Witam wszystkich serdecznie, pewnie nikogo nie zadziwie swoją historią bo z tego co zdążyłam tutaj poczytać wszystkie są bardzo podobne.taka jest i moja.
Jestem z Sebastianem niecały rok. Poznaliśmy się nie przypadkowo,dobrze znałam jego siostre i tak się zaczęło...bardzo szybko poczułam że jest to szczere uczucie przynajmniej z mojej strony, taka moja pierwsza prawdziwa miłość. Dowiedziałam się że Sebastian pali to świństwo całkiem przypadkowo, nie przeszkadzało mi to zbytnio z początku ponieważ byłam zapatrzona w niego i nie chciałam żeby cookolwiek zakłóciło ten porządek. Jednak z czasem zaczął się dziwnie zachowywać palił bardzo dużo.po pracy przychodził napalony ledwo zjadł obiad chwile posiedział ze mną dostał telefon i lecial jak na skrzydłach,oczywiście znowu palić, wieczorami zostawiał mnie na godzinke,dwwie i jeszcze przed snem musiał zapalić.przyszedł sylwester. razerm z jego znajomymi zrobiliśmy małe spotkanko w domku za miastem. było miło. po północy seba wyciągnał woreczek z tym świństwem i podszedł do mnie i mówi patrz: ja z ironią zapytałam"co czas na noworocznego jointa tak?" on jednak mówi patrz: i wrzucił worek do kominka.spalił się. byłam w szoku. dał sobie postanowienie ze od nowego roku chodzi na siłownie i nie pali. wszystko było pięknie zmienił się.oczywiście było trudno w nocy nie spał,pocił sie ale wytrzymaliśmy. wytrzymał do 20 stycznia .złamał sie.brakowało mu tego. oczywiście zadne argumenty nie tarfaiają o zzdrowiu itp, jego mama też nie ma już siły,kobieta denerwuje się o niego. Kilka razy zdarzyło się że mieliśmy się rozstać. wtedy sebastian zaczyna słowami "nie chce Cie ranic,bo jestes taka kochana,zasługujesz na dobrego faceta"itp. to jest dla mnie cios. cały cza spowtarzam że on jest moim męzczyzna że go kocham.ze rani mnie tym co mówi. teraz siedząc to i pisząc sebastian jest u kolegi pewnei zaraz wróci...wróci najarany.siedze i myśle co j moge zrobic.czytalam tutaj wypowiedzi dziewczyn ze dobrze robią jak rzucają swoich facetów,bo nie marnuja sobie dalej zycia, ale co gdy serce nie sluga?gdy człwoeik zamiast rozumem kieruje sie sercem?ja go potzrebuje nie chce zostawiac. ale z dnia na dzień jest coraz ciężej.serduszko boli ale żyje nadzieją ze moze jutro cos sie zmieni,pewnie to niemożliwe ale przynajmniej tak sie pocieszam.pozdrawiam wszystkich
Witam! Rozumiem jak ci ciężko sama to przechodzę tylko mój mąż za każdym razem obiecywał,że już nie będzie i co najgorsze dowiedziałam sie o tym,że pali po ślubie. Gdybym wiedziała to co wiem wtedy nie wiem czy bym za niego wyszła. A może tylko tak mówię. Bo chciałam pare razy odejść a on za każdym razem obiecywał,że już nie będzie, że ja i dzieci (mamy dwie córeczki) jestesmy dla niego najważniejsze i wierzyłam mu po raz kolejny. jest naprawde cięzko żyć z człowiekiem uzależnionym. Powinnaś postawić mu ultimatum, wtedy zobaczysz ile dla niego znaczysz. Powodzenia!
Agucha dobrze mówi. Postawi mu ultimatum. Jeśli wybierze palenie to chyba wiesz co powinnaś zrobic.
On Tobą manipuluje. Czuję się pewnie bo wie, że i tak go nie zostawisz - w zamian ma fajny komfort życia ... jaranie i kobieta, które go kocha nad życie. Tylko pytanie co Ty masz z tego życia?
Siedzisz, zamartwiasz się. pewnie do tego masz już powoli jakąś nerwice ... a on jara sobie w spokoju jakby nigdy nic.
Każde rozstanie jest bolesne ale czas leczy rany. Musisz zastanowic się nad swoim życiem i myślec o sobie
Viola
Miło że piszesz :)
A co u mnie? Wczoraj po 4 miesiącach K. poszedł sobie ćpać. Więc dzisiaj z dwiema przyjaciółkami poszlyśmy sobie na zakupki ( oczywiście szmatki trzeba było sobie jakieś kupić ), potem na obiad a na deser zostawiłam sobie ODEJŚCIE OD TEGO ĆPUNA!!
Oczywiście na początku kazał mi się wynosić. Więc stwierdziłam, że pasożytem, ćpunem i facetem bez klasy to on będzie do końca życia.
Wszystko trwało dosłownie 8 minut. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Poprostu powiedziałam KONIEC!
Jestem z siebie dumna i nie tylko ja! Od kilku osób też to usłyszałam.
Potem oczywiście telefony. Miałam pełen zestaw: szantaże, błaganie, strasznie.
Aż przy którymś telefonie powiedziałam mu: że w sumie to mu dziękuję, że wczoraj sobie zaćpal a nie za kilka lat, gdy mielibyśmy już swoją rodzinę. Przynajmniej mi życia nie spierdolił !!!!!!!!!!!
Dziewczyny odwagi i kopa w cztery litery tej bandzie kłamców!!!!!!!!
Ja muszę się przyznac, że wczoraj uczciłam odejście od tego kłamcy! Najpierw z przyjaciółką, kuzynem i kumplem pojechaliśmy rozkręcic w Opolu Karaoke :) a potem wróciliśmy do naszego miasta i poszłam na dyskoteke! tańczyłam, bawiłam się i czułam, że żyję !!
Jasne! ... myśli gdzieś tam krążyły o nim w mojej głowie. Ale teraz dzięki terapii mam nadzieję, że nauczę się życ swoim życiem a nie życiem mojego ex.
Przez to, że żyłam jego życiem zaniedbałam znajomych. Zaniedbałam osoby, na które mogłam liczyc. Osoby, które gdy było mi źle, miałam doły że K. cpal wyciagały do mnie rękę, wyciągały z domu i ofiarowywały swoją pomoc. A ja w zamian co im dałam ? brak pamięci o nich ? To jest straszne !
Już wczoraj odezwałam sie do 3 osób :) Może to niewiele ale jak na dzień pełen wrażeń to i tak według mnie sporo :)
A skąd mam na to siłę? Uwierz ciężko mi jak cholera ... ale dzięki terapii, przyjaciółkom i forum właśnie daję radę! To między innymi Wy Kochani na tym forum dajecie mi siłę do walki ... walki o samą siebie!
Za co Wam dziękuję
Viola jeśli masz ochotę pogadac zapraszam na gadu 1460935
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach