Witam. Na imie mam Lukasz, lat 20. Swoja przygode zaczalem z MJ dosyc dawno juz w 1 klasie gimnazjum palilem, nie problem bylo isc do szkoly i spotkac kumpli dosyc starszych, co stali w klatce i krecili blanta. ,, Lapiecie bucha ?" No do szkoly idziemy, smiesznie bedzie, buszek za darmo, ja bym nie zlapal ??? Ogolnie to wszyscy moi znajomi pala, mam stara grupe znajomych co wygladaja jak duchy, powaznie, jeden ma jakas schize ( akurat on nie pali, cos mu sie wlaczylo samoistnie ), inni non stop siedza z mysla ze ,, zajebia bucha ". Od dluzszego czasu staram sie przestac palic, ale tu wpadne do nich czasem bo co bede siedzial caly czas w domu, i podczas siedzenia jak wszyscy pala wiadra (palacze wiedza ocb ) to ja tez mam chec, wkoncu ulegam. Nieraz mialem odwage powiedziec nie dzieki, ale po tylu probach namawiania moja ,, tarcza " pekala i palilem, potem czulem sie zle, naprawde . I tak kazdy z nich siedzi w domu, graja na Pc, jeden gra reszta patrzy na monitor bez slowa najarani. Zero pasji, powaznie. nie pamietam zeby ktorys mial kobiete ! Im to nie potrzebne, buch i jest git. Jednak mi cos nie pasuje.. jak palilem umiarkowanie to mialem kobiete, jednak przyszedl pewien okres... no wlasnie ... dostep do duzych ilosci wiec zaczal sie handel, wlasne uprawy, wiec mialem tego pod dostakiem, codziennie z rana 5g i blant na pobudke, nie liczac palenia w dzien przez ziomkow co namawiali ,, ziomek podbij buszka chociaz ", w sumie ja mam tyle im nie dam ? i tak pekalo z 15 g dziennie. Nie wierzy ktos ? Nie interesuje mnie to, nie chwale sie tym. Tak minal rok, po roku sie skaczylo wszystko, dostalem wyrok ale czuje zmiany w organizmie jak i w psychice, nie raz obliczalem ile mam THC we krwi + - . Dziennie potrafilem spalic 15 g, no liczac na 2 osoby, pomnozyc przez 366 dni, to jest masakra. Od ponad 3 miesiecy skaczylem z tym, zero handlu, 0 upraw, jedynie kupowalem ,, polowki " . Postanowilem dzisiaj ze nie bede palil wogole, mam tego dosyc, tego zycia. Mam sie powiesic ? Nie, nie powiesze sie. bede walczyl, to moja wina i ja to wygram, a jesli nie to trudno. W glowie czuje ze stalem sie debilem, kiedys bylem chlopakiem z zartami, wesoly, naprawde. Teraz czuje sie jak debil, objawy mam jak fobik spoleczny, nie raz boje sie ludzi, haczyk jest taki ze umiem sztuki walki i trenuje kulturystyke. Ale boje sie ludzi, boje sie nawet chudego lamusa co sie krzywo popatrzy, co jest? to nie jest normalne, przed Mj nie mialem czegos takiego, to ja bylem pewny siebie, ale zaczalem palic i mialem swoj swiat. Chce to przetrwac. Znalazlem te forum i mam nadzieje na wsparcie, bo jest dla mnie bardzo wazne, znajomym powiedzialem ze robie sobie przerwe bo juz mnie tak nie klepie i mnie zamula, a prawde napisalem tutaj. Uda mi sie ? Bede staral sie pisac regularnie moje odczucia, efekty rzucania, problemy, przemyslania... Licze na wsparcie.. Z pozdrowieniami, Narkoman.
Trzymam za Ciebie kciuki Łukasz! dokładnie z tych samych powodów co Ty rzucam to cholerstwo tez byłem zabawnym charyzmatycznym chłopakiem no ale niestety zioło mnie zmieniło, to co mówisz o tych fobiach na punkcie ludzi mam dokładnie to samo boje sie poznawać nowych ludzi zawsze mam wrażenie, że ktoś ma do mnie jakieś wonty choć w życiu na oczy nie widziałem tej osoby... mam nadziej, że mi sie to wszystko cofnie do stanu w jakim kieidyś byłem ;p Najgorsze jest to zasrane ciśnienie podczas przebywania koło jakiś buchów wczoraj mnie złamało w sumie opaliłem tylko lekko szkło to był jeden buch ale nei czuje sie ztym zadowolony... pisz odzywaj sie chętnie dodam coś od siebie :P 3maj sie i byle by trwać w postanowieniu!
Czas leci, a ja dalej bez zielonego :) Co moge powiedziec o zmianach, narazie czuje ze jestem bardziej lekko nerwowy, mam straszny metlik w glowie, mam problem z logicznym skladaniem zdan haha, ale wystarczy pare dni abstynencji zeby widziec lekka poprawe, z czego jestem bardzo dumny, az nie moge sie doczekac co bedzie po roku :D Strasznie brakuje mi lolkow, ale trzeba isc do przodu i wybierac co lepsze dla mnie. Najgorszy jest ten stress z niczego, nie wiem jakas psychoza przez mj, strasznie podobne do fobii spolecznej, raz jestem az za pewny siebie, raz strasznie tej pewnosci brakuje, i to w podobnych sytuacjach a to nie jest normalne. Bede odwiedzial temat co jakis czas, mysle tak raz na tydzien i opisywal sytuacje, co i jak. Jesli cos chcecie zapytac, pytajcie, nie gryze. A, i chcialem podziekowac za ta strone miodziowi hehe i za dobre slowa mojemu poprzednikowi, trzymajcie sie ! :)
;p! no i zarąbiście nie spuszczaj gardy! mnie tak samo brakuje wiaderek jak pewnie tobie lolków a wczoraj to juz na maxa... znowu wypiłem sobie 2 piwka i zaczynałem sie wykruszać wiec stwierdziłem ze to najlepsza pora by isc do domu :D I mega racja kilka dni a Ja widzę na sobie w cholere dobrych zmian :P 3majsie!
Pisze bo jest troche ciezko... juz pare razy myslalem o paleniu dzisiaj, a przedewszystkim zlosc na wszystko i wszystkich. Jedna mala sytuacja potrafi zepsuc mi humor, najchetniej to bym sie wyzyl na czyms lub na kims, emocje by opadly.. Mam nadzieje ze jak wstane to bateryjka z pozytywna energia bedzie pelna. Pozdrowki, odezwe sie niedlugo !
Zajaralem .. Nie mialem humoru, wszystko mnie dobijalo, poszedlem sie oderwac do znajomej, akurat jej brat przyszedl i doslownie mnie wyciagnal do swojego pokoju, podbil bucha w bongo.. nie odezwalem sie na ten temat nic, spalilismy w sumie 0,2 na 2 osoby. To bylo przedwczoraj . Czulem sie potem znowu jak debil, nawet na nastepny dzien, a stres powrocil, ku**a ja tak niechce ! :/ Moze by bylo latwiej jakbym mogl komus o tym powiedziec, ktos by mnie motywowal, nie wiem i niechce tez winy na nikogo zrzucac bo to jest moja wina. No nic walczymy dalej. Odezwe sie niedlugo, mam nadzieje ze nie bedzie o nastepnym paleniu. 5 !
Teraz juz wiesz, że po kolejnym buchu znowu będziesz sie czuł jak "idiota", powinieneś jasno przedstawić mu, że nie jarasz bo nie chcesz jarać i jego magiczne bongo Cie nie interesuje. Tez zajarałem i na następny dzien czułem sie fatalnie z tym, że padłem na kolana przed buchem najważniejsze żebyś teraz sie nie poddał i dalej trwał w postanowieniu musisz przeczekać te humory na pewno nie jest łatwo! Jeśli masz kogoś takiego z kim możesz porozmawiać na ten temat przedstawić jak to wszystko wygląda to rozmowa na pewno Ci pomoże, jeśli masz zaufanie do swoich rodziców to nawet z nimi powinieneś o tym porozmawiać.
Siemasz Richie. Dzięki za wpis u mnie, mi bardzo pomaga takie wsparcie. Przerczytałem Twoje posty i widzę, że mamy podobnie. U mnie zaczął się dopiero drugi dzień niepalenia, ale już czuję, że jest lepiej. Dawanie rad, przynajmniej w moim przypadku było rzucanie gorchem o ścianę, ktoś mi mówił "nie rób tego, nie rób tamtego" a ja zupełnie to olewałem, nie obchodziło mnie to, bo "co on/ona może o tym wiedzieć, ja mam większe problemy". Mi na razie pomaga czytanie tego forum, tego, co inni przechodzili i przechodzą, wydaje mi się, że wiem na co się nastawić, ale jeszcze długa droga przede mną jak i Tobą.
Myślę, że wielkim krokiem jest to, że tutaj piszemy. Szacun masz ode mnie, że piszesz nawet o tym, jak się złamiesz. Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że droga do sukcesu jest pełna dziur i wzniesień i to, że upadniemy nie jest problemem. Z czasem przecież przyzwyczaimy się do tych przeciwności i nie tak łatwo damy się złamać.
Napisałeś, że tego dnia, kiedy się złamałeś wszystko Cię dobijało i nie miałeś humoru. Każdy jest inny, nie można tak sobie powiedzieć - dasz radę, będzie dobrze, bo większość ludzi robi to tylko, żeby coś powiedzieć. Ja myślę, że to indywidualna sprawa każdego, każdy ma inne problemy i inaczej do nich podchodzi. Ja pracuję ciągle nad tym, żeby trawa nie chodziła mi po głowie. Kiedyś lubiłem pisać, pisząc tutaj w swoim prywatnym dzienniku wylewam z siebie trochę ten smutek, złość i zły humor i idę dalej. Może to śmieszne i nie takie mądre, ale Laska z filmu "Chłopaki nie płaczą" powiedział jedno zdanie - pomyśl, co lubisz/kochasz robić i zacznij to robić. Jemu chodziło o jaranie, ale na pewno są inne rzeczy, które lubiłeś kiedyś, zanim jarałeś, co Cię wciągało. Zastanów się, co może zająć Ci czas i umysł, wciągnij się w to, może da to jakiś skutek. Jeżeli nie, szukaj dalej, najważniejsze to się nie poddawać.
Trzymaj się stary, odzywaj się i walcz, jestem z Tobą!
Siemasz załoga !
Dzięki Carigen i MówiłyMiAlvaro za posty, mi też one pomagają, i to nawet nie wiecie jak bardzo. Z dnia na dzień idzie coraz lepiej, nie myślę za często o Mj, ale często czuje się jak duch, bez planów, bez celów. Widzę niekiedy starych znajomych co zostawili mnie przez mój nałóg ( Szczerze to się im nie dziwie ) jak odnoszą sukcesy, spełniają się, i to jest też motywacja. Staram się odnowić kontakty, ale wielu ma nadal wizerunek ćpuno- dilera mojej osoby. No cóż, sam go stworzyłem. Potrzeba czasu na zmianę, potrzeba wydarzeń które te zmiany im przedstawią. I wiecie co ? Starzy znajomi to nie byli znajomi, to było jedno wielkie kółko palaczy. Nikt się nie odzywa bo nie pale, hahaha, szczerze sram na to. Nie dam sobie teraz podciąć skrzydeł, z każdym dniem rosnę w siłę i jestem z tego dumny. Odtruwam się powoli. Czasem mam myśli że to jak jest teraz się nie zmieni, ze po co się męczyć skoro można zapalić raz na jakiś czas... Ta.. Tylko że THC zostanie do roku czasu w organiźmię, i nie odczuję większej róznicy paląc raz na jakiś czas, a paląc codziennie. Nie dam się !
Lęki zanikają, 1:0 dla mnie. gorzej z nerwami, jestem strasznie nerwowy. I z tym sobie też poradzę, bo to zniknie z czasem, wszystko wróci do normy, ja to wiem :)
Jest jeszcze coś z czym najgorzej sobie radze. Znacie ludzi z dobrą bajerą? Pieprzeni dyplomaci, wiesz że ten ktoś coś Ci chce wcisnąć, chamsko na tobie skorzystać. Jest takich parę osób i sytuacja wygląda następująco. Podczas rozmowy zauważam że ktoś chce coś zyskać bezczelnie, łapie mnie taki nerw, ze moim ubogim słownictwem prawie pluje na tego kogoś, ktoś to zakręca w stylu ,, o co ci chodzi ? wez sie ogarnij " i wychodzi na to że to ja jestem ten zły. Z tym sobie nie mogę poradzić, wtedy już nie panuje nad sobą, i przez to mogę mieć kłopoty. Trzeba znaleść na to jakiś sposób.
Niedługo się odezwę i będę pisał co i jak. Chłopaki do góry głowa, damy rade z MJ, jak z bólem pani Goździkowa :D Strzała ;)
Siemandero, widzę po postach, że zaczynasz być weselszy, zobaczysz, że będzie jeszcze lepiej. Znam to uczucie ducha bez planów i celów, paląc czułem się tak bardzo często. Od czasu mojego detoxu to uczucie mija, u każdego jest inaczej, więc i Tobie się polepszy, gwarantowana sprawa! Piszesz o tym paleniu raz na jakiś czas, ja też tak myślałem i czasem te myśli wracają, "bo mogę, bo tylko jeden, bo raz na jakiś czas..." Tak jak piszesz, ten syf zostaje w organiźmie to raz, a dwa, że jeden może doprowadzić do drugiego, później wmawianie sobie, że to pod kontrolą i nie zdziwiłbym się, jakbym się obudził na kacu po trawie, poszukując resztek z poprzedniego wieczoru. Nie damy się, nie z nami takie numery Trawer!
Co do cwaniaczków takich, ja załatwiam takich z góry i krótko bo nie można się z nimi wdawać w dyskusję - słuchaj facet, powiedz lepiej o co Tobie chodzi, a nie kombinujesz jak koń pod górkę. Jak pyta o co chodzi, to mu mówię, że sytuacja wygląda tak, że nieudolnie próbuje wkręcić lewą bajerę. Jak facet chce dalej dyskutować, kwituje: ja swoje powiedziałem i nie ciągnę tematu. Ten się wkurwia, bo inni zaczną myśleć o tym co powiedziałem, a on nie miał jak się nawet "obronić". Ja mam taki sposób. A jak dalej się pulta to "szczym ryj" i tyle :)
Pozdro, trzymajmy się ramy to się nie.... i tak dalej :)
Siemano załoga ! Pisałem dość długiego posta ale musiałem się ponownie zalogować przed wysłaniem i jakoś znikł. Co u Mnie ? Dalej nie pale, jest coraz lepiej, Otumanienie się zmniejsza, bardziej przykładam uwage do drobnych rzeczy które robię na codzień, i nie sprawia Mi już takich problemów co kiedyś :). Pamieć krótko trwała coraz lepsza, zawsze z rana robiąc kawe zostawiałem ją w kuchni i czekałem aż sie zaparzy, później brałem szluga i szedłem do kuchni i w głowie myśl - ,, Kur*a słodziłem tą kawe czy nie ? " I stałem tak jak baran przez chwilę i nie wiedziałem, już tak nie ma, chwilkę się zastanowię i pamiętam ;). Lęki powoli znikają, nie całkiem ale nie ma nic odrazu, trzeba poczekać, i przeczekać. System amotywacyjny coraz mniejszy, mam chęć coraz częściej robić rzeczy na które kiedyś miałem wyje**ne. Otumanienie także coraz mniejsze, nie mam problemów ze zrozumieniem kogoś ( No czasem sie zdarza, ale w porównianiu do tego co było jeszcze dość nie dawno to jest super . ) Czyli wszystko idzię w dobrą strone :) Kiedyś nawet bym nie pomyślał aby kupić dezodorant dla siebie, skoro pachne MJ, głupie nie ? Teraz staram się dbać o takie rzeczy. Niedługo sylwester i miałem chęć zapalić w ten dzień, ale postanowiłem sobię że albo pale albo nie pale wcale. Na forum zamierzam być jeszcze spooooooro czasu, i pisać co i jak ze Mna, oraz dopingować reszte. Dzięki MówiłyMiAlvaro za wsparcie, jesteś w porządku chłopaczyna :) Carigen jeśli to czytasz to nie daj się, Ja trzymam kciuki za Ciebie ! Jeśli czyta to pewien Jędrek to też chce podziękować za wspieranie i poświęcony czas. Dobra, starczy ze mnie tych wypocin, trzymajcie się, niedługo się odezwe !!!
Łukasz
Padlem. Troche wypilem, po alkoholu wypilem jakas chemie podobna do amfetaminy, trzymala mnie cala noc, w trakcie poszedl blant. Liczymy od nowa, coraz czesciej rozwazam pojscie na ta terapie, jakas indywidualna czy cos, nie wiem ...
Jak tam u ciebie przyjacielu teraz? Widze, że cos sie podłamało ostatnio.. Imprezka była jakaś? Może warto przybastować, bo pewnie sam sobie nie zapodałeś tego co pisałeś.. musiałeś być w ''towarzystwie'' ? Ja odpuszczam narazie imprezowanie, a kontakty z tymi ludźmi od zioła to już wogóle. Bez tego chyba ani rusz.. Na imprezki jeszcze moim zdaniem mamy czas.. niech pojawią się w naszym życiu ludzie co nie robią tego co my kiedyś. Nie mamy po 60 lat, jeszcze sie wybawimy, takie moje zdanie.
3mam kciuki i powodzonka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach