witam. wiek - 24, moj problem - jaranie !!! przygoda jak kazdy, od imprezki do imprezki a z biegiem czasu przyszlo palenie codzienne, od rana do wieczora, a przez pewien czas takze handel. zawalilem studia jedne, drugie, odszedlem od kobiety, ublizanie i sprawianie przykrosci ludziom mi bliskim zdarzalo sie coraz czesciej, czesto :( jakies 2 lata temu udalo mi sie nie palic kilka miesiecy (ok 8), czulem sie swietnie !!!! zaczalem jeszcze raz studiowac dziennie, znalazlem prace, wypelnialem czas jak tylko moglem, uprawianie sportu, zdarzalo sie, ze mylem auto 2 razy w tygodniu, zeby tylko nie myslec o trawie. kompletnie odwiazalem sie do przyjaciol i znajomych (palacych), szukalem u nich wsparcia - nie znalazlem. Po kilku miesiacach, przyszedl okres, ze pojawili sie nowi ludzie, nie palacy i wszystko zaczelo sie ukladac tak jak to powinno w zyciu dorastajacego czlowieka. Po jakims czasie postanowilem sie spotkac ze starymi znajomymi, uznalem, ze jestem gotowy spotkac sie z nimi i nie palic, raz, drugi, trzeci, ...., po kilku spotkaniach (wypadly urodziny kolegi) nie wiem co sie stalo, ale dalem sie skusic na kilka hitow, poczulem sie znow jak bym zapalil piewszy raz. mialem wtedy urlop i akurat bylem po zaliczonej sesji w pierwszym terminie, wiec pomyslalem, ze jak kilka dni pomelanzuje ze stara ekipa to nic sie nie stanie, a wrecz pomoze nam to odswiezyc kontakt, i nie mylilem odswiezyl sie moj "trawiasty tok myslenia". Ekipa przyjela z otwartymi rekoma "nakroconego zioma". po jakims miesiacu zrobilem kilku dniowy detoks, bo mialem wyrzuty sumienia do siebie, ze rozpoczynam znowu rozdzial, ktory tak bardzo chcialem zakonczyc. stalo sie to czego najbardziej sie obawialem, zaczelo sie ponowne palenie juz nie raz dziennie, ale kilka lub kilkanascie. znow zawalily mi sie stosunki z niepalacymi znajomymi (zaniedbalem ich), awantury z rodzinnie, mimo to, ze jakos zaliczylem pierwszy rok, to na drugim nie moge sie juz pozbierac. pojawila sie ostanio kobieta z moim zyciu, ale ona nie pali i sporadycznie pije (piwo z sokiem). gdy spotykalem sie z nia na trzezwo (tzn. nie palac od momentu az bylo po spotkaniu), bylo swietnie, blyskotliwe mysli, mowienie o tym co sie mysli, usmiech, lecz pozniej spotykalem sie z nia juz zbufany, nie krylem sie z tym, ze pale, a ona z racji, ze nie pali miala do mnie pelne zaufanie gdy mowilem, ze jest okej. przez trawe zaczalem ja zaniedbywac, zaczelo sie bezproduktywne lezenie na kanapie i odmozdzajace ogladanie tv, zaniebdywanie szkoly, a jeszcze bardziej zaczely utrwalac sie osiedlowe-palaczowe stare uklady z blokowiska :( mysle, ze ciagle moge dac sobie szczescie, a jezeli jest juz za pozno, zeby z nia, to poczekam wytrwale na nastepna. chce skonczyc studia i naprawic przykroscie, ktore wyrzadzilem rodzinie. nie pale 3 dni, calkowiscie zrywam kontakt z palaczami, zaczynam wszystko od poczatku tak jak to mialo miejsce juz raz. jestem zly na siebie, ze dopuscilem do takiego toku zdarzen, ze stracilem kontrole nad swoim zyciem. najgorsza w procesie zrywania z "zielonym klopotem" jest chyba samotnosci, akurat jestem w takie sytuacji, ze nie moge podzielic sie z rodzinna tym problemem. mam z trawa problem i nie poradze sobie z nim bez wsparcia, bo chyba wlasnie tego to szukam. wiem, ze takich jak ja sa tysiace, a moja historia nie rozni sie od innych. potrzebowalem komus to powiedziec. ja mowi bardzo madry cytat z tej strony, nie chce zeby zycie przelecialo obok mnie, bo tak wlasnie sie dzieje omija ono palaczy kopru, odstawia ich na boczny tor, czyli zyciowo nieporadnych i zamula ich zycie. mam w sobie nienawiasc do trawy, a kiedys uwazalem, ze to jedyna rzecz jaka kocham. chce zamienic to uzaleznienie na wolnosc, ktorej tak mi brakowac. stalem sie narkomanem, myslac, ze to dobrodziejstwo...
Krzyśku - wazne ze zaczynasz sie z tego zielonego snu budzic :) - na pewno nie jest za pozno, choc pewnych strat sie nie odwroci - nie da sie zbudowac zwiazku z kobieta jak sie jara - wiem cos o tym niestety... :(
szukasz w sparcia i to jest dobry krok - samemu sie czlowiek za uszy z kaluzy nie wyciagnie - trzeba dac sobie pomoc - moja propozycja: zrob kolejny krok i odwiedz poradnie uzaleznien - to bardzo pomocna sprawa - podaj miasto, to podpowiem solidna poradnie w Twojej okolicy - ewentualnie na priva
siema krzysiek. już raz wyszłedłeś z jarania i wiesz jak jest nie być nie palącym.mnie jak ciągnie do ziela to staram sie coś robić i o tym nie myśleć.myśląłem że moi dawni znajomi mnie przyjmą spowrotem do siebie ale niestety nie.mówili że moge do nich jeźdzsic a za plecami znowu tak jak kiedyś słyszałem niezbyt znośne opinie na mój temat aby nie wybuchnąć nie jerzdze do nich choć bardzo bym chciał.zacznijmy od tego żę przestałem do nich(do nie palących)chodzić bo tak jak teraz mnie obdgwali.niektórzy powiedzą że sie obrażam ale tak nie jest wytrzymam jeszcze kilka złych słów na mój temat ale nie kilkadziesiąt i kilkaset.a potem jak niby nic udają głupich.jak przestałem jeździc do nich to jeszcze moi nowi ziomale nie jarali i było spoko tylko tylko później sie zaczeło...
ty sobie dasz rade koledzy nie palący cie przyjmą i będzie lajt.już raz cie przyjeli to terraz też cię przyjmą tylko musisz im wszystko opowiedzieć.
witam,
dlugo sie nie odzywalem, walczylem z soba ! NIE PALE, daje rade. bez zadnej sciemy, po prostu nie pale !!!! odwiazanie od kolezkow, nowe zycie. sorry za wulgaryzm, ale ZAJEBISCIE SIE CIESZE, daje rade, wypelniam sobie czas jak tylko moge, sportem,praca, starzy znajomi poszli w odstawke. pierwsze tygodnie byly zabojcze-psychozy. Kobieta nie wrocila, ale coz poznalem wiele innych, dzieki trzezwosci, moglem im przynjamniej sprawnoscia umyslu zaimponowac. wiem, ze moj detoks jest krotki, ale mam silna potrzebe wytrwania, i tak zrobie. nie ma opcji, zeby sie przelamal. Zaczynam byc nastawiony ANTY, a to polowa sukcesu. powoli moje zycie wraca do mnie. K****A co tu duzo gadac !!! :D najwieksze wsparcie dali mi Ci, ktorzy nie pala. Choc sami nie wiadza co ja przechodze, najwiecej mnie wsierali, to oni mowili, dobrze robisz, oby tak dalej dasz rade..., bo stara gwardia co na to ?- wpadnij na jakiego 'palucha'..., schemat goni schemat... ps. jestem po kilku piwkach, moze pisze jakies glupoty, ale sa szczere !!!! ganja zabrala mi wiele w zyciu, ale nie pozwole, aby zmarnowala mi zycie. jestem silnie zmotywowany, i chyba to prowadzi mnie dalej. im dluzej jestem nie pale, tym bardziej zdaje sobie sprawe, ze to zamulacz, ktory powoduje, ze ludzie staja sie zyciowo nieporadni. pewien znajomy przytoczyl mi tu abradaba - ''dla jednych trutka dla innych karma'', duzo w tym prawdy...
3mam z Was kciuki a Wy 3majcie za mnie!!!
fajnie Krzysku ze robisz kroki - tylko na alko uwazaj: 1) czesto po alko wola slabnie i siega sie po ziolo 2) ryzykujesz, ze zastapisz jeden nalog drugim, co jest b. czeste (ewentualnie laduje sie czlowiek w tzw. uzaleznienie krzyzowe: alko/kannabis)
jest dobrze a bedzie lepiej :) nie pale i staje sie przeciwnikiem...sport zaczal zajmowac duzo czesc czasu, ktorym dysponuje, przestalem takze pic alkohol, robie to juz symbolicznie... i dobrze sie z tym, czuje, przestalem miec wiekszosc leki i bac sie ludzi, a wrecz otwieram sie na nich coraz bardziej, spotykam nowych, nawizuje przyjaznie, daje to z siebie co nalepsze, zaczalem sie realizowac. kurcze dopiero w perspektywy czasu, dostrzegam jak wielkie zlo dam sobie robilem, ale do tego czlowiek musi sam dojsc...dojrzec.
juz troche czasu minelo, a ja ciesze sie, ze pokusa staje sie coraz mniejsza, im dluzej nie pale tym bardziej utwiedzam sie w przekonaniu, ze nie jest mi to potrzebne, ale kazdy wie, ze trzeba uwazac na siebie zawsze, bo wystarczy moment nieuwagi ....
chce powiedziec, ze jestem szczesliwy, mam motywacje i sczerze chce podziekowac za wsparcie, ktorego tak potrzebowal i je tutaj znalazlem
piaslam kiedys nie wiem czy czytales.. powiedzialam STOP w listopadzie od tamtego czasu mialam jakies 2 zalamki..w sumie to to zalamki nie byly bo nic sie nie stalo tak mi tylko naszla ochota..ale bylo strasznie nie mialam takich faz wczesniej byly glupie..i chore.. wiesz za pierwszym razem jakies shizy zaczynalam sobie wkrecac ..a droga faza polegala na siedzeniu przed kompem..i w sumie tak sie zaastanowilam i nic ten stan nie roznil sie od tego jakbym siedziala przed kompem bez fazy..-- dziwne ale prawdziwe.. Teraz dopiero w moim zyciu mozna powiedzeiec o majej zalamce..bo moj chlopak chce odejsc..chce przygod a ja narazie mysle o przyszlosci i ustabilizowaniu sie w koncu..jest mlodszy to fakt w jego wieku mi tez sie moze chcialo szalec.. no ale wracajac do tematu kolejnej proby zapalenia to sie boje .. przeszla mi przez glowe kilka dni temu mysl ze moze to bedzie dobre lekarstwo// ale nie nie wiem ze bym sie mega zdolowala a tego juz nie chce..wiem ze bym zaczela rozmyslac analizowac.. chce pozostac w normalnym swiecie..mi jest tu lepiej .. lepiej bez fazy..zobaczymy czy lepiej bez facta.. mam nadzieje ze jak spodkam nastepnego to juz to nie bedzie nlogowy palacz jak to dotychczas bywalo..ale chyba palacze sie przyciagaja..a ja teraz w koncu jestem free i szukam faceta rowniez wolnego od nalogow.... mam schowane troche ziola..ale boje sie go jak jasna cholera..nie kusi mnie raczej odstarasza..jak pomysle co bede sobie wkrecac.. 3 mam kciuki za nas stary.. i pamietaj szukaj laski bez nalogow;) papierosy tez smierdza na maxa i potem wali w calym domu..wiec zycze ci zdrowego wyboru..YO
nie mozna sie zlamac, bo pozniej juz samo poleci od razu do razu i znow sie czlowiek obejrzy bedziemy w tym samym miejscu, z ktorego startowalismy...smutne, ale prawdziwe ;(
czlowiek nie bufajacy, jest w stanie odnalesc duzo radosci w tym co wczesniej mu jej nie przynosilo, zaczyna to postrzegac inaczej, zdajesz sobie sprawe, ze nie musisz bufac lolka zeby obejrzec film, czy posiedziec troche przed kompem, czy posprzatac w garazu , czy nawet pojsc na spacer....
przykro mi, ze facet odchodzi, ale jedni przychodza inni odchodza, ja tez stracilem kogos bardzo waznego dla mnie, wiec rozumiem co czujesz... wiem teraz, ze chcac stworzyc powazny zwiazek warto poszukac partnerow bez nalogow, zdolnych do trzezwego myslenia, do odbierania rzeczy takimi jakie sa, a nie przez pryzmat zielska czy innych uzywek...
szlugi tez sa feee, smrod, calowanie popielniczki ....rzucilem kilka lat temu i ciesze sie, ze zrobilem to wczesniej niz pozniej. bo bylo by jeszcze trudniej !!!
czlowiek jest tak zbudowany, ze po upadku wstanie i idzie dalej, a to jak szybko spadamy na dno ma swoja odwrotnosc w tym jak szybko sie od niego odbijamy....chyba :P
wazne, ze w koncu czlowiek sie odbija i staje sie bardziej wyrazisty i swiadomy !
musisz byc silna, nie zalamuj sie, w koncu znajdziesz swojego zielonego ludka czekajacego na koncu teczy w garnkiem zlota, kazdy z nas go znajdzie, wiec warto byc ze soba szczerym, nie oszukiwac sie, ze jakos to bedzie .... bo bez naszego zaangazowania nie bedzie i kazdy z nas to podswiadomie wie !
latwo jest stracic wiare i poddac sie chwili slabosci, ale o wiele trudniej wytrwac i cieszyc sie samym soba, patrzec na siebie z duma a nie z pogarda
po tych postach nic dodać nic ująć.
najgorsze dla mnie jest wkręcvanie shizy chociaż nic sie ze mną nie dzieje.ale to przechodzi naszczęście i potem nic sie nie dzieje. do tej pory miałem 3 doły który kolejny jest o 3\4 słabszy od poprzedniego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach