z ciekawostek niepokojących więc wskazówek dla mnie (których jeszcze nie potrafię wykorzystać):
- od początku drogi próbuje wyleczyć się intelektualną, logiczną drogą - mówili że to nie działa - a ja to ciągle ignoruje
- jestem współuzależniony również.
- siedzenie na internecie i rozpraszanie się - tu mam straszny problem bo jak nad czymś pracuję to co chwila: fejs, smieszne koty i inne durne stronki, po przebudzeniu to pierwsza rzecz: "co na fejsie?"
Bardzo słabo :/
Nie mów, że koniec ma być od pojutrza bo w ten sposób nigdy nie będzie
Koniec musi nastąpić TERAZ. W tym momencie. Szybka decyzja i szybka realizacja. Potem mocne trzymanie się tego
Wiesz co mastik, jak masz to bagno rzucić to rzuć, a nie gadaj bzdury o "pojutrze", bo słabo się robi, jak oszukujesz samego siebie. Bierz odpowiedzialność za to co robisz, sobie i bliskim.
Mastik przeraża mnie w Tobie jedna rzecz.
Mianowicie ... Twoje wypowiedzi w dziale dla osób współuzależnionych. Daj se chłopie na wstrzymanie. Siedzisz w bagnie po uszy a jeszcze pierdoły radzisz innym osobom.
Mastik,zalogowałam się tu niedawno i 2010 zobaczyłam Twój wpis o mocnym postanowieniu, a tu nagle 2017.10 i piszesz"jestem trzeźwy od niecałego miesiąca".... może jakieś doświadczenia innych komu jednak się skutecznie udało?
Witaj KateZZ. Jestem przykladem skutecznosci, mimo trudnych poczatkow, historia tez jest tu zapisana. Od ponad 2 lat zyje w trzezwosci i nie wracam myslami do zielonej rosliny :) Czasem zagladam tutaj, zeby zobaczyc jak inni sobie radza. A co mi pomoglo? Silna wola, ktora wzrastala z uplywem czasu. Na dzien dzisiejszy nie mam juz zadnego problemu.
Nie palę od 2000 r. Co mi pomogło? Nastawienie na samorozwój. Z terapii uzależnień nie korzystałem, bo słabo wtedy z dostępnością do niej było (dziś jest inaczej - program CANDIS itd.). Ale później już na trzeźwo korzystałem z pomocy specjalistów - i jak trzeba, to korzystam nadal (nie chodzi o problem nałogu - ale o inne, które nie rozwiązywane mogą doprowadzić do nawrotu i wejścia w stare schematy funkcjonowania). Postawiłem też na rozwój duchowy (wspólnota katolicka, powrót do życia sakramentami), bardzo wiele siły stąd czerpałem i czerpię. Wiem na pewno, że bez sięgania po pomoc nie dałbym rady czegokolwiek w sobie zmienić, bo moja silna wola to za silna nie jest :)
Witaj KateZZ jestem byłą żoną uzależnionego o którego walczyłam przez 6 lat i walkę tą przegrała bo tak jak pisze Driver nie miał on silnej woli ani chęci na zmiany.
Terapia i chęć bycia trzeźwy dla samego siebie to podstawa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach