Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Zniszczone życie
Autor Wiadomość
Władek

Wysłany: 24-10-2014   Zniszczone życie [Cytuj]

Cześć. Mam 35 lat, jestem uzależniony. Paliłem 17 lat bardzo rzetelnie, codziennie. W końcu czułem się z tym tak źle, że nie miałem siły już na nic i postanowiłem to przerwać. To forum bardzo mi pomogło w podjęciu abstynencji, którą rozpocząłem z początkiem tego roku. Nie pale już 10 miesięcy więc myślę, że pierwszy krok mam za sobą. Wydawało mi się, że jak przestanę to wszystko samo się ułoży, odzyskam to co straciłem i zdobędę to czego nigdy nie miałem, ale tak nie jest. Problemy, które powstały głównie przez palenie cały czas pozostawiam nierozwiązane. Plan jest taki, że nie zajaram już nigdy, bo wiem jak duży to był błąd. Piszę ten post, bo czuję się w tym wszystkim bardzo osamotniony i liczę na to, że może tu znajdę wsparcie, które pomoże mi podjąć dalszą walkę o powrót na właściwą drogę. Teraz już wiem, że samo niepalenie to jest o wiele za mało...
 
 
Paweł100

Wysłany: 26-10-2014    [Cytuj]

Cześć
Fajnie że umiesz utrzymać abstynencje :) Może chciał byś opowiedzieć z czym sobie nie umiesz teraz poradzić na trzeźwo ?
 
 
Kwadwo
zryta bania

Wysłany: 26-10-2014    [Cytuj]

Ja też nie pale już chyba 4 miesiąć (nie pamietam dokładnie bo nie licze) i też za wiele się nie zmieniło nie licząc samego NIE palenia. Dalej często jestem zdołowany i czasami boję się życia ,jak to będzie itd. na pewno jestem mniej zamulony i generalnie więcej robię ale dalej mam często brak motywacji do działania ...często boję się ,że tak będzie już zawsze ... mam dni naprawdę super ale są też super do d*** te wahania to chyba już tak zostaną ... chyba że wygram miliony to wtedy wszystkie problemy minął jak z bicza strzelił ;) głowa do góry nic innego nam nie zostaje. Pozdrawiam
 
 
moniś

Wysłany: 29-10-2014   Witaj :) [Cytuj]

nie jestes osamotniony w swojej walce :) Ja dopiero zaczelam walke z tym swinstwem, ale mysle ze nie liczy sie teraz ile nie pale. Najwazniejsze jest to zebys wiedzial ze jestem z Toba ! !! uda Ci sie.. juz Ci sie udalo. Tak naprawde nie wiem w czym konkretnie czujesz sie osamotniony, w czym tak naprawde tkwi problem. Chodzi o to zeby pomoc.. jesli wyrzucisz to wszystko, te wszystkie problemy zz siebie bedzie ci latwiej :)
 
 
Sarnaa3
walcz a wygrasz:-)

Wysłany: 04-11-2014    [Cytuj]

uda się wam jesteście silni i mądrzy

trzymam za was kciuki i modle się za każdego kto podejmuje takową walkę
 
 
Władek

Wysłany: 10-12-2014    [Cytuj]

Witam
Nadal nie palę. Myślę, że nie jest aż tak źle, choć nadal nie zacząłem rozwiązywać swoich problemów, głównie ze zdrowiem, ale nie tylko. Męczy mnie to.
Jestem mocno zaangażowany w realizację swojego hobby i dzięki temu temat palenia już jest bardzo odległy. Są plany na przyszły rok, zobowiązania, nie nudzę się, absolutnie nie mam ochoty zapalić. Kontakty utrzymuje wyłącznie z osobami niepalącymi, więc siłą rzeczy chcąc funkcjonować w tym towarzystwie muszę próbować sobie radzić z moimi lękami i złymi przyzwyczajeniami, które głęboko się we mnie zakorzeniły przez długi okres jarania, trochę mi to wychodzi ale bardzo powoli myślę, że jak na razie to w 5%. Lepszy rydz niż nic. Czuje, że moje życie zaczyna zmierzać we właściwym kierunku choć z pewnością nie wybrałem najkrótszej drogi. Przydała by się terapia ale nie jestem na nią gotowy. Czasem jest ciężko się dostosować i mam ochotę zrezygnować z robienia czegoś co chcę robić, iść na łatwiznę, ale jak zrezygnuje to zawiodę ludzi, którzy na mnie liczą, samego siebie, a poza tym co dalej. Zacznę się cofać a tego nie chcę. Przydała by się terapia...


Jak się dziś zalogowałem to wyskoczyła wiadomość, że moje konto przekroczyło maksymalna liczbę nieprzeczytanych postów i zostały one skasowane. O co tu chodzi? Jakich nieprzeczytanych postów?
 
 
Sidd

Wysłany: 11-12-2014    [Cytuj]

Witam.

Aż konto założyłem bo trafił się temat, który dotyczy mnie też. Z tym, że ja zamiast tylko biadolić podzielę się również moim planem (biadolenie też będzie :P). Zacznę od początku...

Palenie zaczęło się w szkole, w wieku ok. 16 lat. Czasem więcej, czasem mniej, nigdy regularnie. Przed dwudziestym rokiem życia zaczął się epizod z białym i dopalaczami, który ograniczył moje popalanie. Po 3 latach i leczeniu kanałowym 5 zębów udało mi się ten temat zamknąć. Jednak wróciłem do palenia MJ ze zdwojoną mocą. Od 22 roku życia do października 2014 (26 lat będzie w maju 2015) nie miałem ani jednego pełnego dnia przerwy. Do tego był to wydatek rzędu 50-60 zł na dzień. Oszczędności brak, wypłaty wydawane na bieżąco. Chociaż tyle, że długów unikałem, jeśli były to małe i krótko.

I w tym momencie swojego krótkiego życia zauważyłem, że MJ to to samo co fajki, które od 10 lat kopce nałogowo. Zacząłem również w wieku 16 lat. Z czasem słabiej kopie i gorzej smakuje. Zacząłem traktować to jako problem i układałem plan działania. Rozgadywałem wszystkim, że to uzależnia i jest moim problemem bo miałem świadomość, że im więcej osób o tym wie tym trudniej będzie mi oszukać samego siebie i udawać, że jest cacy. I tak to wyglądało przez ostatni rok.

W październiku tego roku trafiłem do szpitala z zapaleniem płuc. Kondycja zerowa, a na jednym meczu dałem ognia. Przez tydzień, który najpierw spędziłem w domu nie mogłem jeść i spać oraz cały czas coś tam delikatnie podpalałem, i fajek i MJ, ale nie wiele bo mnie dusiło. Kiedy dostałem skierowanie do szpitala i dowiedziałem się, że przepisali mi poza antybiotykami tabletki nasenne, wiedziałem, że muszę tę okazję wykorzystać. Tu zaczyna się historia z brakiem THC w organizmie. U mnie hit-combo, bo również i brakiem fajek.

Kto chociaż trochę się tematem interesował ten wie, że rzucanie to na początku dużo potu i bezsenność. Tydzień łykania piguł mi pomógł ze snem (dla rzucających proponuję się zaopatrzyć) a pot to tylko dyskomfort na pierwsze kilka dni. Potem pojawia się pustka - palić nie palę ale co dalej. Ok kilku lat, poza pracą, zajmowałem się jedynie paleniem, spaniem, paleniem ze znajomymi i załatwianiem tego co chce zapalić. Nie było pomysłu co robić... Tu pojawił się plan:

1. Zająć czymś mózg. U mnie wypaliły książki, żadne e-booki tylko takie zwykłe papierowe. Filmy nie zdały egzaminu - niby się je ogląda ale myśli płyną swoim torem w swoim tempie. Książki tak się oszukać nie da. W pewnym momencie dociera do człowieka, że nie wie o czym czyta. W tedy się cofa do momentu, który się pamięta i czyta jeszcze raz. Zauważyłem, że po czasie i skupić się łatwiej, gdzie paląc był to problem.

2. Zacząć się ruszać. Kupiłem buty, kupiłem piłkę (w końcu teraz mnie stać) i jak nie z kimś to, sam na boisko, chociaż rzuty wolne sobie postrzelać. Wszyscy wiedzą co to gastro, ale nie wiedzą, że to zmienia metabolizm bo do tego się przyzwyczaja. Po rzuceniu MJ zaczynają się braki apetytu, zgagi, wzdęcia, wahania pór, w których się powinno jeść itp. Wysiłkiem i tylko tym można to ustabilizować. W dietę nie ma co się ładować przed ogarnięciem swojej psychiki bo dieta może nieźle w niej namieszać - depresje itp. Poza tym wysiłek to dobry sposób na poskromienie energii, której nagle robi się dużo, jak i pozwala na zdrowy sen. Dopamina też jest ważna, z tym, że na jej temat niewiele wiem to nic nie pszę.

3. Rozmawiać z ludźmi. W moim przypadku było tak: trzeźwy towarzyski, nietrzeźwy niewidzialny. Skopcony wkręcałem sobie, że wszyscy to widzą, że nie ma co się w oczy rzucać i w ogóle sepleniąc nie mam co się odzywać. Kiedy się kopci na okrągło wchodzi to w krew. Zaczyna się dziczeć i nawet tego nie zauważać. Trzeba sobie działać na przekór i aktywnie z ludźmi obcować. Czasem jest to rozrywka, czasem problem ale tak trzeba cały czas.

4. Dobrze jest sobie wbić do głowy, że problem to nie problem kiedy się go rozwiąże. Zbakany nie zawsze mogłem iść do urzędu, banku, auta prowadzić, znajomych spotykać itd.
Do tego też się przyzwyczaja. Teraz kiedy nie palę też czasem mam blokadę, że tam nie pójdę a tego nie zrobię... Metoda jest jedna - zagryźć zęby, pójść, zrobić.

5. Ostatnie najważniejsze. Wychodzić z założenia, że wszystko co się dzieje, dla mnie się dzieje. Nie ma skutków bez przyczyn. Skoro czuję pustkę bo nie palę i nie mam pomysłu co robić, to pozostaje mi tylko coś zrobić. Jeżeli nie wiem dlaczego, to dowiedzieć się dlaczego. Trzeba wmawiać sobie, że jest się zdrowym na umyśle, to się wtedy zdrowym będzie. Jeżeli ja sobie będę powtarzał, że jest lipnie bo nie palę to po iluśtam dniach faktycznie będzie lipnie bo nie palę. Ma być fajnie, że nie palę i ch... bo ja tak postanowiłem. Nie wolno się samemu kusić: ech zajarałbym, w takich momentach u mnie występują dwie myśli - książka lub boisko.

6. Trzeba działać szybko. Nie wolno sobie odpuszczać. Nie palę dopiero 2 miesiące, ale już wiem, że jestem wyleczony. Cały czas myślałem, że jestem słaby, najlepsze jest dla mnie to, że się myliłem. I tylko takie podejście daje sukces. Tak samo temat białka ogarnąłem. To po prostu da się zrobić - cała filozofia.

Wsio na razie. Nie wiem czy na temat, mogłem trochę odbiec, ale bolało mnie to napisałem. Obym pomógł pomóc. Pozrdo
 
 
Artur26

Wysłany: 12-12-2014    [Cytuj]

Witam was przyjaciele. Czytam wasze posty i naprawdę znajduje wiele podobieństw do siebie. Chciałbym was w gruncie rzeczy pocieszyć, bo widzę że daliście rade nie palić już długo. Władek - 10 miesięcy to już kawał czasu :) Ale nie o to mi chodzi. Z tego co czytam macie dużo problemów emocjonalnych, z motywacją, z tym że ciągnie was do palenia. Wiem, że to trudne, bo też tak miałem, ale macie jeden duży plus. Mianowicie palenie nie rozwaliło wam układu nerwowego tak jak mnie. Ja paliłem prawie 9 lat, na początku weekendowo, później codziennie. Teraz mija 100 dzień jak nie palę, a od 2 miesięcy mam straszne bóle głowy. Nie mogę normalnie funkcjonować, dodam że sport był u mnie tym, co pozwoliło mi wyjść z nałogu. A teraz nie mogę przez ten ból go uprawiać. Nie mogę praktycznie robić nic, codziennie rano budzę się z bólem głowy i z bólem zasypiam. Żaden lekarz mi nie potrafi pomóc. Pomyślcie sobie, że tak naprawdę nie straciliście jeszcze wszystkiego, a to co straciliście jest do odzyskania! Dlatego walczcie. Zioło to syf, a jaki syf to dopiero się zauważa jak się przestaje palić. Ja już chyba nigdy ze zdrowiem nie dojdę do siebie. Zostają tabsy przeciwbólowe. Nie zmarnujcie tej szansy, pozdrawiam ;)
 
 
10gramsss

Wysłany: 27-12-2014    [Cytuj]

to że nie palisz 10 miesięcy i nie rozwiązałeś swoich problemów nie napawa mnie optymizmem, ale mam nadzieję że Ci się uda. Ja jestem dopiero na początku swojej drogi, ale mam silną motywację więc może uda mi się załatwić wszystkie rzeczy , zwłaszcza odzyskać dziewczynę, która odeszła ode mnie bo stałem się nieznośny i nieogarnięty do maximum i w końcu ona z tym nie wytrzymała. Powodzenia, bo ja też paliłem(mam nadzieję, że za miesiąc też tak będę mógł powiedzieć) bardzo długo i teraz mam dopiero pierwsze dni odstawienia i co tu dużo mówić jest bardzo ciężko.
 
 
Władek

Wysłany: 12-04-2015    [Cytuj]

Witam
Nie palę już 15 miesięcy. Okazuje się, że można. Palenie to g... .
Płacę wysoką cenę za mój nałóg, przestrzegam wszystkich przed tym syfem, nie warto.
Pozdrawiam wszystkich, którzy już nie palą i tych, którzy nie będą palić.
 
 
Pomagajmy

Wysłany: 15-04-2015    [Cytuj]

Brawo i powodzenia w dalszej abstynencji :)
 
 
gelko

Wysłany: 27-04-2015    [Cytuj]

Noooo gratulacje! To naprawde niezły rezultat nie plaić 15 miesięcy po 17 latach ostrego popalania. Ja mam stażu (w paleniu) 12 lat. Teraz nie palę już 3 miesiące, czyli przekroczyłem magiczny czas. Ten czas nazywam magicznym bo miałem w zyciu wiele przerw od jarania i każda konczyła się fiaskiem akurat po 3 miesiącach. Nie wiem skąd się to bierze. W pracy poznałem jednego alkoholika który jest trzeźwy od 6 lat i dał mi jedną dobrą radę. On też miał wiele przerw, niektóre nawet po 1,5 roku a i tak wracał do nałogu dlatego trzeba się pilnować. Powiedział mi on, żeby nigdy nie mówić nigdy. Tzn nie powtarzać hasła że już nigdy nie zapalicsz czy się nie napijesz. Jego motto to "tylko dzisiaj", tylko te 24 godziny chcę być trzeźwy. Musze przyznac ze to działa. Tyle razy miałem okazję ale przypominałem sobie że przecież do jutra wytrzymam i odmawiałem. Myślę że to dobra przeciwwaga dla tych co to sobie mówią że nie palą od jutra. Ja np nie zapalę tylko dzisiaj. Zobaczymy jak będzie, na to forum wszedłem po dlugiej nieobecnosci i zawalonych przerwach. Teraz mam straszną chęć zapalenia, to jest jakieś dziwne uczucie, jakiś sentyment, dzieki paleniu "tu i teraz" może być jak najwspanialsze wspomnienie z dziecinstwa. Strasznie mnie to dołuje ze już nigdy to nie wróci. Aha sorry, tylko dzisiaj. Jak mozesz to daj mi wskazowke co Tobie pomoglo w tak dlugiej abstynencji. Pozdrawiam i zycze wytrwalosci.
 
 
Pomagajmy

Wysłany: 30-04-2015    [Cytuj]

Gratulacje i trzymaj się dalej w postanowieniu :)
 
 
emsi

Wysłany: 12-05-2015    [Cytuj]

Cześć
Szacun 😊 i jednak można nawet po tylu latach. Taki wyczyn daje nadzieje. A nie ciągnie Was do alko?
 
 
Władek

Wysłany: 15-07-2015    [Cytuj]

"gelko" pytasz co mi pomogło w tak długiej abstynencji, otóż świadomość, że jak zapalę choć raz to wrócę do tego. Przez tyle lat napatrzyłem się na kumpli, którzy nie palili kilka tygodni, miesięcy a nawet ponad rok i potem wracali. Mówili: "tyle wytrzymałem, jestem silny, mogę raz zapalić, drugi raz też nie zaszkodzi...", " co mam z tego, że nie palę, palenie okazjonalne nie jest takie złe " tylko że okazjonalnie się nie da, a palenie jest złe tylko jak się nie pali to się o tym zapomina. Ja nie potrafiłem zrobić ani jednego dnia przerwy i wiem, że na tym jednym razie raczej by się nie skończyło więc wolę tego nie sprawdzać, bo potem kolejne rzucenie byłoby dużo trudniejsze a ja potrzebowałem 17lat, to zbyt ryzykowne. No ale teraz już mam z górki, łatwiej nie wracać do palenia niż wracać do niepalenia i tego się trzymam.
Do "emsi" jeśli chodzi o mnie to spożywanie alkoholu przy tak intensywnym paleniu w ogóle
mi nie odpowiadało dlatego nie piłem. Gdy przestałem palić niechęć do alkoholu pozostała (lata przyzwyczajenia), poza tym alkohol jest niesmaczny, nikt by nie kupował napoju, który smakowałby jak wódka, wino czy nawet piwo gdyby nie zawierał on alkoholu. Nie chcę próbować i ryzykować czy bym go polubił, bo pewnie by tak było, a to przy moim podejściu do używek było by dużo gorsze niż jaranie. Łatwiej nie zaczynać pić niż potem rzucać.
Dzięki wszystkim za odpowiedzi do mojego tematu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna