pale nałogowo od 6 miesięcy....i już mam stany jakie maja ludzie którzy pala po kilka lat...ale nie potrafię inaczej...nie umiem cały czas jestem w ciągu....probowałam sie leczyć,ale nie mogę zrozumieć co mówią do mnie na terapii...lubię palić i chyba za mało straciłam przez palenie....w sumie to co ja tu robie.....
nie potrafisz bez ziola funkcjonowac prawdopodobnie dlatego, ze jestes juz psychicznie uzalezniony - pol roku to wystarczajacy okres, by byc mocno w wiezach w nalogu
Terapia nie dziala bez: 1) wewnetrznego przekonania, ze palenie Ci szkodzi 2) podjecia asbstynencji i unikania sytuacji zagrozenia (kontakt z palaczami itp.)
Faktycznie motywacje do palenia zdobywa sie, kiedy wyraznie widzi sie wiecej minusow jarania, niz plusow. Jak ktos ma odwrotnie to w zargonie terapeutow :"musi jeszcze docpac" - czyli wlasnie stracic przez cpanie wiecej niz stracil dotad.
Kazdy ma gdzie indziej "dno" od ktorego sie odbija - zycze Ci, bys swojego dotknal jak najszybciej, bo im dluzej jest sie w problemie, tym mniejsza szansa na trwale wyjscie z niego, a coraz wieksza na roznego rodzaju komplikacje zycia
hej
mnie dojrzewanie do tej decyzji zajelo ponad 10 lat!!! Mam nadzieje,ze tobie przyjdzie to szybciej!!! Wyobraż sobie,ze nawet bedąc dwa razy w ciąży palilam codziennie. Na szczęście dzieci urodzily sie zdrowe ale wole nie myslec co by bylo gdyby...
Chodze na terapie i jakos sie trzymam,jednak sprawnosc umyslowa... cóż...
POZDRAWIAM
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach