Kochani. Paliłem nałogowo 40 lat. Nie palę 2 lata. Nie ukrywam, że zapaliłbym papierosa, ale gdybym to zrobił, to na nowo bym zaczął palić. Paliłem prawie 1,5 paczki dziennie. Młodzi ludzie nie pamiętają sportów, popularnych czy giewontów. Aby nie palić- to należy to chcieć. Szkoda forsy. Nie zgrubłem, bo to teoria, że się grubnie unikam palaczy.... Do zobaczenia. Jak ktoś zada mi pytanie więcej powiem..
Są dwie teorie. Jedni mówią rzucić zaraz, a inni stopniowo ograniczać i zjechać do zera. Kolega miał zawał, leżał w szpitalu dobre 5 tygodni i oduczył się palenia. Znam kobiety nałogowe palaczki i jak ich chwyciła poważna choroba, rzuciły palenie- musiały- wcale nie zgrubły...... Można te z tak robić- dzisiaj palę przez tydzień nie 20 papierosów, ale 19, w następnym 18 i tak zejść. Silna wolę należy mieć. Szkoda zdrowia i forsy na palenie papierosów. Życzę wszystkim kto chce rzucić palenie, aby mu się to udało. Wrócę jeszcze do tego tematu....
Moim zdaniem rzucanie nałogu to nie kwestia silnej woli tylko poznania mechanizmów uzależnienia i wyzbycia się iluzji.
Palenie papierosów absolutnie nie daje nic poza uśmierzeniem głodu nikotynowego.
Polecam książkę Allen Carr-Prosty sposób na rzucenie palenia.
schodzenie z 20 papierosów dziennie o jeden mniej nic nie daje - przynajmniej w moim przypadku. Pamiętam że po paru dniach głód nikotynowy wymuszał wypalenie 25ciu by nadrobić zaległości.
Dokładnie,ja bym był jeszcze bardziej nieszczęśliwy ograniczając niż całkowicie zrywając z papierosem.
Mastik nie udaje mi się mimo książki rzucić fajek chociaż jest bardzo dobra.Czy miałeś duże kłopoty ze złością jak rzucałeś fajki i po jakim czasie przestałeś myśleć o papierosach ?
Oczywiście ja nie dam za wygraną i będę tak długo próbować aż skutecznie skończę z tym bezsensownym i obrzydliwym nałogiem.
nie miałem żadnych problemów psychicznych - byłem na prawdę bardzo szczęśliwy z tego że moja walka z tamtym nałogiem w końcu się skończyła, wiedziałem to od początku i nie miałem żadnych wątpliwości.
Jestem pod wrażeniem.W moim przypadku jak dotąd złość,rozdrażnienie były nie do zniesienia :/ Mimo że wiem że papieros nie uspokaja złości a ją wywołuje w wielu przypadkach to przemawia tylko chwilowe poczucie szczęścia z zaspokojenia potrzeby zapalenia i wraca błędne koło-zapale jestem szczęśliwy przez chwile a jednocześnie zły że musze palić,nie mogę zapalić np w pracy też jestem zły,wracając do domu nadrabiam ,,straty'' i znowu jestem zły że dużo pale martwiąc się o zdrowie,finanse itd.
Nic trzeba się się zabrać do czytania po raz kolejny i ewentualnym złością,rozdrażnienią poddać nie przepalając lub odwracać uwagę.
Pozdro
Chyba wszelkie nie polegające na przyjmowaniu nikotyny mają sens.
Terapia szokowa? czemu nie?
Nawet wypalenie paczki na raz ma swoją logikę.
E - papierosy jeśli bez nikotyny to też można...
Zanim przeczytałem książkę nabrałem przekonania że mogę skończyć na zawał przed 30tką (mało sportu, niezdrowy tryb życia, nadwaga...)
Próbowałem wielu metod... - Nawet rzucenie na tydzień, miesiąc jest warte świeczki.
Jeśli nie będziesz popełniał tych samych błędów 2 razy w końcu wyjdziesz z labiryntu.
Nieudane próby zbudują Twoje wqrzenie na nałóg - a z nim łatwiej wygrać.
A jeśli coś zadziała to tylko się cieszyć.
Mimo że mi się z mj nie udawało rozstać na zawsze (bo np czuję teraz kolejny nawrót) to i tak teraz jest mi łatwiej wytrzymać długi okres bez niej niż kiedyś. Podobnie warto mocować się z fajkami.
Właśnie na fajki jestem wkurzony na maksa,mam wiele nieudanych prób ale faktycznie jak wspomniałeś każda czegoś uczy.O zdrowie się też cholernie boje !! E papierosom nie ufam,nie wiem czy nie są gorsze dla zdrowia niż zwykły papieros.
Dzięki za odpowiedź
Pozdro
Szlugi to jest dramat !
Raz nie pale tydzien, a raz w jeden wieczor pęka paczka.
Próbowałem juz róznych metod, wspomniane kiedyś przez Pawla na gg ksiazka Carra, e papieros (wg mnie to jeszcze gorsze od normalnych, a daje Ci wieksze pole do popisu bo mozesz palic wszedzie), akupunktura, ostatnio nawet desmoxan pomógł ale na czas brania tabletek, pozniej minelo kilka dni i kupilem paczke.
Juz sam nie wiem jak rzucic. Efekt sufitowy pojawia sie max po tygodniu rzucania bez wspomagaczy.
Mnie przy paleniu, oprócz uzależnienia, także trzymały emocje. Za każdym razem, gdy rzucałam wszystko mnie denerwowało, dostawałam szału i szłam po papierosy. Paliłam- byłam zła, że palę! Nie paliłam- byłam zła, że nie palę! Reagowałam złością niewspółmiernie do sytuacji. Każdy byle czym mógł mnie wyprowadzić z równowagi. Życie z palaczem M. też mi tego nie ułatwiało, tym bardziej, że jak nie paliłam on tracił argument: TY TEŻ PALISZ! Więc robił wszystko, aby mi się nie udało.
Prawie 3 miesiące temu obiecałam sobie, że będę spokojna i zrobię wszystko, aby ten spokój utrzymać. I udało się! Na początku wymuszony, dziś już normalny stan spokoju. I choć czasem mnie ktoś wkurzy to mnie wkurzy - nie myślę już o tym w kategoriach WKURZENIE = ZAPALENIE PAPIEROSA.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym zapalić nie próbowała. W lipcu mi się zdarzyło i po 3 machach prawie zemdlałam. Od tamtego dnia wiem, że ja już nie mam na tyle dobrego zdrowia, aby się tak podtruwać. Widocznie było mi to potrzebne. Palaczy staram się omijać i nie dlatego, że mnie ciągnie, a dlatego, że bierne palenie powoduje u mnie silne bóle głowy i tutaj nawet tabletki nie przynosząc ulgi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach