Na wstępie chciałbym się przywitać i nieco przedstawić.
Trafiłem na to forum całkiem nie przypadkowo.
Od jakiegoś czasu zauważyłem spory problem z paleniem marihuany.
Od początku.
Za miesiąc kończę 29 lat, marihuanę zacząłem palić w wieku 25. Przez pierwszy rok, może dwa sprawiało mi to niebanalną przyjemność. Ba stwierdziłem że nie ma sensu kupować ani grama alkoholu, bo po nim zawsze się źle czułem. W wypadku dnia następnego po marihuanie, prędzej mogłem mówić o przyjemnym łaskotaniu w głowie.
Po jakimś czasie zacząłem sam na siebie się denerwować za niechlujstwo.
Zawsze miałem wszystko uporządkowane - ubrania, buty lubiłem gotować, ba gotowałem z nabitą lufką co sprawiało mi frajdę.
Natomiast z biegiem czasu przestałem zwracać uwagę na to.
Pierwsze co to zrezygnowałem z gotowania. Wolałem położyć się w fotelu, założyć słuchawki i zamówić jedzenie. Wydawało mi się to atrakcyjniejsze niż siedzenie przy garach.
Następnym krokiem było zaprzestanie zwracania uwagi na porządek w mieszkaniu.
jako tako dawałem sobie jeszcze rade bo zacząłem sprzątać zbiorczo. W sobotę miałem mega wielkie pranie i w miarę porządek pojawiał się po 4 godzinie sprzątania.
Zaczęły się pojawiać się problemy bo tak jak z jedzeniem - wolałem osiąść w fotelu i słuchać spalony muzyki.
Rano jak wychodziłem do pracy to obiecywałem sobie że zaraz jak wrócę to przywołam się do porządku i ogarnę ten burdel po którymś dniu nie sprzątania.
Jasne, wracając z pracy miałem w głowie jedno - nabitą lufkę.
może o pracy.
Jestem programistą sieciowcem - i w ostatnim roku zauważyłem coś czego się wystraszyłem i podjąłem decyzję o zaprzestaniu palenia.
Otóż zawsze w pracy napieprzałem kod jak wariat, natomiast teraz nie wygląda to tak różowo. Muszę na prawdę się wysilić żeby coś skleić.
Praca jest moja pasją - zatem w domu po pracy też siedziałem ze znajomymi i rozwiązywaliśmy ciekawe problemy, a co sprawiało mi mega radość i satysfakcję.
Nie dość że zauważyłem problemy z koncentracja, z logicznym myśleniem to na dodatek sam wykluczyłem się tego grona - po prostu przestałem uczęszczać na takie schadzki, woląc, a raczej MUSZĄC juz zapalić
Próbowałem już kilku sposobów i nic, nie mogę opędzić się od poczucia że muszę zapalić.
Pod koniec pracy już wariuję, pomaga tylko uświadomienie sobie ze zaraz zapale. Już sama myśl mnie uspokaja.
Mam wrażenie że część mojej głowy robi wszystko co możliwe, żeby tylko zapalić.
Ze środkami finansowymi nie ma problemu, a nie mam nikogo, kto mógłby mnie wyhamować / kontrolować ...
Całe rano walczę ze sobą ze nie chce palić, oglądam jakieś filmy medyczne o marihuanie, ale zawsze pojawia się jakaś myśl, z dokładnym planem, tak jak bym z mapą postępowania, gdzie na końcu jest dokładnie to co zawsze - fotel i pełna lufka.
Jestem przerażony, bo czuje ze mój intelekt i ciekawość gdzieś ucieka :(
Fajnie, że znalazłem to forum, przewertuje je całe w poszukiwaniu wskazówek :)
Jeśli nie uda mi się, to znacie jakieś terapie wieczorne w WAW ?
Przez przypadek znalazłam to forum, zaczynam myśleć, że mam problem z Mery.
Czytając Twój wpis, poczułam się jakbym czytała o sobie... :)
Doskonale znam to pragnienie wyjscia z pracy bo czeka lufa, posprzątam jutro, zrobię to, czy tamto pojutrze...
Też z chęcią poszłabym na jakieś spotkanie w Wawie, może znajdą się chętni i sami je zorganizujemy? ;)
Można ustalić że przychodzimy na spotkanie bez żadnych dodatków, możemy iść np na śniadanko do aioli, czy do parku (dość popularny na lato park Szczęśliwicki (Click) )
Ja dostałem teraz sporo motywacji i wróciło mi życie ^^
Nie widzę opcji 'Edytuj'
a chciałbym się podzielić jeszcze jeszcze jednym spostrzeżeniem.
Mianowicie po jakimś czasie nie palenia, myślę sobie czy warto jest jednak nie palić i szukam jakiegoś wytłumaczenia na to ze nie warto nie palić :/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach