Witam.Jak pokonać bezsilność i jak nie zwariowac gdy mąż katuje sie trawką i mówi że to nic strasznego.Od dłuższego czasu nie pracuje żeruje na matce.Kobieta mimo dobrych chęci nie może oduczyć się pomagania mu,wystarczy ,że przez tydzień jest miły i uczynny i jest ona w siódmym niebie.Mężuś mój pozatym jest słaby psychicznie,boi sie wszystkiego ,narobi klopotów i czeka aż się same rozwiążą.Czasami mam wrażenie że żyję z 12 latkiem.Powiedzcie mi jak jak mam pokonać uczucie bezsilności wobec teśćiowej i swego męża
Trudne pytanie... my same zmagamy się z uczuciami bezsilności.
Może wybierz się po poradę do psychologa? Albo terapia? Ja chodzę na terapię dla współuzależnionych i jakoś zaczynam sobie radzić ale ogólnie to lekko nie jest... :/
witam.wiem że lekko nie jest i nie będzie,jakoś sobie radze .jestem umówiona na rozmowę z terapeutą i może coś z tego wyjdzie.moja teściowa jest wiekszym problemem niz mężuś,jest poprostu nierefolmowalna.Prosze ją chodź na terapie i naucz się jak postępować z człowiekiem uzależnionym a ona mi na to ZOSTAWMY TO TERAZ I POMAGAJMY JEMU.Normalnie rece mi opadają ,jak tą kobitę zmusić do reakcji,nadmienię że w przeciagu tego roku włożyła w swego synka około 10tys zł wyciągając go z kłopotów i w dalszym ciągu nie może zrozumieć że czas już przestać a synuś to wykorzystuje.Kocham go i wierze że jest jeszcze szansa na normalne życie tylko jak ZREFORMOWAĆ moją teściową.Może ktoś ma pomysł?
Wiem co czujesz, tez mam tak że tylko ja widze problem, a jego matka zupełnie nie wiąże braku odpowiedzialności, długów z narkotykami. Kobieta właściwie go skreśliła i mam wrażenie że myśli że on po prostu taki jest. A wydaje mi sie że nie i jest to zasługa uzależnienia. Nie pomyśli i nigdy chyba nie pomyśłała o jakiejś terapii, przede wszystkim o zgłębieniu wiedzy na temat narkotyków oprócz tego, że to zło. Nawet nie jestem pewna czy ma świadomość tego, że ten problem istnieje a nie że sporadycznie był kiedyś. Nie mam pojęcia. Może podsuń jej jakiś artykuł w internecie na temat tego, co cechuje osobę uzaleznioną. Może wtedy powiąże fakty i da się przekonać, że masz rację.
Sarna moje zdanie jest jedno:
Tak samo jak Ty tak i Twoja teściowa jest współuzależniona. Ty pędz na terapię! A teściowa może jak będzie miała wziąśc kolejne 10 tys na swojego syna to może wtedy coś zrozumie. Na siłę nikogo na terapię nie zaciągniesz.
Poczytaj o współuzależnieniu. Trzymaj się i śmigaj na terapię.
ciekawy temat bezsilność ostanio ja go przerabiam na trzezwo po ok. 35 miesiach czystosci od thc i innych narkotykow w tym tez narkotyku ktorym jest dla mnie alkohol. Dla mnie bezsilnościa jest przyznanie sie ze narkotyk ma wieksza sile od mnie i mnie moze pokonac bo to nie kontrolowalem swojego zycia i brania a narkotyki nimi rzadzily Dzięki Siło wyższa że mam mitingi N.A:))
myślę że przyznanie sie do tego że narkotyki rządziły twoim zyciem to WIELKI SUKCES a nie bezsilność.Oby tak dalej gratulacje-ja też chcialabym napisac że mój mąż tyle jest trzeźwy -ale jeszcze to pewnie potrwa i któregoś dnia to zrobie.Tak mi się rozmarzyło przez ciebie panie Krzysiu 87-dzięki
przy "przerabianiu" bezsilnosci wobec nalogu warto sobie uswiadamiac: jestem bezsilny, ALE NIE BEZRADNY! ciagle moge wybierac - jesli wybieram zmiane i samorozwoj (czytaj: terapie), to bezsilnosc nie oznacza braku sil, ale raczej swiadomosc CO MOGE, A CZEGO NIE - czasem porownuje sie to do kalectwa: skoro nie mam nogi, to musze nauczyc sie bez niej zyc, bo przeciez mi nie odrosnie (w tlumaczeniu: skoro stalem sie bezsilny wobec nalogu, to musze sie nauczyc z tym zyc - bo kontroli nad uzywka nie jestem juz w stanie odzyskac) - tyle madrzenia sie ;) pzdr!
nie no racja chca niechcac ucze sie caly czas al ewychodzi mto z czasem lepiej doswiadczenie dzielnie sie z tym z inymi uzaleznionymi metody sa:)choc napewno najtrudniejsze jak dla mie byl poczatki nawroty sa choc mam wieksza swiadomosc swoich stanow,mi chodzilo raczej wypowiedzenie bezsilnosci i skierowanie sie pomoc do kogos dawno na tym portalu nie bylem. Nie ma co wybierać to musi docierać żyć! nie umierać!!!! pozdrawiam życze powodzenia mężowi że znjdie nową lepszą drogę bez narkotyków pozdrawiam Krzysiek:)
MAM się czym pochwalić -ciężka praca i znoszenie fochów męża i teściowej DAŁY EFEKTY. Teściowa zrozumiała że nie można wszystkiego kupić i że czasami trzeba synkowi odmówic (nie do końca ale ciagle pracuję nad tym)a meżus zaczał pracę w firmie kurierskiej.Nie pali od 2 miesięcy są ciezkie dni i są w miarę normalne.Zaczynam od czasu do czasu czuć że mam męża a dzieci ojca.Sa dni że pytaja sie mnie czy tato coś pił bo chce z nimi rozmawiać-tak było jak czesto palił.Przyznam się że odrazu mam niepokój w sercu ale tez nadzieję że tak nie jest .Duzo rozmawiamy zesoba mimo późnych powrotów do domu,a teściowa jak to matka cieszy sie każdą chwilą z trzeźwym synem.
POZDRAWIAM I ŻYCZE WSZYSTKIM POWODZENIA
Nie dziękuje ale mam nadzieje że bedzie dobrze.Naraziewychodza na jaw długi narobione przez hazard i jest tego trochę .Warunki ma bardzo trudne do spełnienia -jednak sie wywiazuje z większosci,myślę że zrozumiał co może stracic.MARYSKA i KUMPLE ODCHODZA W ZAPOMNIENIE BO KUMPEL BEZ CZASU I KASY TO NIE KUMPEL(podsłuchałam przez przypadek rozmowę jego kolegów)
mam nadzieje i wierze że wszystko bedzie dobrze.
DZIEKUJE WSZYSTKIM za to że wierzyłyscie w to że poradze sobie i pomoę meżowi.
życzę wszystkim tego samego .
DOBRZE WAS MIEC ----NAPRAWDE DOBRZE WAS MIEC U BOKU---------
NADZIEJA TO MATKA GŁUPICH -do tej pory nie wierzyłam ale na każdego przychodzi pora.DZIEWCZYNY GOŃCIE CPUNÓW NA KONIEC ŚWIATA A CO DO LECZENIA ICH TO GŁUPOTA.
dno i beznadzieja
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach