem codziennie.
od lipca tego roku zaczalem prace i niezle zarabiam, to bardzo uporzadkowalo mi zycie, juz nie budze sie o 14 i o 14:05 jaram jointa...
dlugi czas (od lipca do 10 dni temu)palilem dopiero wieczorem, ale jak!, jaralismy tyle az po prostu sie zasypialo, chocby na podlodze...
od 10 dni nie jaram wcale.
bardzo trudno mi to zniesc, budze sie po kilkanasccie razy w nocy, tak jak mowisz nie chce mi sie nic, bardzo trudno mi sie czyms zajac na dluzej.
ale wracajac do twojego pytania, to niestety nie umiem ci odpowiedziec, bo ja ten zespol prawdopodobnie mam juz jakies 5 lat conajmniej.
chociaz ja bardzo bym chcial nigdy nie zapalic, bo mi sie juz to po prostu znudzilo, po za tym wiem ze w moim przypadku takie jaranie joincika co dwa tygodnie jest niemozliwe...bo wiesz ja jak kupowalem sobie 10 gram i planowalem miec je na tydzien..to mialem je na najwyzej jeden dzien i troszke zostawalo na rano... jesli kupowalem jednego grama to jaralem go od razu, i potem jeszcze zazwycaj sie dopalalo..
tak jak ty daleko jestem od stwierdzenia ze zaluje ze w ogole zaczynalem jarac, uwazam ze jaranie bardzo wiele pomoglo mi w moim zyciu( a moze to tylko zludzenie), ale po prostu, teraz juz mi nie pomaga tylko przeszkadza..tylko jak trudno teraz wrocic do niejarania, czyli do aktywnego zycia bo to mam na mysli mowiac niejarania!!
ale powiem tak: z kazdym dniem nie jarania zauwazam ze robie coraz wiecej w ciagu dnia, ze aktywniej spedzam czas, ze robie to co lubie.
tylko ze ja tak jak mowie jesli zapale chocby jointa to znowu wpadne w kolejny ciag, tak juz mam.
chyba wcale nie odpowiedzialem na twoje pytanie i nie chodzilo ci o taki wpis
pozdrawiam cie i zycze zeby udalo ci sie to co chcesz;-)
 
 
Nieistotne

Wysłany: 24-09-2008    [Cytuj]

Dzięki kolego za odpowiedź :)
Nie porównuję się do Ciebie (chociaż to nie wyścigi) - 10 lat to na prawdę szmat czasu.
Ja mam za sobą tylko pół roku takiego palenia które Ty miałeś przez 10 lat.
Jednak staram się w porę otrząsnąć bo zrozumiałem, że przyzwolenie na taki błogi stan teraz może mi zmarnować życie. Dlaczego? Czuje się, że stanąłem w miejscu. Dawniej rozwijałem się codziennie, pracowałem, poznawałem nowych ludzi, codziennie coś się działo. A teraz? zauważyłem że nie mam już takiego natłoku wiadomości na GaduGadu (od współpracowników) jak dawniej. Dlaczego? Bo jarając wszystkich olewałem. Odbierałem wiadomość i zamiast odpisać to zamykałem okienko (liczyło się dla mnie tylko, żeby nabić w końcu szkło). Moje życie stanęło w miejscu na te pół roku. Wegetowałem z dnia na dzień i wszystko kręciło się wokół palenia. Nie wyobrażam sobie roku w takim stanie a co dopiero 10 lat - i tak jestem zły że zmarnowałem pół roku.

Dodatkowo myślę, że u mnie wchodzi w grę palenie raz na 2 tygodnie tylko muszę teraz przez kilka dni otrząsnąć się z tego amoku palenia i wrócić na właściwy bieg życia.
Później gdy zajaram w tą sobotę to już w niedzielę muszę powiedzieć - basta!
Dodatkowo uważam, że te pół roku mnie czegoś nauczyło. Teraz wiem, że gdy na drugi dzień nie powiem basta to przeżyje/zmarnuje kolejne pół roku - a to mnie skutecznie odstraszy.

Dzięki za odpowiedź jeszcze raz!
 
 
dekanabilizacja
trawa be

Wysłany: 25-09-2008    [Cytuj]

NIE DA SIĘ PALIĆ GÓWNA RAZ NA DWA TYGODNIE !!!!!!!!!!

Zespół amotywacyjny mi nie minął mimo, że nie jaram od pół roku. nadal zdarzają się dni, kiedy przesiedzę cały dzień przed komputerem i nic nie zrobię... takich dni jest dużo.. do tego dochodzi alkohol, którego piję niestety więcej niż kiedyś. zwlekam jednak z terapią i kółko się zmyka....

A co do kwesti, o której oboje wspomnieliście "marichuana dała mi..." co wam dała? oszukujecie się. ja oszukuję się tak samo gdy mam nawroty. myślę sobie wtedy, że przecież jeden maszek nic mi nie zrobi. przeciez tylu fajnych ludzi poznałem, przecież taki fajny klimacik jest, przecież to nie uzależnia... ale przecież dobrze wiecie, że to GÓWNO PRAWDA !

Z perspektywy 24 lat mojego życia gdybym mógł cofnąć czas to NIGDY W ŻYCIU NIE ZAPALIŁBYM CZEGOKOLWIEK. Z pewnością w całym swoim życiu straciłem najwięcej przez swoje nieogarnięcie, awersję do ludzi i niechęć do wszystkiego spowodowane trawą... Pamiętam przecież, że byłem innym człowiekiem na starcie. Pełnym dobra. teraz dużo we mnie zła.
Czasu niestety nie da się cofnąć. to jest według mnie największy minus wszechświata...
 
 
donedone

Wysłany: 25-09-2008   zludzenie [Cytuj]

gdybym mogl cofnac czas, oczywiscie ze nigdy w zyciu nie zapalilbym czegokolwiek, cale moje zycie kojarzy mi sie z paleniem marihuany, no moze nie cale, pamietam jeszcze okres mojego zycia w ktorym gralem w pilke nozna, tak, pamietam ze kiedys bylem innym czlowiekiem, tak, rzeczywiscie smialo moge powiedziec ze duzo lepszym(w mojej ocenie), to dlaczego napisalem, ze marihuana mi pomogla w moim zyciu...? moze dlatego zeby nie myslec w kategoriach mam 24 lata i polowe zycia totalnie zmarnowalem, co wiecej nie tylko stracilem, ale wplyna one na kilka nstepnych, ktore tez mozna bedzie zaliczyc do straconych...
ale gowno ta marihuana, Dekanabilizacja masz racje, oszukuje sam siebie, marihuana zepsula mnie prawdopodobnie w 99%, teraz tylko pytanie na ile uda mi sie ten wskaznik podniesc, co z tego ze dzieki temu poznalem mnostwo swietnych ludzi i tak bym ich poznal, a do tego ci swietni ludzie byli swietni dopoki nie popadli w ten narkotyczny stan jak teraz, to jest bardzo przykre, marihuana to zludzenie, oszustka, zlodziejka czasu...
Jestem chory i uswiadomilem to sobie w duzej czesci dzieki temu forum, bo co ja tutaj wypisuje w ogole....? ide na terapie w piatek, dekanabilizacja a ty nigdy nie poszedles ze swoim problemem do lekarza?

a co do palenia co dwa tygodnie...mi to sie w ogole wydaje jak dobry zart, naprawde, teraz sobie uswiadomilem, jak chocby zartowalbym z tego z moimi kolegami jaraczami... "jarasz jointa i odstawiasz krzyzyk w notesiku?", w niedziele jestes ledwo zywy bo skoro zdyscyplinowany palisz co (druga!, i jak tu to zliczyc) sobote, to trzeba se uzyc, nie?, powiedzmy pakiecik zjarac,a poniedzialek caly dzien myslisz o tej sobocie, i tej za dwa tygodnie, we wtorek najprawdopodobniej pojdziesz sie najebac, bo jednak pozostaje niesmak ze musisz sobie odmowic joincika, jakkolwiek jestes zdyscyplinowany.
Palenie co 2 tygodnie mozna by i pokazywac wszystkim rzucajacym to gowno jako idealny przyklad czlowieka odpowiedzialnegoi poukladanego, takiego co ma zaplanowane wszystko na tip top:-), nawet marihuane jara z zegarkiem na rece...
ale to nie sa zarty, teraz wiem jak bym ci odpowiedzial na pytanie, co mysle o paleniu co dwa tygodnie, nie chce Cie urazic w zaden sposob, ale ty na samym poczatku napisales ze zawsze uwazales sie za rozsadnego chlopaka?:) co dwa tygodnie chcesz palic, co ty? glupi jestes? nie wiesz co to jest marihuana?, a moze ty nigdy tego nie paliles?
PALENIE CO DWA TYGODNIE - TO NIEMOZLIWE!
i to nie jest wyzwanie, zebys udowadnial ze mozliwe, w praktyce przy takim postanowieniu sprawy, nawet jesli fizycznie bedziesz jaral tylko w soboty, to twoja psychika przez 24 godziny na dobe bedzie dzialac jak u czlowieka ktory jara rownie regularnie tyle ze codziennie, iluz cpunow na poczatku cpalo raz na miesiac? na koniec dowcip z tym wyzwaniem bo mi sie przypomnialo...

leci samolot z francuzem polakiem i niemcem, ale jest awaria...kapitan musi zainterweniowac bo wszyscy zgina:
mowi do niemca: musisz wyskoczyc mimo braku spadochronow, inaczej wszyscy zginiemy.
- panie kapitanie ale ja sie zabije!
- to rozkaz!
- Tak jest!!! - i niemiec skoczyl
ale samolot dalej grozi spadnieciem, kapitan mowi do francuza:musisz wyskoczyc mimo braku spadochronow, inaczej wszyscy zginiemy.
- panie kapitanie ale ja sie zabije!
- zrob to dla kraju!
- Vive la France!!! - i francuz skoczyl.
ale samolot dalej grozi spadnieciem, kapitan mowi wiec do polaka ze musi wyskoczyc:
- co pan, przeciez sie zabije!
- to rozkaz!
- hahaha, wiesz gdzie ja mam twoje rozkazy?
- zrob to dla kraju!!
- hahaha, nie rozsmieszaj mnie..
- to co nie skoczysz?-pyta zrezygnowany kapitan
- ja nie skocze?! ja?!- i polak skoczyl:-)
 
 
Nieistotne

Wysłany: 25-09-2008    [Cytuj]

Marihuana nie różni się niczym jako używka od alkoholu lub papierosów.
A jednak da się pić piwo raz w tygodniu..ba! znam nawet wielu "niedzielnych" palaczy czyli osoby które palą papieroski tylko na imprezkach co tydzień a w dni powszednie nie palą.

Więc dlaczego inaczej miało by być z marihuaną?
Proszę was - nie opowiadajcie, że tak się nie da bo się da...jak ze wszystkim.

Dodatkowo dodam, że wy patrzycie może innymi kategoriami na trawę niż ja bo między nami jest jedna spora różnica. Ja jarałem codziennie tylko pół roku...wy macie "wyniki" często bedące 2 cyfrowymi liczbami lat (10 i więcej lat).

Mi marihuana w życiu nie zniszczyła na pewno tak wiele jak wam.
Mi jedynie przeszkadza cholerny zespół amotywacyjny - nie zawaliłem szkół z powodu gandzi, nie potraciłem przyjaciół, ba! nawet w apogeum mojego jarania poznałem cudowną kobietę z którą jestem do dzisiaj.

"w niedziele jestes ledwo zywy bo skoro zdyscyplinowany palisz co (druga!, i jak tu to zliczyc) sobote, to trzeba se uzyc, nie?, powiedzmy pakiecik zjarac,a poniedzialek caly dzien myslisz o tej sobocie, i tej za dwa tygodnie, we wtorek najprawdopodobniej pojdziesz sie najebac, bo jednak pozostaje niesmak ze musisz sobie odmowic joincika, jakkolwiek jestes zdyscyplinowany. "

Wiem o co Ci chodzi ale pisałem o tym chyba w pierwszym swoim poście. Nie chciałbym właśnie aby takie miejsce zajmowała w moim życiu marihuana. Nie aby myśleć o tej sobocie, czekać na nią z upragnieniem itd. Napisałem wyraźnie:

"Myślę, że nie będę miał z tym problemów i że dojdę do takiego etapu, że nawet nie będę czekał z upragnieniem na sobotę. Po prostu sobie nagle przypomnę "oo! dzisiaj sobota, aż sobie zapale". Myślę, że tak będzie ale dopiero wtedy jak wrócę na właściwy bieg życia. "

Nie palę dzisiaj 3-ci dzień (rozpalone szkło lub lolka proponowano mi w ciągu tych 3 dni chyba ok. 5 razy) i nie wziąłem nawet macha (w sumie nie sprawiło mi to większych problemów - myślałem, że będzie gorzej). Dodatkowo dzisiaj mój pierwszy dzień bez tytoniu (postanowiłem również rzucić palenie).

Powoli wracam również na ten właściwy bieg życia o którym pisałem, zacząłem powoli pracować, od jutra zaczynam poranny jogging. W ciągu kilku dni wrócę do żywych w pełni i wtedy nie będę miał w głowie tej soboty w której będę mógł sobie zapalić. Pewnie przypomnę sobie o tym dopiero właśnie w sobotę wieczorem bo będę tak zagoniony normalnym życiem.
 
 
miodzio

Wysłany: 25-09-2008   3 grosze [Cytuj]

tez jestem zdania, ze po codziennym paleniu - nawet polrocznym "tylko" - nie da sie wrocic do palenia kontrolowanego i wczesniej czy pozniej sie wraca do starego schematu - ale proboj Nieistotne, wazne ze chcesz cos zmienic na lepsze w swoim zyciu - moze Ci sie uda "po twojemu"? - a na pewno lepiej poznasz siebie starajac sie cos zmienic - no i lepiej walczyc o zmiane w dobra strone, niz nie robic nic :)

mysle, ze jest miejsce na forum tez dla tych, co nie do konca sa gotowi na pelna abstynencje o marihuany (no chyba ze wiekszosc na forum jest innego zdania - to dajcie znac i przemysle swoja postawe) - tym bardziej ze to podejscie z czasem moze sie zmieniac, gdy czlowiek widzi, ze taka taktyka sie nie sprawdza - przypomnijcie sobie: pewnie niejeden ten etap przechodzil, kiedy myslal o kontrolowanym paleniu i bronil sie przed pomyslem, by zrobic stop calkiem...

mysle tez, ze nie ma co sie przepychac kto jest glupi, a kto nie - dzielmy sie swoim doswiadczeniem, kazdy moze miec nieco inne - i niech to tak pracuje - bez przekonywania nikogo na sile - ale na zasadzie: ja inaczej mam, ja inaczej o tym mysle niz ty itd.

lepiej sie wzajemnie pobudzac do refleksji, niz przerzucac argumentami - rozumiem, ze podejscie forumowicza Nieistotne moze wywolywac sprzeciw, ale zrobmy ciach na dyskusje w stylu "ja wiem lepiej" - wiem z doswiadczenia ze takie przepychanki prowadza zwykle do okopywania sie w swoim zdaniu i zamykaniu na argumenty innych - a to w zalozeniu jest forum pomocowe, nie dyskusyjne - niech takim pozostanie :)

pozdro4all!
 
 
donedone

Wysłany: 26-09-2008   jestem Twoim kibicem! [Cytuj]

Każdy człowiek jest inny, ja na pewno nie potrafiłbym jarać co jakiś czas, tymbardziej jeśli ten okres miałby być stały, bo ta regularnosc dwoch tygodni mnie najbardziej przeraza, a moze ja wzialem ją zbyt doslownie, moze Ty miales na mysli po prostu"co jakis czas"

Nieistotne, naprawdę bardzo bym chciał, żebyś był zadowolony ze swojego życia, najszczerzej jak potrafię życzę Ci tego czego Ty chcesz!

W moim ostatnim poście przedstawiłem bardzo skrajny pogląd na tę sprawę, chciałbym dodać, że jestem w 100% pewny, że nie wiem czy mam rację.
Co więcej tak jak napisał miodzio popełniłem jeden wielki bład: pisałem to wszystko tak jakbym mówił o Tobie, a tak naprawdę cały ten post był o mnie(przeciez ja Ciebie kompletnie nie znam:-) to sie wzielo z mojej nieumiejetnosci przekazywania mysli, pisząc:
"co dwa tygodnie chcesz palic, co ty? glupi jestes? nie wiesz co to jest marihuana?, a moze ty nigdy tego nie paliles?
PALENIE CO DWA TYGODNIE - TO NIEMOZLIWE! "
tak naprawde mialem na mysli:
"a moze ja moge palic co dwa tygodnie?, co ja! glupi jestem! zachowuje sie jakbym nie jaral tych 10 lat i siebie nie znal, jakbym nigdy nie palil, przeciez dobrze wiem ze w moim przypadku PALENIE CO DWA TYGODNIE - JEST NIEMOZLIWE!" (zreszta odkad zaczalem palic to nie mialem takiej przerwy!, jedna, nie dawno, juz na tym forum)
chcialem jak najdokladniej przekazac Ci jak to jest w moim przypadku, wydawalo mi sie ze o to pytales, zreszta wydaje mi sie ze Ty mnie doskonale zrozumiałeś?

W tym temacie, czyli walce z nałogiem, obojętnie czy celem ma być niejaranie wcale czy jaranie do dwa tygodnie, najwazniejsze wydaje mi sie zeby droga ktora sie obierze, kazdy sam, byla ta odpowiednia, zebysmy cieszyli sie ze swojego zycia, zebysmy aktywnie je przezywali, odnosili sukcesy jakie sobie wyznaczamy.
Czasami, co zauwazam, zapominam zupelnie, ze decydujac sie rzucic jaranie marihuany, wcale tak naprawde nie chodzi mi zeby nie jarac tego scierwa, chodzi mi o to zebym sie na co dzien dobrze czul ze soba samym, a wydaje mi sie ze dobrze sie bede czul jak bede zyl calkowicie bez uzywek, tak jak mowisz alkoholu, ktory mi nawet nie smakuje, marihuany w ktorej bylem zakochany, papierosow ktorych nienawidze, nicnierobienia ktore doprowadza mnie do tych wszystkich uzywek.
I przede wszystkim nicnierobienia, to moj najwiekszy wrog! Ty to nazywasz zespolem amotywacyjnym, to jest moj najwiekszy wrog - nie marihuana, a konsekwencje jakie jej jaranie powoduje

Nie mam zadnego pojecia jak sie ma zespol amotywacyjny kiedy jarasz co dwa tygodnie.

pozdrawiam i mam nadzieje ze bedziesz dalej opisywal co u ciebie slychac i jak wychodzi ci twoje postanowienie, twoj plan, bo naprawde wierze ze uda ci sie wrocic do takiego przezywania zycia z ktorego bedziesz zadowolony.

do uslyszenia!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna